The Shape of Water (2017)

Żal mi Hazanaviciusa. Jego "Ja, Godard" to film niezwykle podobny do "Kształtu wody". I miał premierę wcześniej. Mimo to o jego filmie nikt już nie pamięta, podczas gdy dzieło del Toro wychwalane jest pod niebiosa i obsypywane nagrodami.



Oba filmy to przedziwne mieszanki tematyczne i formalne. Opowiadają o miłości, kinie i ideologii. Podczas gdy Hazanavicius stworzył obraz pomysłowy, lecz bardzo skromny, Guillermo del Toro bawił się przede wszystkim brokatem i cyrkoniami. "Kształt wody" jest piękny, lśniący, ale niestety ta estetyka nie do końca do mnie trafia. Jest coś w obrazach kreowanych przez del Toro, co po prostu sprawia, że nie czuję zachwytu. Nie do końca potrafię powiedzieć dokładnie co to jest, ale w "Kształcie wody" widzę to bardzo wyraźnie. A to dlatego, że stylistycznie jest bliski "Delicatessen", które uwielbiam. I zupełnie nie dziwię się temu, że Jeunet zasugerował, iż del Toro go kopiował. O ile jednak "Delicatessen" zachwyciło mnie i pozostaje jednym z moich ulubionych obrazów, o tyle "Kształt wody" jest w moich oczach tylko ok. I to właśnie zestawienie tych dwóch filmów uświadomiło mi, że po prostu jest coś w estetyce, której hołduje del Toro, co mnie odstręcza.

Być może wynika to z tego, że oglądając "Kształt wody" czułem, jak bardzo zależy del Toro na budowaniu określonego klimatu, a jednocześnie miałem wrażenie, że udawał, że tego nie robi. Hazanavicius lepiej sobie z tym poradził, po prostu świadomość swoich starań dotyczących nadania filmowi konkretnej formy wplótł w samą narrację. Przez to film jest spójniejszy, podczas gdy "Kształt wody" dla mnie sprawdza się jedynie w porcjach. Poszczególne sekwencje uważam za świetne, ale nie składają się w całość.

To, co najbardziej mi się spodobało w "Kształcie wody", to fakt, że film ten w epoce #metoo cieszy się taką popularnością. Dla mnie jest to kino do szpiku kości szowinistyczne. To przecież bajka o tym, że mężczyźni kochają, kiedy kobiety milczą. Mogą sobie być niezależne i samodzielne, jak długo samce nie muszą o tym słyszeć. A ponieważ oblubieńcem bohaterki jest bóg (a w każdym razie istota czczona przez prymitywne plemiona z Ameryki Południowej), nadaje to nowy wydźwięk instytucji zakonów żeńskich, szczególnie tych, w których funkcjonuje reguła milczenia.

Ocena: 6

PS. Jednej rzeczy nie mogę zrozumieć. Wodny stwór został ponoć złowiony w rzece. Dlaczego więc potrzebował do życia słonej wody? Chyba że jest to człowiek-łosoś, który właśnie był w trakcie migracji na tarło, kiedy został schwytany.

Komentarze

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

After Earth (2013)

Hvítur, hvítur dagur (2019)

The Sun Is Also a Star (2019)

Les dues vides d'Andrés Rabadán (2008)