The Legend of Hercules (2014)
Kellan Lutz trenera ma doskonałego. Jego ciało wygląda naprawdę imponująco. Jednak agenta powinien natychmiast zmienić. To, w jakich filmach występuje, woła po prostu o pomstę do nieba. "Legenda Herkulesa" to badziewie, które z całą pewnością było nim już na poziomie scenariusza. Realizacja niczego w tym zakresie nie popsuła ani nie naprawiła. Renny Harlin już chyba nigdy nie nakręci nic na porządnym poziomie.
Film z mitologią nie ma praktycznie nic wspólnego. Jest to przedziwna mieszanka wszystkiego ze wszystkim, w której sensu trudno się dopatrzeć. Miejscami wygląda to jak prequel "Areny" (innego tragicznego wyboru Lutza) – zwłaszcza w sekwencji "podziemnych" walk. Ale trudno to uznać za męskie kino, kiedy fabuła opiera się na ckliwym wątku romantycznym. A kiedy do tego dodamy efekty specjalne, których poziom jest żenująco niski – mamy do czynienia z filmem, którego tak naprawdę nie ma sensu oglądać. No, chyba że jesteście wielkimi fanami Lutza. Ten bowiem pręży wszystkie swoje muskuły w desperackiej próbie zdobycia podziwu. Chłopaczyna zapomniał chyba, że w filmie liczą się też inne atrybuty poza przerośniętą tkanką mięśniową.
Ocena: 3
Film z mitologią nie ma praktycznie nic wspólnego. Jest to przedziwna mieszanka wszystkiego ze wszystkim, w której sensu trudno się dopatrzeć. Miejscami wygląda to jak prequel "Areny" (innego tragicznego wyboru Lutza) – zwłaszcza w sekwencji "podziemnych" walk. Ale trudno to uznać za męskie kino, kiedy fabuła opiera się na ckliwym wątku romantycznym. A kiedy do tego dodamy efekty specjalne, których poziom jest żenująco niski – mamy do czynienia z filmem, którego tak naprawdę nie ma sensu oglądać. No, chyba że jesteście wielkimi fanami Lutza. Ten bowiem pręży wszystkie swoje muskuły w desperackiej próbie zdobycia podziwu. Chłopaczyna zapomniał chyba, że w filmie liczą się też inne atrybuty poza przerośniętą tkanką mięśniową.
Ocena: 3
Byłem kiedyś wielkim fanem mitologi greckiej i dlatego zdecydowałem się na ten film. Z mitologią jednak nie ma on nic wspólnego. A szkoda. Zastanawia mnie natomiast, dlaczego w ten sposób wykorzystuje się imię Herkulesa? Czyżby chodziło tylko o to, by przyciągnąć widzów? Jeśli tak, to na niskim poziomie to manewr taktyczny.
OdpowiedzUsuńFilm, jako historyczna przygodówka, jeszcze by jakoś uszedł, najbardziej mnie jednak wkurza to nawiązywanie do mitycznego herosa.
Mnie akurat mniej przeszkadzają nawiązania (w końcu nie istnieje coś takiego jak jedna uniwersalna mitologia grecka), gdyby zrobili to jakoś z głową. Problemem jest to, że moim zdaniem film nie funkcjonuje też jako historyczna przygodówka, jest po prostu zbyt nudny
Usuń