Green Zone (2010)

2003 roku. Po długiej medialnej kampanii USA w końcu dokonuje inwazji na Irak. Atak był konieczny, bo Irak miał broń masowego rażenia, szykował broń nuklearną i współpracował z Al-Kaidą. A przynajmniej tak wmawiano opinii publicznej. Pamiętam te gorące dyskusje na nieistniejącym już forum istniejącego jeszcze miesięcznika filmowego. Ależ się kłóciłem ze zwolennikami inwazji, podważając medialne informacje. Skoro w Polsce, kraju bądź co bądź mało zainteresowanym wojną z terroryzmem, cała sprawa budziła tak żywiołowe reakcje poparcia, to jak to musiało wyglądać w Stanach. A jednak wszystko, co mówiona w telewizji, na łamach prasy, okazało się kłamstwem. O kulisach jednego z nich opowiada właśnie "Green Zone".


Paul Greengrass postanowił pójść inną drogą niż twórcy "Ukrytej strategii". Choć mnie tamte film się podobał, wielkich pieniędzy on nie zarobił. Greengrass, który otrzymał niebywały budżet, nie chciał błędu powtórzyć. To się nie udało. Film poniósł finansową klęskę. W sumie to nic dziwnego, bo choć jest to rasowe kino sensacyjne z pościgami, zabawą w kotka i myszkę, to jednak nie jest to abstrakcyjny Bourne, a bardzo konkretny i dla wielu aż za bardzo prawdziwy film. A mało kto lubi słuchać, jak zrobiło się z niego durnia.

"Green Zone" przy wszystkich swoich zaletach, dość typowych dla warsztatu Greengrassa, budzi chwilami mieszane uczucia. Wydaje się, że całość sponsorowało CIA. To właśnie tej agencji dostało się najbardziej, kiedy afera z "fałszywymi danymi wywiadowczymi" wyszła na jaw. Tymczasem u Greengrassa CIA jest jedynym głosem rozsądku, jedyną agencją, która ma racjonalne podejście do sytuacji i posiada realną wiedzę na temat tego, co dzieje się w Iraku.

Moje wątpliwości budzi też główny bohater. Matt Damon gra żołnierza, który orientuje się, że rząd go oszukał, że jego obecność i konieczność walki w Iraku jest oparta na kłamstwie i iluzji. I to rodzi jego oburzenie i protest. Nie kupuję tego. Jesteś żołnierzem, więc walczysz tam, gdzie wysyła cię rząd. Rząd nie musi ci się tłumaczyć ze swoich powodów. Są to na pewno powodu zmierzające do poprawienia pozycji tych, co są przy władzy. Czy pretekst jest "legit" czy też nie, ma drugorzędne znaczenie, a w zasadzie nie ma go wcale. Tym samym Damon to nikt inny, jak zdrajca. Co innego zdawać sobie sprawę z tego, a co innego wiedzę tę przekazywać na zewnątrz.

Ocena: 7

Komentarze

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

After Earth (2013)

The Entitled (2011)