The Bourne Legacy (2012)

Zapewne będę w mniejszości, ale muszę to powiedzieć: wcale nie żałuję, że w filmie nie ma Jasona Bourne'a. Tony Gilroy bardzo fajnie wybrnął z problemu jakim był brak Matta Damona. Co prawda jest to rozwiązanie rodem z telewizyjnego serialu, ale ponieważ jak lubię podobne seriale, więc zupełnie mi to nie przeszkadzało.


Dlatego też przyjmuję do wiadomości nowe programy, którym bliżej do filmów SF niż klasycznego kina akcji. Dlatego podoba mi się postać Aarona, która przywodzi mi na myśl "Kwiaty dla Algernona" tyle że z innym zakończeniem. Ba, podoba mi się nawet postać grana przez Rachel Weisz, choć raczej nie lubię jej w kinie akcji, wolę w dramatach. A najbardziej podoba mi się cały wykreowany świat i możliwości, jakie w sobie kryje.

Niestety jako kino akcji wypada gorzej. To zdecydowanie najsłabszy reżyserski film Gilroya. Wydaje się za bardzo wtórny i sztampowy w podejściu do schematu pościgu za zbiegiem. Odcina po prostu kolejne kupony i nie oferuje nic poza dobrym rzemiosłem. Chwilami miałem wręcz wrażenie deja vu. Od serii o Bournie spodziewałem się czegoś więcej, choć przecież już przy "Ultimatum" pojawiały się u Greengrassa oznaki zmęczenia materiału

Ocena: 6

Komentarze

  1. Bourne bez Matta Damona? Dziwne?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wcale nie takie dziwne, jak się wydaje. Powiedziałbym, że to wręcz najlepsze, co mogło się tej serii przydarzyć. Ale o tym jutro.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Chętnie czytane

היום שאחרי לכתי (2019)

The Entitled (2011)

Son of a Gun (2014)

Non accettare i sogni dagli sconosciuti (2015)

Blackhat (2015)