Chernobyl Diaries (2012)


Hmm, "Czarnobyl. Reaktor strachu" to meta-meta-film. Wykorzystuje stylistykę found footage, choć z technicznego punktu widzenia nim nie jest. Found footage to przecież film, który udaje, że powstał z autentycznych materiałów nagranych czy to kamerą wideo, czy to pochodzący z kamer produkcyjnych, ekip telewizyjnych bądź z komórek. W przypadku "Czarnobylu" kamera też zachowuje się tak, jakby była trzymana przez jednego z członków wycieczki, tyle że go nie ma. I tak Oren Peli zapętla stylistykę jeszcze bardziej.


Ale akurat stylistyka jest tym, co najlepiej wypada w "Czarnobylu". To cała reszta jest nieco wątpliwa. Fabuła razi sztampowością i to bardziej niż zazwyczaj w tego rodzaju produkcjach. Miałem wrażenie, że wszystko potraktowano olewczo, jakby nikomu nie chciało się naprawdę wysilić, bo i po co. To niestety negatywnie rzutowało na poziom napięcia, które było zdecydowanie niższe od rzekomego poziomu radioaktywności. Tylko pointa mi się podobała.

Ocena: 5

Ps. Jesse McCartney strasznie przypominał mi młodziutkiego Leonardo DiCaprio.

Komentarze

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

After Earth (2013)

היום שאחרי לכתי (2019)