Jongens (2014)

Mischa Kamp twierdzi, że "Jongens" nakręciła z myślą o młodym widzu. Jeśli chodziło jej o to, by pokazać nastolatkom, jak opowiadano o pierwszej miłości chłopaka do chłopaka 15 lat temu, kiedy ich jeszcze nie było na świecie, to swoje zadanie spełniła w 100 procentach. Jeśli jednak miała to być historia na wskroś nowoczesna, to Kamp poniosła totalną porażkę.



"Jongens" kopiuje bowiem wszystkie główne pomysły narracyjne z końca ubiegłego wieku. Bohaterami są więc męskie samce (czego dowodem jest to, że są sportowcami). Główna postać musi oczywiście mieć kłopot z rozpoznaniem i akceptacją własnej orientacji, więc na drugim planie pojawia się biedna dziewojka, która ma podtrzymać wizerunek heteryka.

Kamp potraktowała dziewczynę w okrutnie przedmiotowy sposób. W filmach z przełomu wieku reżyserzy mieli tyle przyzwoitości, że skoro wykorzystywali dziewczynę, to przynajmniej poświęcali jej trochę uwagi. W "Jongens" dziewczę wypowiada ledwie kilka zdań i nigdy nie jest równorzędną istotą ludzką.

Zresztą Kamp ma większe problemy. Stworzona przez nią historia pierwszej miłości jest ładna tylko na pierwszy rzut oka. Główny bohater jest bowiem straszliwym egocentrykiem, na czym reżyserka nie chce skupiać uwagi widza, ale czego nie potrafi odpowiednio zamaskować.

Na szczęście dla niej schemat, z którego korzysta, sam w sobie jest na tyle bezpieczny, że wystarczy go wypełnić odpowiednią liczbą uroczych kadrów, by całość dało się przyjąć bez większych oporów. A w tym aspekcie Kamp nie nawaliła i rzeczywiście w "Jongens" aż roi się od uroczo pocztówkowych ujęć, na widok których chce się westchnąć "aaa". Z trudem, ale jednak reżyserka wybroniła się więc przed porażką.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

After Earth (2013)

The Entitled (2011)