The Surface (2015)

Dzisiejszy dzień minął mi – zupełnie przypadkiem – pod znakiem filmów o wyobcowaniu i poszukiwaniu miejsca w świecie, do którego się nie do końca pasuje. "The Surface" jest najgorszym z nich.



Obcość jest tutaj wynikiem braku zakorzenienia. Główny bohater nie zna swoich biologicznych rodziców, całe życie spędził w domach zastępczych. I to doprowadziło u niego do ,
rozwinięcia się obsesyjnego poczucia, że czegoś mu brakuje, a przez to nie jest w stanie zbudować w pełni satysfakcjonującej relacji. Mocniej niż inni odczuwa to, że związek jest formą umowy wiązanej. I z jakiegoś powodu nie potrafi to zaakceptować.

Ten egzystencjalny problem reżyser próbuje ukazać w formie opowieści lirycznej. Co niestety niezbyt dobrze robi filmowi. Mądrości wypowiadane z offu brzmią pretensjonalnie, a zabawy wizualnie sztucznie, jakby reżyser starał się za bardzo. Cierpią na tym bohaterowie i ich relacje. Wiele z interakcji nie jest właściwie ukazana. Reżyser przyjmuje pewne rzeczy za tak oczywiste, że nawet nie stara się ich zaprezentować na ekranie, po prostu tak jest, bo tak sobie to w głowie wymyślił. A że na ekranie tego nie widać, gorzej dla ekranu. W efekcie "The Surface" jest jedynie brudnopisem, który ktoś przez pomyłkę uznał za skończone dzieło.

Ocena: 4

Komentarze

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

After Earth (2013)

Hvítur, hvítur dagur (2019)

The Sun Is Also a Star (2019)

Paradise (2013)