45 Years (2015)

SPOILERY!

Andrew Haigh ma niezwykły dar. Jak mało kto potrafi uchwycić drobnostki w relacjach międzyludzki. Jest kronikarzem chwil emocjonalnie efemerycznych, które jednak mają poważne konsekwencje. Pokazał to już w "Zupełnie innym weekendzie", gdzie opowiadał o początku, o narodzinach uczucia. Teraz powtórzył to w "45 latach", gdzie opowiada o końcu, o rozpadzie związku.



Mistrzostwo Haigha polega na brutalnym, a jednocześnie niezwykle finezyjnym, rozprawieniem się z jednym z filarów patriarchalnego społeczeństwa. Chodzi mianowicie o "aksjomat" zgodnie z którym kobieta powinna czuć wdzięczność za to, że mężczyzna ją właśnie wybrał, że spośród wszelkich opcji i możliwości raczył poświęcić je na ołtarzu jej osoby właśnie. Co z tego, że w ten sposób świat, w który kobieta dotąd wierzyła, legł w gruzach? A nawet jeśli, to tym bardziej powinna być wdzięczna, że choć mężczyzna był władny definitywnie zniszczyć relację, koniec końców pozostał.

Ale Haigh pokazuje, że nie zawsze liczy się efekt, że równie istotny, a może nawet ważniejszy jest zbiór wszystkich tych elementów, które na końcowy efekt się składają. Bohaterka "45 lat" przez lata związku małżeńskiego żyła z konkretnym obrazem świata. Teraz jednak odkryła, że jest to trójwymiarowa pocztówka: wystarczyło spojrzeć na nią pod innym kątem, by przekonać się, że widnieje na niej kompletnie inny obrazek. Każda decyzja nabiera nowego znaczenia, innego wymiaru. Rzeczy, które poświęciła, które wydawały się nieistotne, nagle są straconymi na zawsze skarbami. Jej mąż wzruszającą przemową chce ją przekonać na końcu filmu, że ta zmiana perspektywy nie ma znaczenia, skoro on zdecydował, by ją zignorować. Jednak kobieta raz obudzonej świadomości nie będzie mogła ponownie uśpić. Jest jak królewna, której nawet jedno ziarenko grochu przeszkadza w spaniu. "45 lat" pokazuje, jak niewiele trzeba, by pewne uczucie rozwiało się jak fatamorgana.

Niestety przy wszystkich swoich ciekawych i intrygujących pomysłach Haigh ma jedną wadę. Po prostu nie potrafi w zajmujący sposób ich przekazać. A w każdym razie ja nie jestem w stanie zdzierżyć jego filmowej narracji. To, jak kręci filmy sprawia, że mam poczucie oglądania jakiegoś mało zajmującego snuja (podobnie było zresztą z serialem "Spojrzenia", które nie byłem w stanie obejrzeć w całości). Męczę się na seansie i dopiero po wyjściu z kina, kiedy zaczynam porządkować swoje doświadczenia i wgryzać się w to, co zobaczyłem, zaczynam dostrzegać koncepcję i myślę sobie: "o, to było naprawdę ciekawe". Ale jest już za późno, film dobiegł końca.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

After Earth (2013)

The Entitled (2011)