Death in Love (2008)


Miłość bywa perwersyjna, przekracza wszelkie ograniczenia moralne, jest bezsensowną siłą, która może przynieść przetrwanie ale i anihilację. Młoda Żydówka ma zostać kolejną ofiarą doktora eksperymentującego na więźniach obozu koncentracyjnego. Tak się nie stało. Kobieta postanowiła przetrwać, lecz było to możliwe tylko w jednym przypadku, jeśli pokocha swego oprawcę. Nie uda, że kocha, ale właśnie pokocha całym sercem. I tak też uczyniła. Samotny naukowiec uległ jej urokowi i tak pośród makabrycznych eksperymentów kwitło ich irracjonalne uczucie. Kiedy jednak zbliżali się Rosjanie, kobieta zdecydowała się zostać, zrywając tym samym z oprawcą.


Łatwiej jednak zerwać więź, niż rzeczywiste uczucie. Przez kolejne 50 lat kobieta robiła wszystko, by zabić to uczucie. Niestety źle się do tego zabrała (a może dobrze, może w rzeczywistości wcale nie chciała rezygnować z miłości) i wzięła sobie za męża masochistę, którego mogła poniżać na wszystkie możliwe sposoby. Kiedy narodziły się dzieci, one także stały się zabawkami w jej cyrku perwersji będąc dla niej nikim, bowiem jedyne co mogli jej dać synowie to miłość, a tego właśnie od nich nie chciała. I tak owoce jej łona dojrzały stając się ludzkimi wrakami niepotrafiącymi nawiązać normalnej relacji z drugą osobą. Dla starszego z synów jest nadzieja. Ta rysa, za którą kryje się pragnienie autentycznej więzi, jest jednak jego achillesową piętą, która doprowadzi go na skraj przepaści. I tak wszyscy bohaterowie w tym filmie tańczą na przepaścią nicości, nicości powstałej w wyniku perwersji jaką jest miłość.

Boaz Yakin miał świetny pomysł na film. Punkt wyjścia, postać matki, sekwencja otwierając film, obaj synowie – wszystko to są fascynujące elementy, które powinny składać się równie fascynującą opowieść. A tak nie jest. Yakin-reżyser nie poradził sobie z materiałem. Gdzieś w drodze między jego głową a kliszą filmową to, co najciekawsze wyparowało. Zostały puste sceny, które momentami same w sobie były ciekawe, ale nie składały się w jedną całość. Miałem wrażenie, że oglądam wszystko przez bardzo gruby filtr, przez który przechodzi tylko drobna część tego, co naprawdę wydarzyło się między bohaterami. Nie pomógł Josh Lucas, który zachowywał się tak, jakby to był teatr telewizji. Nie takiej energii potrzebował ten film.

Szkoda zmarnowanej okazji.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

After Earth (2013)

Tonight I Strike (2013)