Arrival (2016)

Christopher Nolan powinien pójść do Denisa Villeneuve'a na korepetycje, podobnie zresztą jak większość hollywoodzkich twórców kręcących filmy SF. Może w końcu zrozumieliby, że gatunek ten jest czymś więcej niż tylko pretekstem do efekciarstwa. Villeneuve jest reżyserem, który daje mi nadzieję, że SF może w końcu zająć w kinie należne mu miejsce jako gatunek pełen mądrych, poruszających intelektualnie i emocjonalnie historii. Takich, jakich niezliczoną liczbę znajdzie się w literaturze science fiction.



W przypadku "Nowego początku" szczególnie mocne wrażenie robi pierwsze 50 minut filmu. Nie mogłem uwierzyć w to, co widziałem na ekranie. Jakim cudem w mainstreamowym filmie, w którym grają gwiazdy uniwersów DC i Marvela, udało się stworzyć tak skromne, tak skupione, nieśpieszne, zdyscyplinowane sceny?! "Nowy początek" stoi tu w kompletnej opozycji do tego, co Hollywood uważa za normalne SF. I ja byłem tym zachwycony. Chciałem, żeby w takiej formie trwał film jak najdłużej. Oczywiście było to marzenie ściętej głowy, ale kiedy ma się do czynienia z cudem, nie należy wybrzydzać, kiedy ten kończy się przed czasem.

Druga połowa - od grubej kreski, jaką jest monolog Rennera z offu - jest już filmem słabszym, bardziej konserwatywnym w formie narracji. Ale pod koniec Villeneuve znów pokazuje swoją moc uderzając bez fałszowania w wysokie tony. Symbolem jego zdolności jest scena uroczystej kolacji i kluczowe dla fabuły spotkanie. Niewielu reżyserów byłoby w stanie uratować ją przed byciem grafomańskim babolem, łopatologiczną, naiwną sekwencją, w której idzie się na skróty, by rozwiązać wątek zbyt skomplikowany, by można sobie z nim było satysfakcjonująco poradzi. Tymczasem Villeneuve zmienił ją w piękną, emocjonalną scenę, a jej naiwność i uproszczenia przekuł w zalety, za sprawą świetnej gry Amy Adams, cudownej muzyki i doskonałych zdjęć.

Zresztą Villeneuve perfekcyjnie manipuluje bodźcami zmysłowymi. Zdjęcia i muzyka tworzą nierozerwalną całość, która dociera bezpośrednio do duszy, pomijając filtry intelektualne. Szczególnie pięknie wybrzmiewa tutaj "On the Nature of Daylight" Maxa Richtera. Reżyser wycisnął z obrazów i dźwięków wszystko, co się tylko dało.


Ale "Nowy początek" pozostaje również filmem angażującym intelektualnie. Jest doskonałą pożywką do refleksji nad naturą czasu i człowieka. Historia niby banalna, niby nie mówiąca nic nowego, ale poprzez delikatne poprzesuwanie akcentów sprawia, że zmienia się nasza perspektywa, pozwalając nam spojrzeć na zagadnienie z nowego punktu widzenia. I to zawsze było największą siłą literatury SF. Cieszę się, że teraz mogę to też powiedzieć o filmach SF.

I tylko jednego żałuję. Podczas oglądania "Nowego początku" pomyślałem, że Villeneuve świetnie nadałby się do przeniesienia na ekran jednej z moich ulubionych powieści SF – "Wróbla" Mary Dorii Russell. Ponieważ jednak tematycznie jest to historia podobna do tej z "Nowego początku", Villeneuve raczej nigdy po nią nie sięgnie. Szkoda.

Ocena: 8

Komentarze

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

After Earth (2013)

Hvítur, hvítur dagur (2019)

The Sun Is Also a Star (2019)

Les dues vides d'Andrés Rabadán (2008)