The Last Days on Mars (2013)

Gdzieś niedawno słyszałem, że Ruairi Robinson jest jedną z nadziei kina SF. Jeśli tak rzeczywiście jest, to przyszłość gatunku widzę w czarnych barwach. Jego "Ostatnie dni na Marsie" są kwintesencją łopatologii stosowanej.



Z jednej strony wcale tego filmu nie opłaca się oglądać. Robinson bowiem wcale się nie wysila. Takich historii "kontaktu" ludzkości z pozaziemskim życiem było już wiele i to w zdecydowanie lepszym wykonaniu. Ale z drugiej strony to właśnie ta swojskość fabuły jest największą zaletą "Ostatnich dni na Marsie". Dzięki temu rzecz ogląda się bez większego zmęczenia, a o to nie byłoby tak trudno biorąc pod uwagę fakt, że reżyser nadał swojemu dziełu mocno pompatyczny charakter. Zamiast zwykłego survivalu próbuje wygrzebać trochę głębi. Ale ciężko mu to przychodzi, skoro ma do dyspozycji bardzo schematycznych bohaterów. Czego najlepszym dowodem jest fakt, że żadna osoba z obsady nie zapada w pamięci. Już jest mi trudno powiedzieć, kto oprócz Lieva Schreibera tu zagrał (a jego nazwisko pamiętam tylko dlatego, że to właśnie ono było powodem, dla którego po film w ogóle sięgnąłem).

Ocena: 5

Komentarze

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

After Earth (2013)

The Entitled (2011)