Dare (2009)

Uczucia są niczym żywy, nieokiełznany ogień. Igrając z nim można się nieźle poparzyć. Ale czasem pożoga jest nieunikniona, trzeba spalić maskę, za którą się kryjemy, by sprawdzić, kim naprawdę jesteśmy.


Alexa, Ben i Johnny to społeczne wyrzutki, choć ten ostatni dobrze się maskuje jako członek popularnej grupy w szkole. Alexa pragnie zostać aktorką, lecz jest to fantazja niepoparta żadnym doświadczeniem. Stroni od typowo dziewczęcych zachowań, aż pewien aktor wyleje jej na głowę kubeł zimnej wody. Metamorfoza, jaką przejdzie będzie wstrząsająca i rozpocznie całą lawinę zdarzeń, nad którą nie zapanuje. Dopiero po czasie zrozumie, że jej zachowanie odbijało się nie tylko na psychice jej, ale też ludzi wokół. Ben, zawsze na uboczu, zawsze kryjący się za Alexą, niejako za jej inspiracją również odważy się na krok w nieznane. Niestety zaślepiony drogą ku samoakceptacji, nie zauważy, jak bardzo rani niby bliską mu osobę.


(Zach Gilford)


I jest w końcu Johnny. Pozer jakich mało. Ukrywa się za maską "złego chłopaczka", rozpuszczonego bogacza, podczas gdy w rzeczywistości jest samotnym, wrażliwym chłopakiem, który tęskni za normalną rodziną i marzy, by w końcu ktoś go zauważył, tak naprawdę zauważył. Dlatego też mimo grube pancerza tak łatwo dał się złapać Alexie i Benowi. Zaoferowali mu wodę, kiedy wędrował przez pustynię dorastania. Przyjął ją bez zastanowienia, bez patrzenia na konsekwencje, bez refleksji. Niczym niedojrzały dzieciak uznał, że może mieć wszystko. Nie wziął jednak pod uwagę faktu, że Alexa i Ben nie są ani nie chcą być ekscentrykami. To, co ich pociągało w Johnnym to jego "normalność". Alternatywny styl życia, o jakim on pragnął, nie mieścił się w ich samolubnych główkach. Oświecenie było dla niego o wiele bardziej traumatycznym przeżyciem, gdyż zaryzykował wszystko. Ale pewnie też dlatego tylko on był w stanie naprawdę odrzucić maskę i stać się kimś innym.


(Emmy Rossum)

Pełnometrażowa wersja "Dare" okazała się filmem interesującym, ale pod wieloma względami niewykraczającym poza typowe rozwiązania fabularne. Obraz broni się przede wszystkim za sprawą postaci Johnny'ego. Niby jest to typowy młody chłopak z bogatej rodziny, który za wyluzowaną pozą skrywa sporo lęków i psychicznych ran. Jednak w interpretacji Zacha Gilforda jest to naprawdę fascynująca wielowarstwowa postać, niejednoznaczna i na swój sposób tragiczna. To jego naiwne pragnienie posiadania i Bena i Alexy, ta rozczulająca scena z matką Bena w samochodzie. Czuło się w tym szczerość. Podobała mi się też scena w basenie. Na Gilforda już wcześniej zwróciłem uwagę, a teraz to już z całą pewnością będą baczniej mu się przyglądał. Niestety jak na razie wybiera projekty o minimalnym znaczeniu komercyjnym. Mam nadzieję, że to się zmieni.

Na plus zaliczam też kreację Emmy Rossum. Piękna i utalentowana, udanie balansuje pomiędzy dwiema skrajnymi postawami: nerda i wyluzowanej zdziry.

Ocena: 7

Komentarze

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

After Earth (2013)

Hvítur, hvítur dagur (2019)

Paradise (2013)

Tracks (2013)