Neighbors (2014)

Choć fizycy mogą się spierać o naturę czasu, dla większości z nas sprawa jest jasna: czas to jednokierunkowa droga, po której im dalej, tym z większym żalem się poruszamy. Zwłaszcza, że większość z nas zamiast patrzeć w przyszłość, woli spoglądać w przeszłość. Młodość, przynajmniej we wspomnieniach, jest czasem wolności, swobody, braku odpowiedzialności. I kiedy ma się pracę, dziecko, dom, wtedy ta wolność wydaje się atrakcyjna... ale tylko jako coś, do czego można (i warto) tęsknić. Inaczej ma się sprawa, kiedy młodość rozgości się po sąsiedzku, kiedy będzie na wyciągnięcie ręki. Wtedy prawda wyjdzie na jaw. Przemijanie jest nieubłaganym procesem i nawet jeśli chcemy młodymi pozostać, nie ma takiej opcji. Co nam więc pozostaje? Śmiech – to zawsze jest sprawdzony mechanizm obronny. Tak więc Nick Stoller śmieje się na całego, a zanim my wszyscy. Śmiejemy się, by nie płakać za tym, co dzień po dniu tracimy. Śmiejemy się, by przekonać siebie, że zmiana nie jest zła, że dojrzałość ma swoje zalety. Śmiejemy się, by pamiętać, że kiedyś byliśmy spontaniczni i nieodpowiedzialni.




W "Sąsiadach" jest się z czego pośmiać. Choć szczerze mówiąc nie zrobili na mnie aż takiego wielkiego wrażenia, jak chociażby "To już jest koniec" przed rokiem. Mimo to komedia Stollera chwilami jest maksymalnie hardcore'owa. Scena otwierająca, a przede wszystkim scena "dojenia" ("piersi" Rose Byrne będą mi się śniły po nocach) – to są rzeczy, jakich szybko nie wymażę z pamięci. Ale zaczyna mi się powoli przejadać ten sam zestaw dowcipów seksualno-alkoholowych. Dlatego też chwilami miałem wrażenie, że tempo osiada na mieliznach wtórności. Dwa albo trzy razy byłem na krawędzi znużenia. Niemniej jednak Stoller wybronił się i zrobił jeden z lepszych swoich filmów, choć chyba "Chłopaki też płaczą" podobało mi się bardziej. Może nie była to komedia aż tak ostra, ale jako całość robiła bardziej spójne i sympatyczne wrażenie.

Ocena: 7

Komentarze

  1. Dokładnie tak. Minęliśmy się paręnaście godzin z recenzją :) Zasłużone 7/10, masa dobrych pomysłów. Zaskakująco dobra scena gdy Rose spiknęła ze sobą tą dwójkę na jednej z imprez :) Zresztą ... tu nawet nie chodzi o to że Stoller się wybronił. Myślę że największa tu zasługa Rogena. Dzięki jego naturalności jesteśmy w stanie we wszystko uwierzyć, już nie mówiąc o jego zajebistym dystansie do siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Scena z Rose na imprezie rzeczywiście świetna. Rogen już mnie przyzwyczaił do tego, że jest komediowym tytanem, więc to, co u innych by mnie pozytywnie zaskakiwało, u niego przyjmuję za coś oczywistego.

      Usuń

Prześlij komentarz

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

After Earth (2013)

The Entitled (2011)