Silent House (2011)

Człowiek niczego nie zapomina. Niczego też nie wybacza. Choćby nawet sprawiał wrażenie, że wszystko jest w porządku i przeszłość poszła w niepamięć. Wystarczy wrócić na miejsce zbrodni, wystarczy drobny szczegół, by to, co ukryte, wyszło na jaw. A rezultat można porównać tylko ze zniszczeniem dokonanym przez długo uśpiony wulkan.


Sarah wraz z ojcem i wujem wraca do domu, w którym nie była od lat. Powracają, by posprzątać, naprawić wyrządzone przez czas i wandali szkody i sprzedać całą posiadłość. Wkrótce Sarę ogarnie strach. Ojciec gdzieś zniknie, w domu pojawi się ktoś obcy. Panika i przerażenie zaciskają się wokół dziewczyny. Ale jeśli myślała, że to jest straszne, to się myliła. Później będzie bowiem jeszcze gorzej...

"Cichy dom" oglądałem z zainteresowaniem głównie ze względu na techniczne rozwiązania. Twórcy mieli niezwykle ambitny pomysł prezentacji swojej opowieści tak, jakby została nakręcona w jednym ujęciu. I choć tak nie jest, to mimo wszystko realizacja horroru, w którym ujęcia mają po kilkanaście minut, była karkołomnym przedsięwzięciem. Z jednej strony budowało to rzeczywisty klimat napięcia. Pomagała w tym mocno Olsen, która całkiem nieźle poradziła sobie z rolą Sary. Z drugiej strony nie udało się uniknąć przypominania widzom, że jest to tylko film, kiedy w paru miejscach oświetlenie kamery jest aż zanadto widoczne. To z kolei psuło napięcie, bo przypominało, że mamy do czynienia jedynie z grą na potrzeby kina. A horror wymaga pełnej akceptacji wydarzeń. Mimo to całość nie jest tak zła, jak myślałem, że będzie. A finał, choć oczywisty, jest mimo wszystko satysfakcjonujący.

Ocena: 6

Komentarze

  1. Niestety, wytrzymałam do finału, zrezygnowałam z filmu tuż przed końcem. Nie mogłam ścierpieć ciągłego dyszenia i sapania Olsen i jej zapaćkanych łzami i tuszem oczu. Żeby sobie poradzić z ta rolą nie musiała sie specjalnie wysilać, wystarczyło tylko dyszenie i robienie przestraszonych oczu. Beznadziejny film. A co do zakończenia - wystarczy jak mi je opowiesz. Ale jesli nie chcesz go zdradzać na łamach bloga, zapewniam cię, że jakos to przeżyję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostro :)
      A zakończenie jest takie, że nikogo w domu nie było. Bo to wszystko robiła ona. Kiedyś w tym domu była przez ojca i wuja molestowana. Zapomniała o tym, ale część niej pamięta to i teraz się na ojcu i wuju mści

      Usuń
  2. :) No, ostro, bo się wkurzyłam. I w dodatku znowu to molestowanie. Ileż mozna. W przypadku tego filmu ten temat to ewidentne nadużycie. Powiem ci, że też miałam momentami takie podejrzenia, że ci bliscy jej panowie ją molestowali - te nieprzyzwoite przytulenia przez wuja. Ale co z tego? Motyw molestowania wykorzystany tylko po to by z widza zrobić balona?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat molestowanie jako twist to dość częsty chwyt, więc trudno o to winić filmowców. Zresztą całość jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, a raczej urugwajski oryginał jest inspirowany prawdziwymi wydarzeniami (swoją drogą właśnie sobie przypomniałem, że mam go na dvd, a do tej pory nie widziałem)

      Jestem za to w stanie zrozumieć, że forma może się nie podobać. Mnie też chwilami męczyła, ale nie wzbudziła aż takiej awersji jak u Ciebie

      Usuń

Prześlij komentarz

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

After Earth (2013)

Hvítur, hvítur dagur (2019)

The Sun Is Also a Star (2019)

Les dues vides d'Andrés Rabadán (2008)