The Capture (1950)


Z dzisiejszej perspektywy "The Capture" wydaje mi się bardzo przewrotnym filmem. Otóż perypetie głównego bohatera są wynikiem zdarzeń, na które przemożny wpływ miały kobiety. Można wręcz rzec, że to one są katalizatorami tragedii.


Przez pierwszą kobietę bohater stał się bohaterem, ale splamił ręce krwią niewinnego. Przez drugą kobietę stał się zbiegiem, mordercą pazernego dziada, który oszukiwał biednych Meksykańców.

Film ma kilka niezłych momentów. Szczególnie spodobała mi się konfrontacja bohatera z wdową, choć finał tej sceny jest naciągany. Końcówka ma zbyt prostą wykładnię psychologiczną, ale w tamtych czasach w kinie masowym na większą finezję nie można było liczyć.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

After Earth (2013)

Hvítur, hvítur dagur (2019)

The Sun Is Also a Star (2019)

Paradise (2013)