Służby specjalne (2014)

Co to było? Nie wiem. W każdym razie mogę z pełnym przekonaniem stwierdzić, że nie jest to film fabularny. Jeżeli już musiałbym jakoś nazwać "Służby specjalne", to powiedziałbym, że jest to felieton z elementami kazania.




Patryk Vega od strony wizualnej stworzył coś pomiędzy docudramą w stylu "W-11" a rekonstrukcją w stylu "Sensacji XX wieku". Reżyser ma swoją opinię na temat współczesnego życia politycznego w Polsce i postanowił się nią z widzami podzielić. Jego wersja jest bardzo ciekawa, jeśli ktoś lubi spiskowe teorie dziejów. Ale wymaga wcześniej odświeżenia sobie wielu medialnych spraw z ostatnich lat. Bez tego kontekst całego filmu umknie. "Służby specjalne" nie są bowiem dziełem autonomicznym. One są właśnie felietonem, bardzo mocno zakorzenionym w tym, o czym informowały (i o czym nie informowały) wiadomości. Bohaterowie są figurami, narzędziami przy pomocy których to Vega jest w stanie przekazać swoją wizję. Z tego też powodu całości brakuje pełnokrwistych bohaterów, a ich osobiste perypetie sprawiają wrażenie, jakby inspirację reżyser czerpał z popołudniowych talk-show i programów w stylu "Dlaczego ja?" (adopcja, choroba, problemy w związkach).

Już to dyskwalifikuje "Służby specjalne" jako pełnoprawne kino. Ale na to nachodzi Przesłanie, które spodoba się ultrakatolikom. W tym całym bagnie jedyną wartością jest bowiem – zdaniem Vegi – Bóg. To na nim ostatecznie skupia się reżyser, to ku niemu kieruje uwagę widzów i bohaterów w metafizycznym finale. Co więcej, Vega bardzo wyraźnie rozdziela kapłana-człowieka, który jest grzeszny, którego moralność pozostawia wiele do życzenia, od powołania, które pozostaje święte zawsze i bez wyjątków. To starcie cynicznego świat służb (domyślnie: laickie, bo przecież wychowane przez sowietów) z ideą zbawienia nie zostało przez Vegę dobrze wygrane. Sprawia wrażenie naiwnego i rozsadza i tak przecież wątłą, bo pozbawioną fabuły, strukturę.

Ale wątek księdza, doskonale zagranego przez Andrzeja Grabowskiego, jest naprawdę ciekawy. W sumie to był to materiał na samodzielny film, na świetny dramat rozpisany na dwóch aktorów grających postaci stojące na przeciwnych biegunach, którzy prowadzą ze sobą psychologiczną wojnę.

Spodobała mi się też postać grana przez Janusza Chabiora, a dokładniej jego bezpardonowe odzywki do pielęgniarek, lekarzy. Jest w tym oczywista brutalność, ale miałem zarazem wrażenie, że skrywa się za nią egzystencjalny strach i słabość.

W ogóle aktorsko "Służby specjalne" wypadają lepiej od tego, ile całość jest warta.

Ocena: 3

Komentarze

  1. Nie miałem żadnych oczekiwań co do tego filmu. Nie widziałem i pewnie nie obejrzę. Chociaż .... Olga Bołądź w zwiastunie prezentowała się dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W filmie też się całkiem nieźle spisuje, ale co z tego, kiedy nie ma w czym grać.

      Usuń
  2. A już prawie sobie zaplanowałam pójście do kina na ten film. Niestety, podejrzewam, że możesz mieć rację, iż bardziej zakrawa on na felieton filmowy niż na pełnokrwistą fabułe zainspirowaną wydarzeniami sprzed lat. Akurat ja jestem zwolenniczką spiskowych teorii i węszę spisek tam, gdzie on jest najmniej podejrzany, bo tak się niestety po latach okazuje, a do/wiedzą o tym tylko ci, którzy dłużej pożyją. i będą mieli ochotę się o tym dowiedzieć. Tak samo, jak jestem skłonna uwierzyć, że Putin i jego ekipa była skłonna wysadzić w powietrze kilka bloków, by wzbudzić nienawiść do czeczeńców, tak samo jestem skłonna uwierzyć, że miłująca pokój amerykańska ekipa jra Bush była w stanie wysadzić WTC, by rozpocząć krucjatę przeciw islamowi (za dużo pokoju było na świecie, a więc zastój w przmeyśle zbrojeniowym niepokojąco się pogłebiał) Wydawałoby się, że nie za bardzo się udało, zajęli się więc z powrotem Rosją, a tu proszę - niespodzianka, żmija wychowana na własnym łonie, zaczęła nagle kąsać i muszą się bronić, tym razem na prawdę. No dobrze, ale ja tu nie o polityce ale o filmie. Ogólnie, tematyka, zamysł filmu mi z grubsza odpowiada, ale wiem, że Vega nie jest mistrzem ekranu,a robienie filmu opartego na faktach i to takich faktach, nie jest łatwe, wbrew pozorom, i podejrzewam, że tego ciężaru nie udźwignie, a więc sobie daruję. Może lepiej pójdę na "geograf przepił globus". Bo zapał zobaczenia "Miasta 44" skutecznie mi już wszelkiej maści recenzenci ostudzili. Że to komiks, że to gra komputerowa, ba nawet, że horror. A więc chyba nie, takie gatunki to nie moja bajka, ale kto wie, może jednak pójdę. Ale na SS raczej nie. Choć Olga Bołądź to bardzo charakterna babka (była u Kuby W.) i podoba mi sie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra spiskowa teoria nie jest zła :) Może w nie nie wierzę, ale jak jest "z sensem" ułożona, to fajnie się jej słucha, a jako temat filmowy to już naprawdę spiski wszelkiej maści idealnie się nadają. Vega jednak nie potrafi tego wykorzystać. Miasto odrobinę lepsze jest od Służb. Z globusem to Ci nie pomogę, nie widziałem i jakoś nie ciągnie mnie specjalnie na ten film.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na "Geografa... " jestem zdecydowana na 80%. jutro, albo pojutrze. Wreszcie pójdę do kina.
      bf

      Usuń

Prześlij komentarz

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

After Earth (2013)

Tonight I Strike (2013)