A Wedding Most Strange (2011)

Niektórych może zdziwić wysoka ocena, jaką wystawiłem "A Wedding Most Strange". W końcu pod względem realizacji czy gry aktorskiej nie może się równać z tak nisko przeze mnie ocenianym "Whiplash". Ale tak już jest, że w typowym filmie fabularnym jestem w stanie twórcom wiele niedociągnięć formalnych wybaczyć, jeśli w zamian dostaję coś innego, coś o wiele ważniejszego: historię i bohaterów.



Pełnometrażowy debiut Trevora Garlicka to film niezwykle naiwny, mającym banalny pretekst fabularny. Oto główny bohater ma dwa tygodnie, by wziąć ślub. Jeśli się w tym czasie nie wyrobi, straci prawo do dziedziczenia po ojcu. Danny podchodzi do sprawy metodycznie i wszystko sobie doskonale planuje. Po żmudnym procesie eliminacji zostało mu trzech kandydatów.

Mało skomplikowane, prawda? Do tego aktorsko jest ledwie przeciętnie. Większość scen jest odgrywanych z nadmierną emfazą, sztucznie. Sprawia to wrażenie oglądania sztuki teatralnej. Ale wszystko to nie przeszkadzało mi aż tak bardzo, jak powinno. Głównie dlatego, że spodobali mi się bohaterowie: zdzirowata Tracie i frywolny Florian, romantyczny aż do przesady Raj i młody a już po przejściach Billy. Spodobał mi się pomysł na relację Danny'ego i Charlotte.

Również fabuła, mimo całej swej naiwności i prostocie nie jest aż tak zła, a w każdym razie ma w sobie potencjał i wystarczająco wiele uroku, bym dał się jej porwać. Jest w niej ciepło, lekki i przyjemny humor i nieco bajkowy charakter. Sprawia on, że film dobrze ogląda się przed snem, bo nastraja pozytywnie.

Choć uważam, że scenariusz "A Wedding Most Strange" powinien trafić do Hollywood, gdzie przerobiono by go i zrealizowano remake z większym jajem i naturalnością. W odpowiednich rękach można byłoby przekuć historię na przebojową komedię romantyczną.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

After Earth (2013)

The Entitled (2011)