Approaching the Unknown (2016)

Bla, bla, bla Mars. Bla, bla, bla misja. Bla, bla, bla woda. Tak niestety można streścić "W nieznane". Twórcy chcieli zrobić minimalistyczne kino SF, ale przestraszyli się swojego pomysłu, więc zrobili wszystko, by go maksymalnie rozrzedzić. Efekt jest tragiczny.



Punkt wyjścia jest nawet całkiem ciekawy. Oto William D. Stanaforth jest pierwszym astronautą, który postawi nogę na Marsie. Widz towarzyszy mu w kosmicznej wyprawie, która ma trwać 270 dni. Jest tylko on i nic więcej. Od czasu do czasu odezwie się ktoś z Ziemi. Ma też kontakt z astronautką, która wyruszyła z misją na Marsa po nim. Jednak większość czasu spędza samotnie, odcięty od wszystkiego, co znał, co uważał za naturalne, w metalowej puszce przemierzającej gigantyczną przestrzeń i oddając się rutynowym zajęciom

Gdyby twórcy pozostali wierni swojemu pomysłowi, mogli "W nieznane" ukształtować w fascynujące studium natury ludzkiej poddanej niezwykłym naciskom. Nieme obrazy egzystencji astronauty w ograniczonej przestrzeni mogły świetnie ilustrować problemy związane z trudną do wytrzymania rutyną, samotnością i świadomością, że wokół statku jest śmiertelnie niebezpieczna nicość. Niestety twórcy uznali, że milczenie i trzymanie się klaustrofobicznego wnętrza statku byłoby dla widza nie do zniesienia, więc nie ustają w serwowaniu monologów z offu, a kiedy to się zaczyna robić nudne, to przerywają na chwilę, by dać retrospekcję z pobytu bohatera na Ziemi. Efekt jest jednak odmienny od zamierzonego. Monologi są tak złe, że nie sposób ich słuchać. Całość męczy swoją wymuszoną egzaltacją i udawaną przenikliwością.

Zamiast inteligentnej narracji dostałem więc głupie i nudne filmidło, Aż żal mi się zrobiło Marka Stronga, bo nie zasłużył na grę w takim gniocie.

Ocena: 3

Komentarze

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

After Earth (2013)

Tonight I Strike (2013)