Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2013

Project Kronos (2013)

Sam w sobie "Project Kronos" nie jest filmem w najmniejszym stopniu wybitnym. Ale rozbudza apetyt na więcej. Jest znakomitym wstępem do kosmicznej epopei, której szczegóły bardzo chciałbym poznać. Project Kronos from Hasraf HaZ Dulull on Vimeo . Film utrzymany jest w konwencji dokumentu opowiadającego o szczegółach wyprawy człowieka (a dokładniej mózgu człowieka) w kosmos. Zebrane w jej trakcie dane otwierają przed ludzkością niezwykłe możliwości i być może pozwolą nawiązać kontakt z inteligentną obcą formą życia. Końcówka otwiera drogę albo dla filmu albo dla powieści SF, która ma w sobie niesamowity potencjał. Ciekawe, czy na krótkim metrażu się skończy, czy może historia doczeka się ciągu dalszego. Ocena: 6

Great Expectations (2012)

Obraz
Dwie rzeczy są plagą człowieka, czyniąc jego życie pasmem cierpienia i bólu. Pierwszym jest wiedza, świadomość, że poza tym kawałkiem świata, jaki znamy z dnia codziennego, istnieje świat wielu możliwości. Wiedza ta rodzi pragnienia, których niemożliwości zaspokojenia czyni nas zgorzkniałymi, skłonnymi do zbrodni, niewdzięcznymi, wstydliwymi. Drugim jest rozsądek, zdolność budowania racjonalnych wytłumaczeń, które są narzędziami mordu na naszych czystych duszach, bo pozwalają nam uzasadnić postępowanie, które zrani najbliższych. Dzieckiem tej dwójki są tajemnice, z których z kolei rodzi się błędne koło bólu. Wydobyć nas z niego może tylko miłość i to wyłącznie wtedy, jeśli jest odwzajemniona. W tym świecie nie ma miejsca dla Boga, tu ludzie sami ze sobą igrają wydając siebie na pokuszenie, będąc oskarżycielami, sędziami i katami. "Wielkie nadzieje" Dickensa to opowieść prawdziwie monumentalna. Doniosłość historii, totalność uczuć, o jakich opowiada, grzechów i win, jakie

Extremely Loud & Incredibly Close (2011)

Obraz
Daldry ma na swoim koncie dwa znakomite filmy: "Billy Elliot" i "Godziny". Wydawać by się więc mogło, że jest doskonałą osobą do zaadaptowania powieści Foera. Niestety tym razem wyczucie go opuściło. Postać młodego Oskara i jego niezwykła wyprawa poszukiwawcza wymagały specyficznego podejścia, tymczasem Daldry zrobił rzecz bardzo staromodną, poprawną, wręcz podręcznikową. W ten sposób nie udało mu się uchwycić ducha opowieści, zamiast tego króluje przytłaczająca monotonia, brak pomysłu na bohatera i nuda. Interesująco robi się tylko na koniec, kiedy Oskar dokonuje bolesnej spowiedzi, a jego matka odsłania prawdziwą rolę, jaką odgrywa w całej opowieści. Ratuje to historię przed totalną porażką, ale jest za późno, by uczynić z filmu dzieło naprawdę wyjątkowe. Ale to jest problem uniwersalny kina i w ogóle tworzenia przekładów: na ile należy być wiernym literze a na ile duchowi oryginału. Daldry idąc w kierunku monologów z offu, rezygnując z niekonwencjonalnych me

Not Suitable for Children (2012)

Obraz
Film nr 7836 opowiadający o tym, że rak to najlepsza rzecz, jako może przydarzyć się człowiekowi. I w zasadzie powinienem się zgodzić z niskimi ocenami jakie ma IMDb czy Filmwebie. A jednak, mimo całej swej przewidywalności, oczywistości i naiwności, przypadł mi do gustu. To chyba w dużej mierze zasługa obsady. Ryan Kwanten idealnie odnajduje się w tego rodzaju postaciach, sympatycznych, na granicy normalności, zdesperowanych i zagubionych, a jednocześnie pozytywnych w podejściu do świata. Fajnie uzupełniają go Sarah Snook, której dotąd w niczym nie widziałem i Ryan Corr, którego niby w jednym filmie widziałem, ale jakoś kompletnie nie kojarzyłem. Dzięki nim całkowity brak oryginalności dało się łatwo zignorować. Ocena: 7

Eres mi héroe (2003)

Obraz
Z dorastaniem jest jak z walką o wolność. To jeden wielki bałagan, kroczenie przed siebie po omacku, nie do końca wiedząc, co się robi, ale czując podskórnie, że tak trzeba. Na drodze czekają liczne przeszkody, o które będzie się potykać, który sprawią ból. A kiedy w końcu przebrnie się przez to wszystko, okaże się, że cel nie jest tym, czym myśleliśmy, że będzie... a może jest, tylko my po prostu się zmieniliśmy. "Eres mi héroe" to prosta ale jakże ciepła i wzruszająca opowieść o 12-latku, który po raz pierwszy poznaje czym jest przyjaźń i miłość, a jednocześnie jest świadkiem zmian w kraju tuż po śmierci Franco. Gdyby ten film był malarskim obrazem, to byłby z całą pewnością akwarelą. Jest w nim coś ulotnego, nieprecyzyjnego, ale jednocześnie bardzo intymnego i trafiającego prosto w serce. Skłonność Hiszpanów do melodramatyzowania w tym przypadku zadziałała na korzyść nadając całej opowieści namiastkę szczerości ukrytej w naiwnej baśni. Ocena: 8

Iron Man 3 (2013)

Obraz
Ponoć do trzech razy sztuka. Niestety tym razem przysłowie się nie sprawdziło. Marvel miał trzy szanse zrobić dobrego "Iron Mana" i wszystkie je zmarnował. W porównaniu z pierwszym "Kapitanem Ameryką" czy "Avengers" "Iron Man 3" pozostawia spore poczucie niedosytu. I fakt, że jest to najlepsza część opowieści o Żelaznym Człowieku, jest tylko niewielkim pocieszeniem. Na pierwszy rzut oka wszystko jest git. Twórcy spróbowali pogodzić ogień i wodę. Z jednej strony mamy więc mroczną podróż w głąb psychiki bohatera, który musi zmagać się z własnymi demonami, coś, na czym oszalało Hollywood od czasu Nolana. Z drugiej strony Marvel nie zapomina, że przecież jest to komiks dla dzieciaków, więc rozładowuje mroczny nastrój bardzo dużą dawką humoru. I to właśnie to jest atutem filmu. Momentami "Iron Mana 3" można odbierać wręcz jako parodię Batmanów Nolana. Oto wielka scena chwały i nagle bach, kompletnie nieprzewidywalny komediowy zwrot akcj

Interior. Leather Bar. (2013)

No tak. Moje obawy co do "Interior. Leather Bar" spełniły się. Travis Mathews robi wszystko, bym stracił do niego szacunek, jaki zaskarbił sobie po krótkometrażówce "I Want Your Love". "Inetrior. Leather Bar" to piąty jego film, jaki obejrzałem i jest on dokładnie taki sam jak wszystkie cztery wcześniejsze. Mathews zachowuje się jak typowy pornograf. Operuje dość skromny zasobem środków, powtarzając w kółko te same sceny. Żeby zachować uwagę widzów, oferuje fetyszyzację poprzez zmianę scenografii lub dodawanie innych atrakcji. Tym razem tą atrakcją mają być heteroseksualiści skonfrontowani z realnością homoseksualnego seksu. Co ciekawe ta konfrontacja dotyczy tylko i wyłącznie mężczyzn. Choć na planie jest kilka kobiet, to jednak ich opinie na temat tego, co się dzieje, nikogo nie interesują. INTERIOR. LEATHER BAR. trailer from Travis Mathews on Vimeo . Prawdopodobnie nie frustrowałoby mnie to aż tak bardzo, gdyby nie fakt, że Mathews jest dobrym r

For Greater Glory: The True Story of Cristiada (2012)

Obraz
Katolicy przez setki lat byli mistrzami popkulturowej propagandy, jak nikt inny promując swój punkt widzenia. Ale ostatnie lata nie są dla nich zbyt udane. Czego najlepszym dowodem jest "Cristiada". Ten film wyglądałby jak coś wygrzebanego z zakurzonego kąta na strychu już 30 lat temu. Oglądany dziś jest naprawdę trudny do wytrzymania. Sam musiałem robić do niego kilka podejść, by w końcu przez niego przebrnąć. Mogę twórcom darować całkowitą ideologiczną ślepotę. W końcu od filmu propagandowego trudno wymagać obiektywizmu. Mogę przymknąć również oko na bardzo nierówno rozłożone akcenty jeśli chodzi o prezentację poszczególnych bohaterów. Ale nie potrafię przejść obojętnie obok faktu, że twórcy w najmniejszym nawet stopniu nie próbowali zrobić ze swojej opowieści filmowego widowiska. Jakby wyszli z założenia, że temat wystarczy za wszystko, że jest tak ważny, że cała reszta to już tylko pretekst. I na nieszczęście wiele osób zapewne ten punkt widzenia podziela. Nie po r

Love (2008)

Obraz
UWAGA SPOILERY Na pierwszy rzut oka "Love" wydaje się typową opowieścią o gwałcie na randce. Jak to jednak zazwyczaj bywa, prawda jest bardziej skomplikowana. I za to, że twórcy to zauważyli i w banalnie prosty sposób byli w stanie pokazać, mają u mnie duży plus. Jest więc "Love" to opowieścią o zgubnych skutkach naiwności. Love nie do końca trzeźwy, mający chyba przesadnie romantyczne oczekiwania ,dostał to, o co się prosił. Miał kilka możliwości wycofania się. Nie skorzystał z żadnej z nich. Kiedy w końcu się rozmyślił, było już za późno. Co oczywiście nie rozgrzesza sprawcy. Podobnie jak i prawda o nim samym. Ale pozwala nam, widzom, zrozumieć, że Sebastian jest także ofiarą, ofiarą swoich własnych lęków i nietolerancji. Agresja, którą czuje wobec siebie, pod wpływem alkoholu i naiwnego idioty, który sam pcha mu w ręce narzędzie zbrodni, zostaje uwolniona. Traci nad nią kontrolę i dla niego też jest już za późno, by się rozmyślić. Dostał więc również to,

How to Survive a Plague (2012)

Obraz
Tytuł tego nominowanego do Oscara dokumentu jest nieco mylący. "Jak przetrwać plagę" to opowieść o biurokracji i organizacji. Jednostkowe postacie są w niej ważne jako elementy całej tej przedziwnej machiny. I jako walka Dawida z Goliatem film prezentuje się interesująco, aczkolwiek nieuchronnie popada w koleiny historii podobnych, a dotyczących innych chorób. Historia AIDS, przy całej przytłaczającej liczbie ofiar, jest bowiem identyczną historią inercji badaczy (rzeczywistej czy tylko tak postrzeganej przez tych, którym czas ucieka) i bezduszności systemu, jak chociażby w przypadku znacznie rzadszej adrenoleukodystrofii. Problemem filmu jest równie to, że twórcy ambitnie próbowali wziąć się za bary z globalnym procesem. Ale jednocześnie nie chcieli uczynić organizacji głównymi bohaterami filmu. W rezultacie "Jak przetrwać plagę" jest więc filmem wewnętrznie rozdartym. Rozumiem, że takie ryzyko było wkalkulowane, bowiem inaczej twórcy nie zdecydowaliby się n

De rouille et d'os (2012)

Obraz
Serio, ten film uznawany jest za jedną z najlepszych francuskich produkcji 2012 roku? Mnie Jacques Audiard kompletnie rozczarował, zwłaszcza po świetnym "Proroku". "Rust and Bone" to kino pompatyczne, zaślepione przekonaniem twórcy o swych artystycznych mocach przerobowych. A w rzeczywistości jest to przydługa bajka, która długo udaje próbę uchwycenia prawdy o ludzkiej naturze, by na końcu wszystko to wrzucić do kosza i dokonać gwałtu na inteligencji widzów. Przez większość filmu "Rust and Bone" jeszcze jakoś się broni (nawet jeśli jest rozciągnięte do granicy wytrzymałości). Broni się dzięki postaci Alaina, emocjonalnego nomada, niezdolnego do odpowiedzialności i stałości. Jest jak lek, który w niewielkich dawkach bywa zbawienny. Przekonuje się o tym Stéphanie, dla której szorstkie obejście Alaina jest idealną podporą, kiedy jej świat legł w ruinie. W jego zachowaniu wobec niej nie ma litości, przewrażliwienia czy natrętnej troski. Traktuje ją normal

Une nuit (2012)

Obraz
Nocą w Paryżu znikają granice. Te dzielące prawo od bezprawia, policjantów od przestępców. Tu wszyscy grają w niebezpieczną, czasem śmiertelną grę o władzę i wpływy. Policjant Simon Weiss z wydziału narkotykowego z pozoru stoi na straży porządku publicznego. W rzeczywistości jest jednym z czołowych graczy, a czasem tylko pionkiem w cudzych rozgrywkach. A cud tego systemu polega na tym, że wcale nie musi być przekupiony. Czy raczej: nie trzeba mu płacić pieniędzmi. On przyjmuje inną walutę – informacje. Jego szpiclami są wszyscy, a przekazywane mu namiary są wpisane w skomplikowany system manipulacji wpływami. Weiss świetnie się w tym świecie orientuje, może nawet za dobrze. Bo choć ma rezultaty, to nie jest jasne, czy do końca służą one wzmocnieniu prawa na ulicach Paryża. "Noc" to soczyste kino policyjne stojące w całkowitej opozycji do produkcji amerykańskiej. Wychodząc z tego samego punktu widzenia co filmy hollywoodzkie, przez zrezygnowanie z sensacji i dynamiki kina

I Am Nasrine (2012)

Obraz
W "Jestem Nasrine" pokazany został świat nizin społecznych, emigrantów pracujących na czarno, biedaków z mieszkań komunalnych i osiedli przyczepowych. Brzmi ponuro, ale tu świat ten został pokazany w taki sposób, że czyni go magicznym, pięknym, pełnym możliwości spełnienia. To zabieg zamierzony, bo też oglądany jest z perspektywy dwójki młodych przybyszy z Iranu. Dla nich to rzeczywiście świat możliwości i cudów. Ale choć jest on piękny, to jednak nie jest idealny. Zapomnieć o tym, oznacza wystawić się na niebezpieczeństwo. Co więcej, to co jest dla jednego drogą ku lepszej przyszłości, wcale nie musi być równie dobre dla kogoś innego. Pchanie takiej osoby, by przestała się chronić, przypomina podcinanie osoby stojącej na krawędzi urwiska. W życiu nie ma uniwersalnych recept na szczęście. Pierwsza fabuła w dorobku Tiny Gharavi to film ciekawy, ale zwodniczy. Na pierwszy rzut oka uwodzi lirycznym stylem, które jest przecież bardzo prosty. Wystarczyło trochę smyczkowego za

Here Comes the Boom (2012)

Obraz
Czy "Mocne uderzenie" miało być filmem podnoszącym na duchu, z pozytywnym przesłaniem? Jeśli tak, to ja tego nie zauważyłem, poza "wzruszającą" przemową o komórce, która dzieli się swoją energią z sąsiadującymi z nią komórkami i w ten sposób zapewnia uzdrowienie całego systemu. Tyle tylko, że w filmie nic z tego pospolitego ruszenia nie wychodzi. Tak, bohaterowi udaje się ruszyć z inercji uczniów, ale nikogo więcej. Do końca filmu ciało pedagogiczne w całej swej masie pozostaje niewidoczne. Nawet rodzic jest bezradny bez pomocy głównego bohatera. Efekt energetycznej komórki okazuje się więc mocno przeszacowany, a niewypowiedziany morał jest prosty: kiedy zabraknie tej jednej komórki, system powróci do stanu apatii w mgnieniu oka. A kiedy jest ciężar zmian wcale się nie rozkłada, tylko spoczywa wyłącznie na barkach tej jednej komórki. "Mocne uderzenie" nie jest też zabawnym filmem. Nawet scena wymiocin tu nie robi żadnego wrażenia. Twórcom udały się

Four (2012)

Obraz
Ech. Nie ma to jak trochę poczucia winy na święta. Nawet jeśli jest to "tylko" Dzień Niepodległości. "Four" to opowieść o potrzebie kontaktu z drugim człowiekiem, potrzebie wynikające z własnego bólu, wstydu i wyrzutów sumienia. Niestety jest to opowieść niespełniona. Zapewne miała skłaniać do refleksji, a kończy się wywołaniem westchnienia ulgi, że to już koniec. A przecież jak na współczesne standardy nie jest to film długi. FOUR Teaser from Joshua Sanchez on Vimeo . Problemem "Four" jest to, że nie udało mu się uwolnić od scenicznego pierwowzoru. Ten bardzo mocno opiera się na monologach. W kinie to wypada jednak sztucznie. Reżyser powinien więc był albo dostosować formę, nie uciekać od teatralności, ale wykorzystać ją na swoją korzyść, albo zignorować strukturę oryginału, porzucić monologi i spróbować oddać ducha, ale uczynić to własnymi słowami. Joshua Sanchez nie potrafił wybrać ani jednej ani drugiej drogi, więc w rezultacie zrobił film nija

Love and Honor (2013)

Obraz
W zasadzie powinno być mi głupio, że "Miłość i honor" mi się spodobała. Cyniczna część mojej natury wrzeszczy, że przecież jest to w gruncie rzeczy głupiutka, naiwna bajeczka, romansidło osadzone w czasach niepokojów związanych z wojną w Wietnamie. Rzecz dobra dla przysłowiowych kucht domowych i nieopierzonych nastolatek i dla nikogo innego. A jednak to prawda, "Miłość i honor" spodobała mi się, choć przecież wszystko, co napisałem powyżej jest prawdą. Może jest tak dlatego, że twórcom udało się nasycić ją ciepłem. Może dlatego, że jest opowiedziana w sposób bezpretensjonalny, prosty, z troską o swoich bohaterów, którzy są naprawdę sympatyczni. Liam Hemsworth tworzy uroczą parę z Teresą Palmer, a Austin Stowell przekonująco gra sympatycznego gościa, który w czasach zawieruchy pielęgnuje proste marzenia o dziewczynie i ich wspólnej przyszłości. "Miłość i honor" przy całej swej naiwności kupuje mnie historią przyjaźni i miłości. Jest w tym coś zwyczajni

The Cold Light of Day (2012)

Obraz
Nie rozumiem dlaczego producenci przeciętniaków z uporem maniaka angażują do nich gwiazdy z pierwszej ligi. Jeśli myślą, że w ten sposób dowartościują film, to się grubo mylą. Fakt, pewnie po "Zimne światło dnia" nie sięgnąłbym, gdyby nie nazwiska Weaver, Cavilla i Willisa, ale aktorzy ci niestety zamiast poprawiać całość, tylko jeszcze bardziej wydobywają na powierzchnię jego przeciętność. O wiele lepiej sprawdziłby się jako produkcyjniak bezpośrednio na DVD z nieznanymi szerzej aktorami w obsadzie. Fabuła to standard. Dla Willisa wygląda to w zasadzie jak wprawka przed piątą częścią "Szklanej pułapki". Znów ma syna, z którym nie potrafi się porozumieć. Znów trzeba kogoś ścigać. Zwroty akcji są nawet niezłe. Niestety film na poziomie realizacyjnym mocno szwankuje. Począwszy od dupereli, jak źle oświetlony Cavill, przez co wyraźnie widać granice sztucznej opalenizny i pudru, po chaotycznie zrealizowane sceny pościgów, które zamiast dynamiki wprowadzają tylko ba

Undressing Israel: Gay Men in the Promised Land (2012)

Obraz
Typowa propagandówka, która nie do końca jest tak szczera, jak się wydaje. Już sam tytuł jest mylący. Tak naprawdę powinno się w nim zastąpić "Izrael" "Tel-Awiwem", bo też poza ogólnymi informacjami dotyczącymi ustawodawstwa i stanu prawnego,jest to opowieść o gejach w Tel-Awiwie właśnie. Michael Lucas w ten sposób omija bardzo szerokim łukiem wszystkie problematyczne sprawy, kreśląc obrazek kraju, który jest postępowy i o wiele bardziej otwarty niż większość państw uznawanych stereotypowo za bardziej rozwinięte. I jest to obrazek bardzo kuszący, a byłby jeszcze bardziej, gdyby nie narcystyczna natura Lucasa, która sprawia, że co minutę musi się pojawić na ekranie, choćby po to, żeby pokiwać głową zasłuchany w to co mówią jego rozmówcy. Z drugiej strony nie sposób nie czuć propagandowej manipulacji, wykorzystywania otwartej polityki wobec homoseksualistów do pokazania w lepszym świetle samego Izraela. W ten sposób znów tytuł jest mylący, bo w intencji geje są

Electrick Children (2012)

Obraz
15-letnia mormonka jest przekonana, że po wysłuchaniu piosenki z kasety magnetofonowej zaszła w niepokalany sposób w ciążę. Ponieważ nikt jej nie wierzy, a co więcej o spółkowanie z nią oskarżony zostaje jej brat, postanawia odnaleźć mężczyznę, który śpiewa na kasecie. Brzmi intrygująco, prawda? Niestety filmowa rzeczywistość jest zupełnie inna. Rebecca Thomas zrobiła nudną, pseudouduchowioną przypowieść o niczym. Jest tu trochę historii dorastania, są też spekulacje biblijne, ale przede wszystkim jest bardzo dużo, o wiele za dużo, artystycznych aspiracji. To przez nie film nie ma w zasadzie nic do zaoferowania, jest chaotycznie opowiedziany, zaś montażowo-spoilerowe wtręty są zupełnie niepotrzebne, choć pewnie to dzięki nim reżyserka mogła poczuć się artystką. "Elektryczne dzieci" mają jednak kilka ciekawych momentów. Gdyby nie scena w piwnicy, która skłania choć nie przekonuje ostatecznie do jednej interpretacji zdarzeń, całość można byłoby postrzegać przez pryzmat w

I Do (2012)

Obraz
Jak szybko radość zamienia się w rozpacz, a chwila szczęścia w lata smutku. Wystarczył moment nieuwagi, upuszczony portfel i dochodzi do tragedii. Śmierć, która prowadzi do poczucia winy i tęsknoty, o których nigdy się nie mówi. Zamiast tego jest próba zadośćuczynienia. Przez siedem lat Jack żyje życiem swego zmarłego brata. Ale wtedy los się odwraca. Urząd emigracyjny nie przedłuża mu wizy, a w życie osobiste chaos i miłość wprowadzi sympatyczny Hiszpan. I nagle zostanie rozdarty pomiędzy pragmatyką codziennego życia, tragedią, której ranom nie pozwolił się dotąd zagoić i szczęściem. Gdyby przede wszystkim o tym był "I Do", film by mi się bardzo spodobał. Niestety ten wątek przemyka cichaczem pod trzecim planie. "I Do" na nieszczęście jest w pierwszym rzędzie filmem propagandowym, którego celem jest podkreślenie jak stereotypy, a przede wszystkim bezduszność prawa zawadza gejom w osiągnięciu osobistego spełnienia. W ten sposób jednak "I Do" kompletni

Oblivion (2013)

Obraz
UWAGA SPOILERY! Tym razem muszę się zgodzić z Disneyem. Ten film nie był warty powstania. Co prawda w czasach, kiedy "Niepamięć" był jeszcze zwana "Horizons", a za produkcję miał odpowiadać Disney, fabuła była zupełnie inna. Niestety zmiany dokonane później na zlecenie Universalu wcale nie wyszły projektowi na dobre. "Niepamięć" to kompendium wiedzy o SF w pigułce. Mamy tu i "Matrixa" i "Equilibrium", praktycznie całą twórczość Dicka i "Moon", "Jestem legendą" (bardziej literacką wersję niż kinową), jak i "Battlestar Galacticę". Tak naprawdę łatwiej jest chyba wymienić tego, czego zabrakło w filmie, niż to, co zostało w nim uwzględnione. O ile jednak pierwsza część jeszcze trzyma poziom (fakt, jest rozwlekła i nudna, ale przynajmniej spójna), o tyle w drugie następuje przesyt. Cytat goni cytat, wszystko jest kopią, kalką, zapożyczeniem czegoś o wiele lepszego (a czasem gorszego). "Niepamięć&qu

Olympus Has Fallen (2013)

Obraz
Na początku filmu twórcy postanowili za wszelką cenę przekonać widzów, że bohaterami są dwaj 100-procentowi samce alfa i to jak najbardziej hetero. Zaczyna się więc od sceny bokserskiego sparingu, potem prezentacja żon. Jest to lina asekuracyjna, byśmy niczego zdrożnego sobie nie pomyśleli, bowiem to, co następuje później, jest przeniesionym do współczesności średniowiecznym romansem dworskim. "Olimp w ogniu" to tak naprawdę opowieść o dzielnym rycerzu, który musi dowieść tego, iż wart jest ręki białogłowej. Ta jest rzecz jasna przetrzymywana przez złych ludzi w wieży, a rycerz zanim ją uratuje musi przejść szereg prób, w których przetestowana zostanie jego waleczność, inteligencja i szlachetność. Rycerzem jest tu Butler, a jego białogłową prezydent. Sam film to klasyczne kino akcji. Owszem, cierpi na przerost gruczołów patosu i patriotyzmu, ale i tak wypada o dwie klasy lepiej od "Szklanej pułapki 5". Efekty specjalne wyglądają na tanie, ale paradoksalnie dzia

De l'autre côté du périph (2012)

Obraz
Twórcy "Nieobliczalnych" nie kryją się z tym, że inspiracją dla nich były dwie najpopularniejsze serie komedii o gliniarzach, czyli "Gliniarz z Beverly Hills" i "Zabójcza broń". Oba tytuły zresztą są kilkakrotnie wymieniane w filmie. Przeniesie nad Sekwanę amerykańskiej stylistyki prawie się udało, ale zabrakło kluczowego elementu – sprawnego reżysera. Omar Sy całkiem dobrze czuje się w skórze francuskiego Eddiego Murphy'ego. Jest zabawny, dwoi się i troi, by cały czas zabawiać widza. Do pary ma Laurenta Lafitte'a. Razem tworzą bardzo udane duet. Świetnie się uzupełniają, jest między nimi kumpelsko-rywalizacyjna chemia, która w tego rodzaju komediach jest podstawą. Fabuła jest dość prosta, ale to również jest norma. Żadna z części "Gliniarza" czy "broni" specjalnie interesującą historią nie grzeszyła. Niestety najsłabszym ogniwem filmu jest reżyser. Nie potrafi sprawnie prowadzić narrację. Stąd po chwilach szalonej zabawy

Lockout (2012)

Obraz
Luc Besson chyba wpadł na pomysł tego filmu w kiblu, kiedy zwalczał zatwardzenie. Niestety zapomniał spłukać przez co teraz nas wszystkich nurza w szambie. Ale żeby być całkiem fair, muszę przyznać, że gdyby ten film powstał ćwierć wieku temu i znalazłbym go wtedy w swojej osiedlowej, zapyziałej wypożyczalni VHS-ów, to pewnie by mi się spodobał. "Lockout" to taka mieszanka wszystkiego. Jest tu trochę i z "Ucieczki z Nowego Jorku" i z "Kopalni króla Salomona". Całość opiera się na absurdalnym pomyśle, który został zrealizowany przy pomocy dość prostackich efektów. Fajnie robi się dopiero koło 50 minuty, kiedy Snow w końcu spotyka córkę prezydenta i zaczynają się przekomarzać. Te dialogi scenarzystom się udały. Szkoda, że nic więcej. Ocena: 4

5,80 mètres (2012)

Obraz
OMG. Żyrafy skaczące z wieży do basenu! Proste i genialne! Jest coś niesamowicie czarującego i uroczego w tej krótkometrażówce. Żyrafy są rozbrajające w tych wszystkich powietrzno-wodnych akrobacjach. Proste pomysły są jednak najlepsze, choć praca nad zanimowaniem zwierząt pewnie wcale taka prosta nie była. Ocena: 8

G.I. Joe: Retaliation (2013)

Obraz
Ach, znów mieć sześć lat. Wtedy nic poza akcją nie miałoby dla mnie znaczenia, więc "Odwet" pożerałbym wzrokiem i oglądał z rozdziawioną gębą. Oczywiście pod warunkiem, że dostałbym się do kina, co przy liczbie scen przemocy mogłoby być wątpliwe. Owszem, krwi tu nie uświadczysz, a i "fuck" zostało ucięte, ale nie zmienia to faktu, że scen przemocy jest tu od groma i ciut ciut, jakby "akcja" i "zabijanie" były pojęciami tożsamymi. Pewnie dlatego "GI Joe: Odwet" skojarzył mi się z "Atomówkami", tam też było sporo brutalności, ale serial był zabawniejszy i inteligentniejszy. No właśnie. I tu pojawia się problem z "Odwetem". Ten film nie ma najmniejszego sensu. Ani jedna scena w tym filmie nie dość, że logicznie nie łączy się z poprzedzającymi jak i następującymi scenami, to również pozostanie nielogiczna wewnętrznie. Jest to tak absurdalnie kretyńskie, że jedyne co można robić, to śmiać się w głos. Zazdroszczę scen

Evil Dead (2013)

Obraz
Fede Alvarez miał wielkie szczęście, że jego karierę wsparł sam Sam Raimi. Ale już tylko sobie zawdzięcza to, że z tej okazji skorzystał. A podjął ryzyko ogromne. Przerobienie kultowego horroru to misja samobójcza. Prawdopodobieństwo porażki wynosiło "zaledwie" 99%. A jednak udało się. Nowe "Martwe zło" wygrywa tam, gdzie poległo większość ostatnio robionych horrorów na serio, a mianowicie klimatem. Bezbłędnym posunięciem było osadzenie historii w stylistyce baśni. W ten sposób twórcy sprawili, że łatwiej przychodziło godzić się z nielogicznościami scenariusza (w końcu baśń ze względu na swój oniryczny charakter rządzi się innymi prawami). Równocześnie postawili film w kontrze do lukrowanych opowiastek i przesłodzonych bajeczek, przypominając tym, którzy kiedyś o tym wiedzieli, że baśń to kraina brutalna i mroczna, a happy-end znaczy tam coś zupełnie innego niż dziś (kłania się chociażby masakra w Czerwonym Kapturku). Sam film zbudowany jest oczywiście na bar

Le capital (2012)

Obraz
Pieniądz jest kobietą. I to dość bezwzględną królową w matriarchalnym świecie. Daje się bowiem posiąść tylko prawdziwym samcom alfa i to tylko na chwilę. Długość tej chwili zależy wyłącznie od zdolności samca do utrzymania pozycji alfa. Bowiem pieniądz nie daje chwili wytchnienia, domaga się ciągłej rywalizacji, nieustannego udowadniania, że jest się godnym jej wdzięków. Wystarczy jedno potknięcie, a już kogo innego obdarza swoją opływającą w luksusy i poczucie władzy uwagą. Pieniądz nie znosi też konkurencji. Wymaga 100% skupienia na sobie. Stąd bez skrupułów niszczy rodzinę, wypacza spojrzenie na innych ludzi, każe wszystko interpretować jedynie w terminach walki, korzyści i strat. A przede wszystkim uczy, że nikomu nie można ufać. "Żądza bankiera" mogła się Gavrasowi udać. Kiedy skupia się na mechanizmach walki o wpływy, jest naprawdę bardzo ciekawie. Ale to reżyserowi nie wystarczyło. Musiał dołączyć do tego historię modelki, nadać całej opowieści moralizatorski wydź

Spring Breakers (2012)

Obraz
Jeśli o mnie chodzi, to Korine mógłby już skończyć kręcić filmy. Nigdy za jego reżyserskimi dziełami nie przepadałem, ale dotąd zawsze mogłem sobie to tłumaczyć tak, że jest on po prostu zbyt hermetyczny. "Spring Breakers" jednak jakimś cudem trafia do bardziej masowego odbiorcy, a dla mnie jest to bełkot artystycznie na równie niskim poziomie co "Wkraczając w pustkę" czy "Essential Killing". Z początku wydawało mi się, że "Spring Breakers" ma całkiem fajne zdjęcia. Ale szybko mi to minęło, kiedy zorientowałem się, że Korine ogranicza się tu do scenek znanych z lat 90. z "MTV at the Beach" (tyle że dodał piersi) i prostych scenek transportowych. Całość oblana została neonowymi barwami, by wyglądać bardziej odlotowo. Na taką przynętę nie złapał mnie Noé, którego cenię jednak bardziej niż Korina, więc tu też nie poskutkowało. Ale to i tak nic w porównaniu z dialogami, które wydają się napisane przez niedorozwoja mającego artystyczn

Phil Spector (2013)

Obraz
Solidny teatr telewizji. Po produkcji można się jednak było spodziewać czegoś więcej. Od strony czysto filmowej "Phil Spector" nie ma nic, co mogłoby zaciekawić. Jego jedynym jasnym punktem są dwie aktorskie kreacje. Al Pacino i Helen Mirren nie zawodzą. Są doskonali i to pomimo faktu, że tym razem nie dali z siebie wszystkiego. Niestety, choć podziwianie Pacino i Mirren to czysta przyjemność, zbudowanie na tym całego filmu jest raczej trudne. A przynajmniej twórcom "Phila Spectora" się to nie udało. Sama fabuła jest jak herbaciana lura, chciałoby się o niej jak najszybciej zapomnieć. Ponieważ sprawa, na której oparta jest historia filmowa, jakoś szczególnie mnie nie obchodzi, to i to, jak interpretowane zostały fakty wcale mnie nie podniecało. O wiele bardziej interesowało mnie, jak pokazana zostanie podróż głównej bohaterki, a to się twórcom niestety nie udało. Ocena: 6

The Campaign (2012)

Obraz
To chyba dobrze, że Hollywood wciąż jest w stanie mnie zadziwić. Szkoda jednak, że w tym wypadku jest to zadziwienie negatywne. Film ma całą masę znakomitych gagów i komediowych pomysłów. Powinienem więc cały czas płakać ze śmiechu. Niestety żaden dowcip mnie nie rozbawił. Dopiero po czasie łapałem się na tym, że przecież powinno być to zabawne. Jak jednak widać między "powinno" a "jest" istnieje duża różnica. W ten sposób mimo dwojenia się i trojenia aktorów, całość znudziła mnie i najbardziej uradowały mnie napisy końcowe. Ocena: 4

The Apparition (2012)

Obraz
Jeśli wierzyć making-ofowi, twórcy postarali się, by nawiedzenia wyglądały w miarę autentycznie. Jeśli tak rzeczywiście było, to jedyne co osiągnęli, to udowodnienie, że między prawdą a rzeczywistością filmową jest olbrzymia różnica. Problemem "Zjaw" nie jest wcale to, że film jest zły. Pomysł był całkiem fajny. Na główną parę też się fajnie patrzyło. Nie. Problemem jest to, że jest on kompletnie nijaki. Brakuje w nim klimatu, brakuje strachu i napięcia. Wszystko jest takie umowne, powierzchowne i pozbawione wyrazu. Te zjawy giną w tłoku i nie są w stanie wywołać najmniejszego nawet wrażenia. Najbardziej zabawne jest to, że zarówno w zwiastunie jak i w making-ofie mowa jest o zupełnie innym filmie, niż ten, który oglądałem. Otóż według zwiastuna i twórców zjawiska paranormalne mają być wytworem ludzkiej psychiki. Jednak z filmu wynika, że zjawa, którą wywołano istniała naprawę, a seans spirytystyczny był jedynie otwarciem wrót z innego wymiaru do naszego świata. Coś mi

Detention (2011)

Obraz
Jednego twórcom "Szkolnej jatki" nie można odmówić. Naprawdę odrobili pracę domową. Liczba odwołań do filmów, muzyki i ogólnie historii popkultury (głównie lat 90., ale nie tylko) jest naprawdę imponująca. Można odnieść wrażenie, że każda możliwa klisza, każdy "ważny" moment popkulturowy został tu przywołany, co biorąc pod uwagę długość filmu, zakrawa na prawdziwy cud. Jednak to, co jest jego zaletą, jest zarazem i jego wadą. Wszystkiego jest tu za dużo. Nie ma chwili przerwy, cały czas zasypywani jesteśmy kolejnymi odniesieniami, cytatami, nawiązaniami, parafrazami, parodiami. Robi się z tego chaos, w którym ginie gdzieś spójność historii. Ale jeśli ktoś pielęgnował w sobie ducha anarchii, ten jest w stanie ten natłok informacji wytrzymać, zwłaszcza że niektóre sceny są naprawdę pomysłowe i zabawne. Do tego film ma całkiem fajną składankę muzyczną za soundtrack. Można na nim odbyć przyspieszony kurs historii muzyki popularnej ostatnich 20 lat. Ocena: 6

Blitz (2011)

Obraz
Podręcznikowy przykład na to, jak można stracić szansę na solidne kino akcji. Kiedy spojrzeć na podstawowe składniki fabuły, to wydaje się, że powinien wyjść z tego hit jakich mało. Oto dwóch niedobranych policjantów. Obaj nie pasują do wizerunku typowego gliny. Jeden jest chuliganem, który czuje się bezkarny, bo nosi mundur, drugi jest antytezą wszystkiego, co uważa się za wzór policjanta, a to przez jego orientację seksualną. Łączą siły, kiedy w okolicy zaczyna panoszyć się zabójca policjantów. Niestety "Blitz" to jedna wielka, śmierdzą kupa nudy. Statham i Considine nie tworzą (nie)zgranej pary, oni grają, jakby byli sami, nawet w scenach bezpośrednich interakcji. W prowadzeniu narracji dominują nieporadne skróty myślowe. Zamiast konsekwentnie opowiadanej historii i budowania klimatu, mamy serię bardzo słabo powiązanych ze sobą scenek rodzajowych. Do tego dochodzi całe multum historii poboczny, które zmieniają "Blitz" w totalny chlew. Fakt, że mimo wszystko

The Look of Love (2013)

Obraz
Coś jest poważnie nie tak z Michaelem Winterbottomem. Po słabiutkiej "Trisznie" zaprezentował równie kiepski "The Look of Love". I choć fabularnie oba filmy dzieli wszystko, to w gruncie rzeczy zarzuty mam te same. Winterbottom znów popisuje się reżyserskimi sztuczkami. "The Look of Love" ogląda się lepiej jako dokument etnograficzny, portret kilku dekad Londynu od wyzwalający lat 60., przez triumf wolności lat 70., po destrukcyjną dekadencję lat 80. Reżyser bawi się formą, stosuje różnorakie sztuczki zdjęciowo-montażowe. Ale całość jest pusta. Gdzieś ginie w tym wszystkim historia, którą jednak Winterbottom upiera się, by opowiedzieć. Bo gdyby postawił na pełną stylizację, a fabułę potraktował pretekstowo, to jeszcze mogłoby z tego coś wyjść. Ale on chce za wszelką cenę opowiedzieć i o królu brytyjskiej erotyki i ckliwą historyjkę o trudnej relacji ojca z córką. I tak jak nie udało mu się to z Triszną, tak i tym razem nic z tego nie wychodzi. Ocena

The Host (2013)

Obraz
Ciekaw jestem na ile dokłada jest to adaptacja prozy Stephenie Meyer. Jeśli jest to wierna kopia, to muszę powiedzieć, że jestem zdumiony. Mormońska autorka, a tak jawnie chwali związki partnerskie. Bo też jak inaczej tłumaczyć romans chłopaka z luminescencyjnym kosmicznym pełzakiem. To jest związek tak nienormalny, że potrzebuje ludzkiego pośrednika, by mogło dojść do fizycznego zbliżenia (które co prawda w filmie ogranicza się jedynie do pocałunku, ale łatwo sobie wyobrazić, że na tym się nie kończyło). Jest to całkowicie sprzeczne z mormońską nauką społeczną, która należy do najbardziej konserwatywnych w świecie szeroko pojmowanego chrześcijaństwa. Jeszcze nie tak dawno temu mormon mógł zostać wyrzucony ze zboru wiernych za związek międzyrasowy. Obecnie zaś są najbardziej aktywnymi przeciwnikami małżeństw homoseksualnych. Dlatego też kazanie o tolerancji, akceptacji i miłości jako wartości wyżej cenionej niż rasa i pochodzenie, brzmi tu bardzo, ale to bardzo fałszywie. Zresztą

Svatá čtveřice (2012)

Obraz
"Grunt, że jest płot" powie w pewnym momencie jedna z postaci filmu. Niewinne zdanie, ale w nim tkwi całe sedno "Świętej czwórcy". Płot symbolizuje pozory, które są podstawą funkcjonowania społeczności. Rodzinny skład matka, ojciec, dzieci to tylko ładny obrazek, za którym kryje się zdrada, nuda, pragmatyzm. Ale jak długo prawda się ukrywa, tak długo wszystko jest w porządku. Dopiero, kiedy próbuje się zerwać z grą pozorów zaczynają się schody. Bo oto okazuje się, że pozory są spoiwem twardym i trudno się od niego uwolnić. Choć są bez sensu, choć przynoszą więcej szkody niż pożytku, to i tak ich brak budzi opór. "Święta czwórca" to film w gruncie rzeczy o niczym. Bohaterowie robią z igły widły, ale czynią to bez przekonania. Reżyser wydaje się nie mieć pomysł na to, jak wprowadzić ideę czworokąta, więc zamiast coś wymyślić po prostu ją wprowadza. Że bez składu i ładu, nie ma to większego znaczenia. Późniejsze reakcje otoczenia też są jakieś niemrawe,

L'air de Paris (1954)

Obraz
Oglądając filmy takie jak "Zdarzyło się w Paryżu" łatwo można dojść do wniosku, że największym przekleństwem człowieka są marzenia. Nic, tylko prowadzą do cierpienia, zwłaszcza kiedy stoją w opozycji do miłości. Dla Victora boks jest całym życiem. Ale kariera na ringu dawno dobiegła końca i wcale nie była tak satysfakcjonująca, jak się tego spodziewał. Nie potrafi jednak porzucić marzeń o sukcesach sportowych. Teraz szuka ich realizacji gdzie indziej, w swoich podopiecznych. Znalezienie odpowiedniego kandydata do realizacji własnych marzeń nie jest łatwe. Ale jeszcze trudniej jest, kiedy taka osoba się pojawia, bo przecież ma swoje własne marzenia i ambicje. Młody André długo pozbawiony był marzeń. Przetrwał II Wojnę Światową, widział wojnę w Sajgonie, a teraz zarabia psie pieniądze jako robotnik na kolei. Victor wydaje się niczym anioł zesłany z nieba. Za jego sprawą zyska perspektywy, zyska marzenia. Ale... No właśnie, przedtem nie miał nic, teraz będzie miał za wiel