Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2015

Revival (2013)

Obraz
Chciałem napisać, że Alice Nellis po "Aniołach dnia powszedniego" wróciła na swój normalny poziom. Ale to nie prawda. Bo choć "Przeboje i oldboje" widziałem dopiero teraz, a "Anioły" w październiku, to jednak jest to film starszy. Tak więc był to ostatni w miarę porządny obraz spod ręki Nellis.

Seventh Son (2014)

Obraz
Z seansu "Siódmego Syna" wyszedłem bardzo rozczarowany. Spodziewałem się totalnego badziewia, tymczasem ku mojemu zdumieniu film nie jest nawet w połowie tak zły, jak być powinien. Przypominał mi kino spod znaku peplum : niezbyt ambitne, z prostą fabułą i schematycznie zarysowanymi postaciami, ale fajną narracją.

Už Lietuvą! (2014)

Obraz
Litwini postanowili z pomocą Anglików pośmiać się z samych siebie. I trzeba przyznać, że całkiem nieźle im to wyszło. "Litewski przekręt" jest filmem głupim jak but, ale nie przeszkadza to w zabawie.

Blackhat (2015)

Obraz
Biedni muszą być ci wszyscy, którzy na "Hakera" wybrali się skuszeni zwiastunem. To, że zwiastuny przeinaczają rzeczywistość, wiadomo nie od dziś. Ich zadaniem jest pokazać film w jak najlepszym świetle. Ale czasem w swym kuszeniu idą za daleko i to, co zapowiadają nijak ma się do tego, co naprawdę zostało nakręcone. Tak jest właśnie w przypadku "Hakera".

Samba (2014)

Twórcy "Nietykalnych" serwują nam powtórkę z rozrywki. Ale dwie rzeczy zmienili. Po pierwsze tym razem nie jest o przyjaźni a o miłości, więc miejsce François Cluzeta zajęła Charlotte Gainsbourg. Po drugiej wątek społeczny został o wiele bardziej wyeksponowany. I właśnie ta druga decyzja nie do końca mnie przekonuje.

Labor Day (2013)

Dwie nauki wyniosłem z filmu "Długi wrześniowy weekend". Pierwszą jest to, że kobiety wcale nie są z Wenus, a mężczyźni z Mars. Obie płci pragną tego samego i dają się "złapać" na to samo. Wystarczy być służącym, co w domu posprząta. Przez żołądek trafi się do serca każdego. A ponieważ w życiu potrzeba też trochę pikanterii, odrobina bondage w rozwoju uczucia nigdy nie przeszkodzi.

Total Reaction (2009)

Fuj, co za nudziarstwo. W przeciwieństwie do "Pre-commitment" ta krótkometrażówka Trevora Garlicka wcale mi się nie spodobała.

Pre-commitment (2009)

Takie krótkometrażówki lubię: opowiedziane z jajem i humorem. Może jest za mało przewrotna, za bardzo przewidywalna, ale ratują ją aktorzy, którzy doskonale unieśli film komediowo. Całość jest żywa, pełna dowcipnych "wizualizacji". Przede wszystkim zaś przypadła mi do gusta dynamika relacji pomiędzy bohaterami. Naprawdę bardzo przyjemny filmik. Ocena: 7

A Wedding Most Strange (2011)

Niektórych może zdziwić wysoka ocena, jaką wystawiłem "A Wedding Most Strange". W końcu pod względem realizacji czy gry aktorskiej nie może się równać z tak nisko przeze mnie ocenianym "Whiplash". Ale tak już jest, że w typowym filmie fabularnym jestem w stanie twórcom wiele niedociągnięć formalnych wybaczyć, jeśli w zamian dostaję coś innego, coś o wiele ważniejszego: historię i bohaterów.

Devil's Knot (2013)

Coś niedobrego dzieje się z Atomem Egoyanem. Od czasu "Adoracji" nie zrobił filmu, który by mi się spodobał (nie widziałem jeszcze "Pojmanych"). "Devil's Knot" niestety rozczarowuje, choć są w nim chwile, w których widać Egoyana z dawnych, świetnych lat.

Europa Report (2013)

Na jeden znośny film found footage przypada 10 tragicznych. Ta prawda nie jest mi obca, ale liczyłem, że przy niezłej obsadzie (Copley, Nyqvist) "Raport z Europy" będzie należeć do tej pierwszej kategorii. Niestety myliłem się.

Mortdecai (2015)

To mogła być wyśmienita komedia. Nie. Poprawka: To powinna być wyśmienita komedia. Scenariusz naprawdę dawał reżyserowi i aktorom spore pole do popisu. "Bezwstydny Mortdecai" pomyślany został jako komedia absurdu i ekscentryczności, inteligencji przebranej za idiotyzmy. Ale żeby tak się stało, powinny zostać spełnione dwa warunki.

Foxcatcher (2014)

Jeśli los sprawił, że zostałeś człowiekiem, to już na starcie jesteś przegrany. Jest bowiem w człowieku coś, co sprawia, że staje się żałosną bestią, że jest ofiarą i sprawcą zarazem, że cierpi i jest źródłem cierpienia. Nie można się tego czegoś pozbyć, bo jest to cecha definiująca istotę ludzką. Nie można z nią też żyć, ponieważ jest źródłem tragedii.

Hross í oss (2013)

Jeśli wierzyć filmowi "O koniach i ludziach", jest tylko jedna istotna różnica między pierwszymi i drugimi. Koniom nie wolno parzyć się w obecności ludzi. Za to ludzie mogą to do woli robić na oczach zwierząt. Pierwsi za swój "grzech" płacą wysoką cenę. Drudzy nie tracą nic, a czasem mogą nawet zyskać.

Pac! (2012)

Obraz
Dowcip opowiedziany w formie animowanej. Niezły pomysł, fajne zagranie na oczekiwaniach widzów i sympatyczna animacja. Ale nic więcej. "Pac!" to film, który ma po prostu wywołać w widzach śmiech. Swoją funkcję spełnia, ale poza nią nic sobą nie reprezentuje. Ocena: 6

The Woman in Black 2: Angel of Death (2014)

Tom Harper jako reżyser był mi dotąd praktycznie nie znany. Widziałem co prawda zrealizowane przez niego odcinki "Peaky Blinders", ale ponieważ serial ten średnio przypadł mi do gustu to i jego praca specjalnie nie rzuciła mi się w oczy. Po "Aniele Śmierci" nie jestem w stanie powiedzieć, czy Harper ma talent reżyserski, czy też jest go pozbawiony. Za to Jon Croker zdecydowanie nie przekonał mnie jako scenarzysta. Powinien pozostać przy funkcji "story editor", jaką pełnił chociażby przy "Kobiecie w czerni", którego kontynuacją jest "Anioł Śmierci".

Birdman: or (The Unexpected Virtue of Ignorance) (2014)

Alejandro González Iñárritu najwyraźniej należy do tych reżyserów, którzy niezależnie od tego co i jak opowiadają, kończą robiąc wciąż ten sam film. Tak samo jest z "Birdmanem", choć na pierwszy rzut oka bardzo różny się od wcześniejszych dzieł Meksykanina. Wydaje się być mieszanką filmów Jonze'ego i Kaufmana z "Sekretnym życiem Waltera Mitty".

मर्दानी (2014)

Czy Bollywood potrafi opowiadać poważne, zaangażowane społecznie historie? Po obejrzeniu "Nieustraszonej" muszę na to pytanie odpowiedzieć "nie". Stylistyka bollywoodzkiego kina jest bowiem zbyt naiwna, by cokolwiek oglądane na ekranie można było brać na serio. Najlepiej widać to w jednej ze scen, kiedy to policjantka pacyfikuje niewielki tłum policzkując jednego z prowodyrów.

Getaway (2013)

No proszę, nie wiedziałem, że powiedzenie "Czy skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci" można stosować również w stosunku do producentów biorących się za reżyserię. Kiedy oglądałem "Wyścig po życie", myślałem o tym, że strasznie przypomina takie gnioty, jak ostatnie rzeczy w serii "Uniwersalny żołnierz". Potem sprawdziłem filmografię reżysera i okazało się, że wcześniej był producentem właśnie "Universal Soldier III: Reaktywacja" i "Uniwersalny żołnierz: Dzień odrodzenia" (jak również takiego "hitu" jak "Kula w łeb"). To wszystko wyjaśnia. Jeśli dla niego wspomniane powyżej tytuły są wyznacznikiem kina akcji, to nic dziwnego, że "Wyścig po życie" wygląda tak a nie inaczej.

Zwischen Welten (2014)

Dziwny to film. Filmowcy przyzwyczaili nas (a w każdym razie mnie) do pewnego sposobu opowiada o wojnie. Tymczasem w "Między światami" porzucono twardą, męską, napompowaną testosteronem narrację. Obraz Feo Aladag został zrealizowany w zupełnie innej konwencji.

Hell Baby (2013)

Robert Ben Garant i Thomas Lennon są twórcami bardzo fajnego serialu komediowego "Reno 911". Ale ich poczucie humoru jest dość specyficzne. Nie wszystkim się spodoba. A co ważniejsze, jest ryzykowne i nie zawsze się sprawdza. Tak się właśnie stało w przypadku "Dziecka z piekła rodem".

Homefront (2013)

Gwiazdą "W obronie własnej" jest Jason Statham. W zasadzie na tym mógłbym skończyć pisanie o filmie. Kto bowiem widział jeden obraz z jego udziałem, ten widział je wszystkie. Jestem pewien, że za tydzień fabuła filmu będzie mi się mylić z "Protektorem", "Kolibrem", "Parkerem" czy "Mechanikiem: Prawo zemsty".

El tercero (2014)

Operator w "Trzecim" musiał się mocno nudzić. W końcu jego rola polegała na ustawieniu kamery i jej włączeniu/wyłączeniu. Reszta należała do aktorów. Ale ci też zbyt wiele nie mieli do zagrania. Film składa się bowiem tylko z dwóch w pełni rozbudowanych scen. Jedną jest rozmowa przy kolacji, a drugą scena seksu. Do tego dochodzą drobiazgi w postaci prologu, epilogu i post scriptum. I tyle.

Whiplash (2014)

UWAGA SPOILERY Dawno nie wyszedłem z kina równie wściekł jak po seansie "Whiplash". Oglądam wiele złych filmów, które na ciężką próbę wystawiły moją cierpliwość. Jednak ten był jeszcze gorszy, bo na pierwszy rzut oka wcale nie jest zły. To casus "Domu złego". Jak tam, tak i tu warsztatowo nic nie mogę zarzucić. Zachwycił mnie przede wszystkim montaż, który w kilku miejscach naprawdę uratował film przed jeszcze gorszym losem. Niemniej jednak mnie "Whiplash" przypomina piękność, która właśnie została Miss Świata, lecz która nie wie, że już umiera na raka: Na zewnątrz jest ideałem, ale gdyby ją się rozkroiło, to z nóg zwaliłby każdego nieznośny odór gnijących wnętrzności.

MGP Missionen (2013)

Wiem, że dzieciaki mają inny gust niż dorośli, ale chcę wierzyć, że ja sam za młodu jednak lepiej wybierałem to, co mi się podobało i że rzeczy pokroju "Misja: Gwiazda" nigdy do moich faworytów nie należały. Film bazuje na maksymalnych uproszczeniach. Co w przypadku produkcji familijnej brzmi dziwnie jako zarzut. W końcu nikt chyba nie spodziewa się tu intelektualnego wyrafinowania. A jednak jest to zarzut zasadny. I tym poważniejszy, że kino dla dorosłych też często opiera się na prostych pomysłach i grubymi nićmi szytych fabułach. A jednak potrafi wciągnąć i bawić. "Misja: Gwiazda" tego nie umie, a zatem winę ponosi nie koncepcja, lecz jej wykonanie.

Unbroken (2014)

"Krainy miodu i krwi" nie dałem rady obejrzeć. Postanowiłem więc spróbować z innym filmem, by ocenić możliwości reżyserskie Angeliny Jolie. "Niezłomny" pokazał mi, że aktorka doskonale nadaje się do realizacji typowo hollywoodzkich widowisk pompatycznych. Nie dość, że potrafi je solidnie zrealizować, to również opowiada je z ograniczonym do niezbędnego minimum patosem i scenami pokrzepienia. A to jest już niemałe osiągnięcie, ponieważ historia olimpijskiego biegacza, który podczas II wojny światowej był więźniem japońskiego obozu pracy, z definicji wydawała się po prostu ociekać niemożliwym do wytrzymania patosem.

Dog Pound (2010)

W sumie "Dog Pund" to bardzo typowy film o życiu za kratami. Tym razem jest to co prawda poprawczak, ale niewiele to zmienia. Wszystko, co w tego rodzaju historiach się pojawia, zostało też uwzględnione w obrazie Kima Chapirona. Łatwo więc można byłoby odrzucić film jako kompletnie zbędny.

(2013) שבלולים בגשם

Listy, rozmowy – wydawać by się mogło, że istnieją po to, by ludzie mogli sobie wzajemnie komunikować swoje myśli, spostrzeżenia, pragnienia. Jednak w filmie Yariva Mozera jest odwrotnie. Komunikacja istnieje po to, by ukryć to, co niemożliwe do wypowiedzenia, by zakopać pod stosem słów milczenie, które jest istotą człowieczeństwa. Słowa wymagają bowiem precyzji, istnieją, aby nadać kształt doświadczeniom. Są więc bezradne wobec natury człowieka, wobec jego lęków i skomplikowanych pragnień, które nie sposób sklasyfikować.

The Interview (2014)

Druga komedia Setha Rogena i Evana Goldberga niestety nie utrzymała poziomu debiutanckiego "To już jest koniec". "The Interview" to koszmarny miszmasz, w którym przez większość czasu wieje nudą, ale ma też momenty naprawdę zabawne.

Gerontophilia (2013)

Bruce LaBruce chyba zaczyna odczuwać upływ czasu i ma już dość bycia enfant terrible kanadyjskiego kina. "Gerontofilia" bowiem jest bardzo normalnym filmem. No dobrze, trochę przesadzam. Temat wykracza troszeczkę poza to, co oferuje mainstream, ale już wykonanie (poza sceną majaku sennego) jest bardzo, ale to bardzo zwyczajne.

Who Am I - Kein System ist sicher

Po obejrzeniu "WHOAMI" zastanawiam się co jest prawdziwe. To, że hakerzy, choć używają najnowocześniejszych technologii, to sami są grupą ludzi niedzisiejszych, dinozaurami z epoki pierwszej eksplozji Internetu? Czy może to, że twórcy filmowi nie wiedzą, jak opowiadać o tych, którzy siedzą i grzebią w cyberprzestrzeni i dlatego sięgają po mocno nieaktualne kalki z lat 90.?

Cryptic (2014)

"Krypta" jest bardziej teatrem telewizji niż filmem kinowym. Całość rozgrywa się w jednym pomieszczeniu. Liczba postaci jest mocno ograniczona. Zaś poza finałem większość rzeczy rozgrywa się wyłącznie na poziomie dialogów. Jednak w tym przypadku zupełnie mi to nie przeszkadzało. I to z kilku powodów.

Big Eyes (2014)

"Wielkie oczy" przywodzą mi na myśl "Wilka z Wall Street". Podobnie jak Scorsese tak i Burton chciał w sposób lekki i rozrywkowy opowiedzieć o ważnych kwestiach. O ile jednak "Wilk z Wall Street" jest bezapelacyjnie triumfem żywiołowości twórczej, o tyle Burton potwierdził "Wielkimi oczami", że nie ma w sobie nawet iskierki nieskrępowanej wyobraźni, którą zachwycał mnie dekadę temu ("Charlie i fabryka czekolady" to moim zdaniem ostatni naprawdę udany obraz Burtona).

Exodus: Gods and Kings (2014)

Jest taka oto scena w "Exodusie": Mojżesz organizuje siatkę terrorystyczną Hebrajczyków. Celem jest sianie chaosu i zniszczenia, aż lud egipski odwróci się od faraona i wymusi na nim zmianę polityki, czyli uwolnienie izraelickich niewolników. Chwilę potem za swoje działania Mojżesz zostaje zrugany przez Boga. Czyżbyśmy więc mieli do czynienia z krytyką aktów terroru? Nic podobnego. Bóg ma bowiem Mojżeszowi za złe samej przemocy, lecz skali, na jaką jest ona organizowana. Jego podpalenia, morderstwa, dewastacje wymagają lat albo dekad, by osiągnąć swój cel. I zaraz potem pokazuje mu, jak się takie rzeczy robi właściwie. W ten sposób w "Exodusie" Bóg jawi się jako najwyższy terrorysta, wzór do naśladowania. Scott na jego przykładzie pokazuje, że samochody pułapki, "drobne" zamachy zasługują na litość i należy je jak najszybciej porzucić. Prawdziwy terrorysta myśli globalnie, wykorzystuje broń biologiczną i chemiczną do ludobójstwa. Zaś ofiary powinny być lic

Son of a Gun (2014)

"Son of a Gun" to bajka dla grzecznych chłopców. W filmie reprezentuje ich Brenton Thwaites jako JR. Jego losy mają stanowić dowód na to, że ewolucja nie istnieje, a w każdym razie nie w myśl zasady "silny zawsze wygrywa". JR jest śliczny, szlachetny, naiwny, wierzy w miłość, lojalność i sprawiedliwość. Jest więc postacią, która w kinie akcji idzie zazwyczaj jako pierwsza do odstrzału albo też zostaje zrobiona na szaro na samym końcu. Losy JR jednak układają się zupełnie inaczej. Ma szansę na pieniądze i dziewczynę, a przy okazji prawie nie upaćka swojej duszy grzechami ciężkimi.

The Imitation Game (2014)

Z jednej strony zdumiewa mnie deszcz nagród, nominacji i zachwytów, jaki spada na ten film. "Gra tajemnic" jest kinem nieznośnie pompatycznym, sztywnym, sztucznym. Jest jak "Katyń" Wajdy, tu nie ma miejsca dla prawdziwych ludzi, których zastąpiły idee człowieczeństwa ubrane w ciała aktorów. Z drugiej strony zupełnie mnie te wyróżnienia nie dziwią. "Gra tajemnic" jest bowiem kinem monumentalnie i perfekcyjnie nijakim, a zatem doskonale poprawnym pomnikiem filmowym w typie tak bardzo uwielbianym przez różne Akademie.

Taken 3 (2014)

Muszę być szalony, skoro wciąż wierzę, że Luc Besson robiąc cały czas to samo może osiągnąć inne (czytaj: "lepsze") rezultaty. W ciągu ostatnich czterech lat widziałem siedem filmów, przy których babrał się w scenariuszach. Z tej liczby tylko dwa warte były obejrzenia. Co ciekawe, w obu przypadkach fabuła koncentrowała się na kobietach ("Colombiana", "Lucy"). A ponieważ Liam Neeson kobietą nie jest, więc oczywiste jest, że "Uprowadzona 3" nawet nie zbliżyła się do poziomu przyzwoitości.

Entracte (2007)

Obraz
Trzy osoby stoją oparte o ścianę. Wiedzą, że są bohaterami filmu, i nawet to komentują. Rozmawiają również o tym, że stoją pod ścianą. Jak również o miłości, o tym, że się starzeją, a zarazem pozostaną wiecznie młodzi, dzięki temu, że zostali sfilmowani. A kiedy skończą im się tematy do rozmowy, będą tańczyć...

Les astres noirs (2009)

Interesująca wersja opowieści o nastoletnich samobójcach. I zarazem bardzo typowa reprezentacja stylu narracyjnego Yanna Gonzaleza.

Nous ne serons plus jamais seuls (2012)

Obraz
W "Nous ne serons plus jamais seuls" Yann Gonzalez udowadnia najważniejsze prawo realizacji filmu krótkometrażowego: liczy się przede wszystkim pomysł.

Land of My Dreams (2012)

Spośród czterech krótkometrażówek Yanna Gonzaleza, jakie zobaczyłem, "Land of My Dreams" spodobało mi się najmniej. Ze zdumieniem więc odkryłem, że nie jest to jedna z pierwszych, a jedna z ostatnich rzeczy, jakie nakręcił.

Les rencontres d'après minuit (2013)

"Les rencontres d'après minut" pokazuje najsmutniejsza orgię świata. Choć w zasadzie wszystkie orgie są smutne. Po prostu uczestnicy tej są bardziej świadomi tego, dlaczego biorą w niej udział. Wbrew pozorom nie chodzi o zatracenie, depersonalizację, eskapizm. Choć zarazem wszystko to stanowi istotny (i konieczny) element. Przede wszystkim jednak orgia, jak każde spotkanie co najmniej dwójki osób, jest wyrazem głodu, potrzebą zaspokojenia pragnień, choćby w formie symbolicznej, w namiastce, w ulotnej chwili. Biblia głosi, że gdzie dwoje spotyka się spotyka w imię Chrystusa, tam Jezus jest obecny. U Yanna Gonzaleza, gdzie dwoje się spotyka, tam realizują się pragnienia.

Le sang d'un poète (1930)

"Krew poety" to najlepszy dowód na to, że kino awangardowe, eksperymentalne nigdy się nie zestarzeje. Jego odbiór może ulec zmianie, ale niezależnie od epoki zawsze będzie inne, dziwne, niezwykłe.

Oculus (2013)

No proszę, Mike Flanagan potrafi się czegoś nauczyć. Co prawda zajęło mu to osiem lat, ale jednak. Z krótkometrażówki zachował najlepszy fragment (monolog o historii lustra), a jednocześnie poprawił największą wadę oryginału (brak wygrania dychotomii szaleństwo-zło nadprzyrodzone). Strzałem w dziesiątkę okazało się podwojenie głównego bohatera i dodanie Timowi siostry. W ten sposób "Oculus" okazał się najlepszym filmem Flanagana, jaki widziałem. Ale to wciąż jest jedynie przeciętny horror.

Escape Plan (2013)

Ło matko, ależ to było głupie. Co w sumie nie byłoby wadą, gdyby przy okazji nie było też nudne. A to w kinie typu heist jest grzechem niewybaczalnym.

Oculus: Chapter 3 - The Man with the Plan (2006)

Przymierzam się do obejrzenia filmu "Oculus". Postanowiłem więc wcześniej poznać krótkometrażówkę, która stała się punktem wyjścia dla filmu kinowego. Niestety "Oculus: Chapter 3 - The Man with the Plan" potwierdziło tylko moją kiepską opinię o reżyserze. I teraz sięgnę po "Oculus" bez większego przekonania.

Burning Blue (2013)

W pewnej lotniczej jednostce marynarki wojennej dochodzi do całego szeregu wypadków. Ludzie giną. Trzeba więc sprawę wyjaśnić, prawda? Otóż nie. Agencja NCIS ma ważniejsze rzeczy do roboty niż sprawdzanie, czy bezpieczeństwo żołnierzy jest zagrożone. W końcu żołnierze umierają, to jest wliczone w służbę. Jest jednak coś, na co w wojsku nie ma miejsca... a w każdym razie nie było pod koniec XX wieku. Tym czymś są geje i lesbijki. To oni w oczach NCIS są prawdziwym zagrożeniem, jedynym, które należy bezwzględnie wyśledzić i wyeliminować. Oczywiście nie chodzi tu o żołnierzy, którzy raz na jakiś czas, "przypadkowo" przelecieli towarzysza broni. To jest rzecz normalna. Chodzi o tych, którzy mają czelność twierdzić, że – o zgrozo! – mogą naprawdę kochać osoby tej samej płci.

Cowboys janken ook (2013)

Fajnie jest być chojrakiem. Ale tylko do czasu, gdy za naszą bezmyślność zaczynają płacić inni swoim zdrowiem lub/i życiem. A zwłaszcza, gdy dostaje się najlepszym przyjaciołom. Wtedy trzeba sobie poradzić nie tylko z lękiem o najbliższą osobę, ale również z poczuciem winy.

Jongens (2014)

Mischa Kamp twierdzi, że "Jongens" nakręciła z myślą o młodym widzu. Jeśli chodziło jej o to, by pokazać nastolatkom, jak opowiadano o pierwszej miłości chłopaka do chłopaka 15 lat temu, kiedy ich jeszcze nie było na świecie, to swoje zadanie spełniła w 100 procentach. Jeśli jednak miała to być historia na wskroś nowoczesna, to Kamp poniosła totalną porażkę.

Wolf Creek 2 (2013)

Pierwszy "Wolf Creek" trochę mnie rozczarował. Za bardzo przypominał folder turystyczny, stanowiąc reklamę pięknych krajobrazów Australii. W drugiej części Greg Mclean wziął się jednak w garść i skoncentrował na tym, co naprawdę ważne, czyli na wyczynach Micka Taylora. Dzięki temu "Wolf Creek 2" jest bardziej satysfakcjonującym slasherem.

Lilting (2014)

On: Anglik, Richard. Ona: Chinka z Kambodży, Junn. Dzieliło ich wszystko. On mówił tylko po angielsku, ona znała sześć języków, ale angielski nie był jednym z nich. Przede wszystkim dzielił ich jednak Kai – jej syn, jego ukochany. Matka Kaia nie wiedziała, że jest gejem. Ten brak wiedzy w połączeniu z jej rosnącym wiekiem był ważną przeszkodą uniemożliwiającą porozumienie między Richardem i Junn. Matka, choć nie wiedziała do końca dlaczego, czuła się jednak zazdrosna i uważała, że Richard "kradnie" jej syn. Ale Kai nie jest już wśród żywych. Jego śmierć stanie się budulcem, który Richard i Junn będą mogli wykorzystać do konstrukcji pomostu porozumienia. Ich tęsknota, miłość, poczucie winy czyni z nich bratnie dusze. Ale nawet te uczucia mogą ich rozdzielić. Ponieważ nad tym wszystkim unosi się całun samotności. Każde z nich przeżywa emocje związane z żałobą oddzielnie, w zamkniętych przestrzeniach ich jednostkowych wspomnień.

Love or Whatever (2012)

W większych dawkach tego rodzaju historii nie zdzierżyłbym. Jednak w małych porcjach, od czasu do czasu, warto sięgnąć po bajeczkę. Bo choć "Love or Whatever" jest naiwnym bajdurzeniem, to jednak ma w sobie tę bezpretensjonalną pozytywną energię, którą warto podkraść, by z większym optymizmem spojrzeć na świat.

Calvary (2014)

Kościół jako instytucja mająca monopol na zbawienie okazała się kompletnym fiaskiem. Taki morał można wysnuć z filmu "Calvary".

The Raid 2: Berandal (2014)

Na wstępie muszę wyraźnie podkreślić, że "Raidu 2" nie uważam za film fabularny. Mimo wielokrotnego powtarzania przez reżysera w komentarzu, że tym razem więcej uwagi poświęcił fabule, ja tego nie widzę. Dla mnie "Raid 2" to kino pornograficzne. Choć i to nie. Bo w pełnometrażowych pornosach historie mają więcej sensu, niż tutaj (ale za to są zdecydowanie gorzej odegrane przez aktorów).