Grace of Monaco (2014)

Cóż za zawód. Usłyszawszy o filmie tyle złego, przygotowałem się na to, że "Grace księżna Monako" będzie jednym z najgorszych doświadczeń kinowych tego roku. I co? Nico! Film Oliviera Dahana to rzecz do bólu schematyczna, rutynowa produkcja, która nie ma tak naprawdę nic do powiedzenia. Ale nie jest to wcale aż tak zły film. A już porównania do "Diany" są naprawdę mocno niesprawiedliwe.




Film Hirschbiegel był słaby. Znalezienie tam jakichkolwiek zalet było trudnym zadaniem. Z "Grace" jest inaczej. Słabość filmu Dahana wynika wyłącznie z jego bezbarwności. Jest to opowieść pozbawiona myśli przewodniej. Poza pokazaniem ładnych widoczków "Grace księżna Monako" nie wykracza poza truizmy, które są prawdziwe wobec każdej pary małżeńskiej. Z filmu nie sposób dowiedzieć się czegokolwiek o Grace, Rainierze i reszcie towarzystwa. Bezosobowość i sztampa to oczywiście wielkie wady, kiedy porównamy film z takimi biografiami jak "Bronson" czy "Boski".

Jednak "Grace" miała potencjał, by być czymś więcej. Są w tym filmie sceny (o dziwo jest ich całkiem sporo), które sugerują pełnokrwisty dramat obyczajowy z silnym wątkiem politycznej intrygi. Wydaje się, że gdyby to była opowieść o fikcyjnych osobach, a nie o żyjących jeszcze nie tak dawno temu, to twórcy z większym luzem i polotem potraktowaliby samą historię. Przypomina mi ona bowiem standardową opowieść fantasy o osobie spoza establishmentu, która nagle otrzymuje władzę i musi nauczyć się lawirować w tym świecie jednocześnie wykorzystując swoje cechy charakteru, by przechytrzyć tych, którzy w korytarzach władzy spędzili całe swoje życia. Niektóre dialogi, niektóre ujęcia są naprawdę pierwszorzędne. Ale Dahan nie potrafił chwycić okazji i koniec końców wszystko się rozmywa jak we mgle.

"Grace księżna Monako" ma jednak jedną olbrzymią wadę. Jest nią Nicole Kidman. Lubię ją, ale w rolach takich jak ta z "Godzin". Natomiast Grace w jej wykonaniu to jest jakiś maszkaron. I nie chodzi mi wcale o to, że Kidman jest za stara (choć iluzji młodszego wieku nie udało się tutaj uzyskać). Kidman udowadnia, że nawet dobra aktorka nie jest w stanie zagrać wszystkiego, że talent nie jest bezgraniczny, że konstrukcja temperamentu narzuca ograniczenia, które uniemożliwiają właściwą interpretację postaci. Kidman jest w tym filmie sobą udającą kogoś innego i niczym więcej. A w przypadku tak bezpłciowej produkcji, to mocno ciąży czyniąc film bardziej niezdarnym, niż jest w rzeczywistości.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

After Earth (2013)

The Entitled (2011)