Roadie (2011)

Carpe diem. Wydaje się, że jest to całkiem niezła filozofia życiowa. Ale kiedy minie kilka dekad i człowiek zaczyna patrzeć na świat i swoje wybory z nowej perspektywy, nagle okazuje się, że "chwytanie dnia" przed niczym nie chroni, niczego nie daje. Główny bohater filmu Michaela Cuesty połowę swojego życia spędził w trasie. Był technicznym, ale swoje przeżył, podróżował, nawiązał trochę znajomości, bawił się. Teraz jednak jego kariera dobiegła końca, a przynajmniej tak mu się wydaje. W świecie, w którym liczy się namacalność sukcesu, nie ma nic, czym mógłby się pochwalić. Pozostaje mu więc wstyd i strach przed anonimowością rozkładu, jaki oferuje starzenie się. Patrzy wstecz i nie widzi nic, poza zmarnowanym potencjałem. Patrzy wprzód i widzi tylko starość i śmierć.



Ale Jimmy nie jest nieudacznikiem. A raczej, nie tylko on nim jest, przez co słowo to traci jakiekolwiek znacznie. Nieudacznik jest w filmie Cuesty synonimem "człowieka". Wszyscy nim jesteśmy. Życie to zbiór chwil, które zamieniają się proch. Marność jest światem, podobnie jak wszystkie decyzje, jakie podejmujemy. W takiej rzeczywistości najgorszą trucizną są marzenia. Im większe, tym bardziej są zabójcze. To właśnie one sprawiają, że człowiek ślepnie na szczęście, jakie może być jego udziałem, jeśli zaakceptowałby zwyczajność dnia codziennego. A tak pozostaje gorzki posmak zmarnowanego życia i zabawy w udawanie tego, kim się nie jest, a chciałoby się być, jak to czynią znajomi Jimmy'ego "bawiący się" w gwiazdy muzyki.

Cuesta lubi gorzkie opowieści. Jego filmy są intrygującymi przekładańcami przekory i cynizmu. Jednak w porównaniu z jego wcześniejszymi dziełami "Techniczny" wydaje się pozbawiony wyrazistości. Nie ma w sobie nic, czym mógłby zapisać się w mojej pamięci. Ot, niezobowiązujący seans na ciekawy temat.

Ocena: 6

Komentarze

  1. Kurcze, zgadzam się z tym co napisaleś, mniejsza o film. To smutne. Jestem już uczulona na medialne pieprzenie o marzeniach, mdli mnie gdy slyszę wszędzie naokoło o spełnianiu marzeń, że trzeba je mieć i żyć dla nich. Tak jak piszesz, a co z codziennością? Ludzie zachowują się jakby ich ktoś nakręcił, albo poczęstował pieprzem w d..., nie da się już normalnie żyć?
    Może uda mi się ten film kiedyś zobaczyć.
    bf

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe co powiesz, kiedy już film obejrzysz :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

After Earth (2013)

היום שאחרי לכתי (2019)