War for the Planet of the Apes (2017)

Tak oto ginie nadzieja. Liczyłem, że "Wojna o planetę małp" będzie kontynuacją tego, co Reeves tak świetnie zrobił w "Ewolucji". Tymczasem on przygotowując się do realizacji filmu musiał wielokrotnie oglądać "Genezę". Wziął bowiem z niego wszystkie najgorsze pomysły na strukturę opowieści, a z dwójki pozostały tylko ambicje. A te były ogromne.



Podobnie, jak w "Ewolucji", historię opowiada posiłkując się cudzymi głosami. O ile jednak tam nawiązywał do "Folwarku zwierzęcego" i "Ryszarda III", o tyle tutaj dominuje "Czas apokalipsy" i przypowieści biblijne (ze wskazaniem na dwie ikoniczne postaci zbawców: Mojżesza i Jezusa). Oczywiście samo powoływanie się na kultowe (a w zasadzie archetypiczne) wzorce nie jest niczym złym. Problem polega na tym, jak to reżyser wykorzystuje. A jest dokładnie tak, jak w "Genezie" – wszystkie te elementy istnieją wyłącznie dla samych siebie, nie tworząc spójnej historii. "Wojna o planetę małp" wygląda jak typowy film patchworkowy: co łatka, to inny klimat.

Mój główny zarzut to brak równowagi bohaterów. W "Ewolucji" film "robił" konflikt Cezara i Kobe. Intensywność relacji, fakt, że i jeden i drugi ma sporo racji – to powodowało, że bohaterowie byli fascynujący, tragiczni, a ja, oglądając ich pozostawałem emocjonalnie rozdarty, bo choć kibicowałem Cezarowi, to rozumiałem, skąd pochodzi i co czuje Koba. Tymczasem w "Wojnie" Reeves postawił na czyste szaleństwo, a to od razu stawiało Pułkownika na straconej pozycji. Najlepsi filmowi szaleńcy zawsze skrywają je za trudną do obalenia logiką i racjonalizacją. Reeves chce, by Harrelson był jak Brando z "Czasu Apokalipsy", ale niestety nie miał umiejętności, by w skromnej ilości czasu (Pułkownik nie ma znów aż tylu scen, w których możemy go lepiej poznać) uczynić jego szaleństwo magnetycznym. A przez to dwie potencjalnie rewelacyjne sceny Pułkownika (monolog o synu i ostatnie spotkanie z Cezarem) nie mają w sobie tej mocy, którą (zapewne) emanowałyby, gdyby była to postać równorzędna do tej, jaką jest Cezar.

Reeves chyba w ogóle nie ma reżyserskich umiejętności do opowiadaniu o szaleństwie z prawdziwego zdarzenia. Podróż Cezara do własnego jądra ciemności też nie ma tej intensywności, której od wątku bym oczekiwał. Niby widać jego potrzebę zemsty, niby ją deklaruje, niby zaślepiony nią stawia na szali przetrwanie całego gatunku, ale to wszystko jest jakieś takie przytępione i na mnie nie działa. Cezar zdecydowanie lepiej wypada, kiedy jest prorokiem boga miłosiernego niż boga zemsty.

Reżyser nie dokonuje też płynnych przejść z jednej konwencji narracyjnej do drugiej. Odnosiłem przez to wrażenie, że film powstał już z myślą o przyszłych przerwach na reklamę. Film rozpada się na cztery (plus epilog) stylistycznie bardzo odmienne części. Musiał to być intencjonalny zamysł, ale mnie go Reeves nie potrafił sprzedać. Najmniej podobała mi się trzecia część, mesjanistyczno-cierpiętnicza, która irytowała mnie łopatologicznym korzystaniem z biblijnej symboliki. W "Ewolucji" reżyser potrafił sugerować źródła inspiracji, a tu praktycznie wprost cytuje lub ostentacyjnie parafrazuje całe fragmenty. Od czasu do czasu trafiają się też momenty toporne, przywodzące mi na myśli widowiska klasy B z lat 80. (co miało miejsce również w poprzedniej części, ale tam nie dawało się to tak bardzo we znaki za sprawą całego dobra).

Ale "Wojna o planetę małp" miała potencjał, by być wielkim filmem. I wiele scen robiło na mnie duże wrażenie. Bardzo podoba mi się postać Novy jako personifikacja sumienia (i scena gdy karmi Cezara), świetne jest pierwsze spotkanie Cezara z Pułkownikiem, jak również większość spotkani z małpami-kolaborantami. Nie do końca wykorzystana jest za to postać Preachera. Jego nieme posłuszeństwo jest intrygujące, ale pointa mało satysfakcjonująca.

W sumie można się i pośmiać, i wzruszyć, i wstrzymywać oddech w napięciu. Niestety jako całość "Wojna o planetę małp" pozostanie dla mnie najsłabszą częścią nowego cyklu.

Ocena: 5

Komentarze

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

After Earth (2013)

Hvítur, hvítur dagur (2019)

Paradise (2013)

Tracks (2013)