Posty

Wyświetlanie postów z 2011

Defendor (2009)

Obraz
Nie tego się spodziewałem. "Defendor" okazał się jedną z najciekawszych parafraz historii o superbohaterach, którą spokojnie mogę postawić w jednym rzędzie z takimi produkcjami jak "Donnie Darko" czy "No Heroics". Przewrotne, inteligentne, czasem śmieszne, czasem wzruszające dzieło filmowe ze znakomitymi kreacjami aktorskimi. Na szczególną pochwałę zasłużył Woody Harrelson, który od pewnego czasu zalicza jedną dobrą rolę za drugą. "Defendor" bazuje na wszystkich kliszach opowieści o bohaterach, jakie tylko można sobie wyobrazić: trauma z dzieciństwa i obsesja na punkcie zemsty, pozostawanie na obrzeżach społeczeństwa ale z obsesją jego ochrony, sidekick, policyjny partner, czarny charakter, zły glina itp., itd. Jednak w rękach Petera Stebbingsa jest to także historia prawdziwie wykluczonych, naprawdę żyjących poza nawiasem normalności, którzy mimo to nie są zniszczonymi wyrzutkami, śmieciami ulicy, lecz mają w sobie olbrzymie pokłady dobra

Recount (2008)

Obraz
Spore rozczarowanie. Muszę się przyznać, że w pewnym momencie zacząłem oglądać go ledwie jednym okiem. Jeśli już ktoś decyduje się na rekonstrukcję, to wolę, jak jest ona robiona w stylu "Sensacji XX wieku", gdzie jest narrator, który interesująco opowiada. W "Decydującym głosie" narratora brakuje i boleśnie to odczuwałem, zwłaszcza w chwilach, kiedy puszczano nic nie znaczące scenki rodzajowe, bezdialogowe, których jedynym sensem istnienia jest konieczność połączenia dwóch kolejnych scen dialogowych. Brak bohatera, na którym mogłaby się skupić uwaga widza, również daje się mocno we znaki. W teorii chyba postać grana przez Kevina Spacey'a miała spełniać tę rolę. W praktyce niestety jest jedynie nieco bardziej rozbudowaną postacią tła. Nie rozumiem też dlaczego twórcy filmu maskują propagandowe intencje leżące u podstaw tej produkcji. Nie przysłużyli się w ten sposób idei obiektywizmu, ponieważ nikogo nie oszukują. A przez zdecydowany brak stanowiska doda

The Thing (2011)

Obraz
Oto kino ateistyczne w każdym calu. "Coś" przekonuje nas, że nie ma Boga czy duszy. Wszystko jest biologią. Nasze uczucia, wspomnienia, to co wydaje się z pozoru nienamacalne, ma swoje odwzorowanie na poziomie DNA i RNA, a co za tym idzie, może podlegać idealnemu odwzorowaniu. Dla głęboko wierzących "Coś" będzie więc przerażającym horrorem, bluźnierczym i bezrefleksyjnym portretem człowieka. Dla mnie była to produkcja, którą lepiej by mi się chyba oglądało w domu. Ma w sobie bowiem posmak kina z wypożyczalni: rozrywkowo w porządku, ale fabularnie naiwny i niekonsekwentny. Niektóre sceny bawią swoim absurdalnym przebiegiem (na przykład, dlaczego Kate nie przyznaje się do tego, że wie, iż Sam jest człowiekiem?). Za to tytułowe "coś" nie jest nadmiernie dopieszczone przez grafików komputerowych, przez co wpasowuje się nawet nieźle w całość. Niemniej jednak "Coś" to rozrywka jednorazowego użycia. Ocena: 6

Margin Call (2011)

Obraz
Oto opowieść o dniu, w którym zatrzęsła się Ziemia. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Choć bowiem "Chciwość" jest fabularyzowaną wersją tego, co wydarzyło się trzy lata temu na Wall Street, to w rzeczywistości opowiada o starym jak ekonomia problemie braku umiaru, zachłyśnięciu się sukcesem i zaślepieniu łatwo napływającym bogactwem. Wcześniej było to złoto Nowego Świata, holenderskiej tulipany, Internet (i wiele, wiele innych). W "Chciwości" jest to wyższa matematyka. Dzięki niej sprzedaż tego co namacalne (akcje, surowce) relegowana została do poziomu przedszkola. "Prawdziwi mężczyźni" obracali ryzykownymi papierami istniejącymi w zasadzie jedynie wirtualnie, wymyślonymi dzięki bardzo skomplikowanym równaniom matematycznym. Tym samym era sprzedawców i handlowców minęła bezpowrotnie. Ich miejsce zajęli inżynierowie, matematycy i inni geniusze mający w głowie tylko liczby. Cud derywatów polegał na ich wirtualności zbudowanej na obietnicy przyszłych zys

Sherlock Holmes: A Game of Shadows (2011)

Obraz
Mam mieszane uczucia co do "Sherlocka Holmesa: Gra cieni". Z jednej strony nie mogę zaprzeczyć, że bawiłem się na filmie pierwszorzędnie. Ritchie opowiedział historię z werwą, dwojąc się i trojąc, byle tylko zapewnić widzom rozrywkę na najwyższym poziomie. Z drugiej jednak strony film wydał mi się dużym krokiem w tył w porównaniu z pierwszym "Sherlockiem". Portret psychologiczny bohaterów uległ znacznemu uproszczeniu. Tym razem nie ma już miejsca na dwuznaczności, a wszelkie przywary mają tu charakter komediowych ozdobników. Rozczarowało mnie również to, że film jest bardziej sequelem "Sherlocka Holmesa" niż adaptacją opowiadań Conan Doyle'a. Choć sceny szwajcarskie bardzo fajnie trawersują literacki pierwowzór. Jednak siłą filmu są niezaprzeczalnie Downey Jr. i Law, którzy stworzyli najlepszy team od czasu Gibsona i Glovera. Są jak tornado, którego nic nie jest w stanie powstrzymać. Ich utarczki, przekomarzania się jakby byli parą starych kochan

Oslo, 31. august (2011)

Obraz
Joachim Trier postanowił odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ludzie decydują się popełnić samobójstwo. Tym, który udzieli odpowiedzi jest Anders, 34-latek uzależniony od heroiny i innych narkotyków. Anders pochodzi z dobrego domu. Rodzice zostawiali mu sporo swobody. Do tego był inteligentny a nawet utalentowany. Do 2005 roku żył przykładnie, potem pojawiły się narkotyki, alkohol i seks. Anders stoczył się na samo dno, ale przeżył. Jest na odwyku i przez ostatnie 10 miesięcy pozostawał czysty. A jednak nie uratował się. Kiedy spotykamy go na początku filmu, próbuje popełnić samobójstwo. Niestety (z jego punktu widzenia) pomysł z utopieniem się nie wypalił. Przez kolejne 24 godziny Anders będzie wędrował po Oslo, spotykał starych znajomych i potencjalnych pracodawców, jednak z tyłu głowy wciąż kołatać się będzie myśl o odebraniu sobie życia. Trier konfrontuje Andersa z innymi postaciami i w ten sposób próbuje odpowiedzieć na pytanie o przyczyny samobójstwa. Szybko okazuje się, że

Z daleka widok jest piękny (2011)

Oto sceny z życia mikrobów. Tych czyścicieli ziemskiej biomasy, dokonujący dekompozycji wszystkich trucheł, ścierw, trupów i innych zwłok. Po ich przejściu pozostają tylko kości, szkielet stanowiący jedyny znak tego, że ktoś tu był. "It Looks Pretty from a Distance" (by Anka & Wilhelm Sasnal) from Anton Kern Gallery on Vimeo . W przypadku "Z daleka widok jest piękny" owe mikroby mają ludzką postać, a zamiast rzucać się na ciała, rozszarpują na drobne kawałki każdą własność. Raz jest to samochód, innym razem dom, czasem zwierzę, rzadko też człowiek. Warstwa cywilizacyjnej ogłady jest tu bardzo cienka. Kryją się pod nią pierwotne instynkty zabezpieczenia swego gniazda cudzym kosztem. Film jest daleki od ideału, ale przynajmniej widać w nim jakiś pomysł twórców na siebie. "Z daleka widok jest piękny" mógłby z powodzeniem stanąć w szranki z minimalnymi produkcjami z innych krajów i w cale tak bardzo by nie odstawał. Być może to jest właśnie spo

The Girl with the Dragon Tattoo (2011)

Obraz
Z każdym kolejnym filmem moje uwielbienie dla Davida Finchera marnieje. Od "Zodiaku" wyraźnie obserwuję, jak próbuje z siebie zrobić "auteura" Hollywoodu. Problem w tym, że nie ma wyrazistego stylu, autorskiego punktu widzenia i nowatorstwa. Próbuje to zastąpić perfekcyjnym warsztatem, ale na tym zbyt daleko nie zajdzie. Jednak jego dwiema najpoważniejszymi wadami jest to że: 1) Ma też tendencję do rozwlekania opowieści. Jeszcze w "Zodiaku" trzymał to w ryzach, choć balansował na granicy mojej tolerancji. Przesadził w "Benjaminie Buttonie", co mu jednak wybaczyłem ze względu na oprawę. W przypadku "Dziewczyny" nie ma już u mnie taryfy ulgowej (głównie dlatego, że nie był konsekwentny w utrzymaniu wolnego tempa) 2) Ma skłonność do efekciarskich sekwencji. Zazwyczaj udaje mu się je tak wkomponować w całość, że uchodzi mu to płazem (vide "The Social Network"). W "Dziewczynie" niestety efekciarstwo wyglądało jak wy

Longhorns (2011)

Obraz
Po "Longhorns" sięgnąłem, ponieważ miałem ochotę obejrzeć coś luźnego, głupiego, przy czym nie będę się musiał skupiać, ale co może być przynajmniej trochę zabawne. Niestety nawet przy taki nisko zawieszonej poprzeczce twórcom nie udało się zaliczyć. Pomysł nie był wcale głupi. Postać Kevina, który oszukuje sam siebie na temat tego, kim jest, była na tyle urocza, że w odpowiednich rękach mogła zapewnić dużo komediowego materiału (albo romansowego). Niestety tu wszystko jest drętwe, wymuszone i sztuczne. Niedoświadczeni aktorzy są bardzo nierówni. Niestety David Lewis chyba już jako reżyser wyżej podskoczyć nie da rady. To trzeci jego film, jaki oglądam i niestety żaden nie spełnił minimalnych norm przyzwoitości. Film pewnie miałby jeszcze niższą ocenę, gdyby nie młodzi aktorzy Jacob Newton i Kevin Held, którzy mają w sobie trochę surowego uroku. Muszą go oszlifować i nabrać doświadczenia, a kto wie, mogliby się z powodzeniem znaleźć w trzeciej lidze. Ocena: 4

New Year's Eve (2011)

Obraz
Ponoć nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki. Co nie znaczy, że ludzie tego nie próbują. Garry Marshall odniósł sukces z "Walentynkami" , więc postanowił powtórzyć go z "Sylwestrem". Rezultat jest opłakany. Podobnie jak w "Walentynkach" Marshallowi w ogóle nie udało się oddać ducha świąt. Ale tamten film miał przynajmniej zabawne momenty. W "Sylwestrze" mogę je zliczyć na palcach jednej ręki. Najbardziej rozśmieszyło mnie Tila Schweigera Szwabem. Zabawne było też urodzenie przez Biel płyt z "Walentynkami" oraz taniec Zaca Efrona. Reszta jest niestety nudna, wymuszona i wtórna. Reżyser bazuje na stereotypach i tym, co widzowie doskonale znają, stąd Sofía Vergara czy Lea Michele zachowują się tak, jakby wciąż byli na planie seriali, które przyniosły im sławę. Zwłaszcza potraktowanie innych ras i narodowości aż prosi się o naganę. Niestety wypada do kina na "Sylwestra w Nowym Jorku" był jedną wielka pomyłką. Szkoda.

Moneyball (2011)

Obraz
Nie rozumiem baseballa. Jak dla mnie jest to jedna z najnudniejszych gier na świecie, zaraz po krykiecie. Ale gdyby wyglądała tak, jak to pokazano w sekwencji bicia rekordu Ligii, pewnie byłbym wielkim fanem. To, co Miller i spółka zrobili jest po prostu niewiarygodne. Stworzyli ekscytujący dramat pełen napięcia i magii, czyniąc z baseballa rzecz o rozmiarach greckiej tragedii. Jednak "Moneyball" to coś więcej niż tylko film o dyscyplinie sportu. Wykorzystując prawdziwe wydarzenia, twórcy postawili sobie bardziej ambitne zadanie. Ich film to w rzeczywistości przypowieść o żywej demokracji i potrzebie zmiany. To opowieść o reformatorze, o tym jak trudne i odważne jest wyjście poza klatkę sztywnego myślenia "tak jak wszyscy" i szukanie nowych rozwiązań, bardziej przystających do aktualnie stojących wyzwań. Przez to "Moneyball" można uznać za lewacką propagandę, ale jej wydźwięk jest tak uniwersalny, że będzie zrozumiała i dla Amerykanów i dla Europej

The Extra Man (2010)

Obraz
Naprawdę zaczynam mieć już dość amerykańskiego niezależnego kina z gwiazdami w obsadzie. Wszystkie one robione są według tego samego wzorca. Zero zaskoczeń, zero nowych wrażeń. Najgorsze jest jednak to, że mimo wszystko są dobrze zrobione, a normalnie nienormalni bohaterowie nadal przyciągają moją uwagę. Przez to, mimo wszystko, "Chłopak do towarzystwa" uzyskał pozytywną ocenę. Ale naprawdę, chciałbym, aby twórcy znaleźli inną formułę, poeksperymentowali trochę. Kline jest uroczy w roli zgryźliwego faceta, który z cynizmu zrobił sposób na życie. Dano w roli hetero ale mającego skłonność do przebieranek w kobiece ciuszki też dobrze wypada. Przy tej dwójce cała reszta z Katie Holmes na czele wypada blado. Ale nawet Kline i Dano są jedynie w stanie utrzymać moje zainteresowanie na poziomie ledwie średnim. Chcę czegoś nowego! Ocena: 6

Judas Kiss (2011)

Obraz
Czasem odnosząc zwycięstwo, przegrywamy życie. Czasem też, przynajmniej w kinie, dawne błędy można naprawić, zacząć od nowa. I o tym właśnie opowiada "Judas Kiss", film z pogranicza dramatu obyczajowego i fantasy. Obraz J.T. Tepnapy to podwójna historia Danny'ego Reyesa. Jako Zachary Welles jest niespełnionym hollywoodzkim reżyserem, który powraca do swojej alma mater, gdzie ma być członkiem jury w studenckim konkursie filmowych. Ku swemu przerażeniu odkrywa, że jednym z uczestników konkursu jest on sam, tyle że młody i prezentujący krótkometrażówkę, dzięki której Zachary wygrał 15 lat temu identyczny konkurs. "Judas Kiss" to bajka o tym, że postępowanie zgodnie z regułą "cel uświęca środki" jest dobre jedynie na krótką metę. W dłuższej perspektywie okazuje się pierwszym krokiem ku prawdziwej porażce. To także opowieść o tym, jak bardzo powołanie różni się od pragnienia sukcesu. Wbrew pozorom jedno z drugim wcale nie musi iść w parze. To w końc

Tucker & Dale vs Evil (2010)

Obraz
Jednym z najbardziej rozpowszechnionych schematów fabularnych w slasherach jest historia grupy młodych osób, które jadą w dzicz się rozerwać i trafiają na miejscowych prymitywów, którzy nie kryją się ze swoimi psychopatycznymi skłonnościami. Czy jednak kiedykolwiek zastanawialiście się, jak taka opowieść wygląda z drugiej strony, z perspektywy miejscowych? Jeśli nie, to sięgnijcie po "Tucker & Dale vs Evil". Czeka na was podwójna dawka rozrywki: z jednej strony krwawa jatka, jaką znamy z każdego slashera, z drugiej strony świetna komedia pomyłek. Na wypindrzonych mieszczuchach Tucker i Dale nie robią najlepszego wrażenia. Jedno spojrzenie i piękny amerykański narybek już wyrobił sobie opinię: oto dwaj półanalfabeci, którzy tylko czekają, kiedy będą mogli kogoś rozerwać na strzępy. Rzeczywiście Tucker i Dale są prości, ogłady nie mają za grosz, ale są to najbardziej sympatyczni faceci, jakich można sobie tylko wyobrazić. Niestety pierwsze wrażenie i stereotypy sprawi

Tinker Tailor Soldier Spy (2011)

No cóż, orgazmu nie było. Co tam 2 godziny, zadowoliłbym się nawet 2 minutami. Niestety, najwyraźniej Tomas Alfredson nie ma tego "czegoś", co by mnie zachwyciło. Tak było z "Pozwól mi wejść", tak jest i teraz. "Szpieg" to kino skrojone na miarę, ale jest to krawiecka robota, a nie haute couture. Precyzyjnie wymierzone kadry chwilami budziły niezamierzony uśmiech, na przykład kiedy mamy zbliżenie na buty Billa i to nie w jednej a w dwóch scenach. Inne były wręcz zupełnie nieudane jak pierwsza rozmowa Jima z uczniem. Aktorsko film jest bardzo dobry, zwłaszcza w wykonaniu Oldmana i Hardy'ego, ale nie ma w tym żadnej prawdziwej iskry. Film próbuje stworzyć klimat zimnowojennego konfliktu jak i atmosfery ówczesnego kina. Ale jest to raczej występ drag queen, niż kompletna metamorfoza. W rezultacie wyszedłem ze "Szpiega" z dużym poczuciem niedosytu. Przy tym obsadowym kalibrze, film powinien był jednak zrobić na mnie większe wrażenie.

Varg (2008)

"Wilk" to rzecz o umierającym świecie. Z jednej strony jest przyroda symbolizowana przez wilki znajdujące się na skraju wytępienia. Z drugiej strony są ludzie zajmujący się tak tradycyjnym zajęciami jak hodowla reniferów. Wszystko to łączy surowe piękno skandynawskiej przyrody i bezduszny formalizm litery prawa. Reżyser trochę nagina rzeczywistość, ponieważ ludzie pokroju Klemensa są jednak w lepszej sytuacji niż wilki, które tak dobrze były przez Szwedów tępione, że dziś muszą być zaciekle bronione przez stróżów prawa. Po drodze reżyser dotyka też kilku innych problemów, ale robi to jakby mimochodem, bez zatrzymywania się, by się nad wszystkim zastanowić, pochylić głowę. W rezultacie całość oferuje jedynie trochę pięknych widoczków i całkiem dobrą muzykę, wartą lepszej produkcji. Ocena: 6

WΔZ (2007)

Obraz
Oto historia zemsty i seryjnych zabójstw, dla których punktem wyjścia jest teoria samolubnych genów. Zło istnieje, ponieważ altruizm, miłość i poświęcenie dla innych są mitem, który w obliczu groźby nieprzetrwania zostaje zdemaskowany jako fałsz. Teorię tę w praktyce sprawdzi pewna kobieta, ofiara okrutnej zbrodni. Jej świnkami doświadczalnymi będą bracia bliźniacy, facet i jego ciężarna dziewczyna, matka i dziecko oraz facet zakochany w facecie. Tylko jednak z tych par sfalsyfikuje teorię. Oczywiście bardzo łatwo jest się domyślić która. "WΔZ" to jeden z tych filmów, których obsada jest znacznie lepsza, niż na to zasługiwał scenariusz. Toż to zwyczajny psychologiczny kryminał, w którym nie ma miejsca na prawdziwą grę aktorską. Mogli w nim zagrać znacznie mniej znani i słabsi aktorzy i nikt nie zauważyłby różnicy. No może poza Selmą Blair, której całkiem do twarzy jest z rządzą mordu. Ocena: 5

Les femmes du 6ème étage (2010)

Obraz
Ileż dobra może sprawić jedna piękna Hiszpanka! Za jej sprawą warunki życia służących znacznie się poprawią. Mężczyzna, który nie miał prawa liczyć już na cokolwiek zyska szansę na miłość, a kobieta zamknięta w więzieniu paryskich salonów zrozumie, że żyć można inaczej. Można więc tylko żałować, że na świecie nie ma więcej pięknych hiszpańskich służących. Choć temat filmu jest tak stary jak świat i wydaje się, że niczym nie można już widza zaskoczyć, reżyserowi i tak udało się stworzyć rzecz skromną, prostą a mimo to zachwycającą. "Kobiety z 6. piętra" czarują bezpretensjonalnym podejściem do tematu oraz całą gamą barwnych postaci. Wszystkie one zostały świetnie zagrane, co jeszcze bardziej wpłynęło na moją pozytywną ocenę. Ocena: 7

Le gamin au vélo (2011)

Obraz
Ugh, ależ mnie ten bachor na rowerze wnerwiał. Cyril choć jest dzieckiem, to już wcale nie takim najmłodszym. Można więc spodziewać się po nim choć zaczątków inteligencji. Tymczasem byle kundel miałby więcej oleju w głowie. Jeśli w ten sposób bracia Dardenne chcieli opowiedzieć o dzieciństwie w obliczu zdrady ze strony tchórzliwego ojca, to się przeliczyli. Najgorsze w tym filmie jest to, że jest dobrze zrobiony. Od strony technicznej jest bez zarzutu, widać, że reżyserzy przemyśleli to, co i jak chcą widzom pokazać. Ale trudno nie czuć się oszukanym, kiedy piętrzą problemy tylko po to, by minimalizować negatywne konsekwencje. Jakby nic się nie działo. Ocena: 6

The Art of Getting By (2011)

Obraz
"Sztuka dorastania" z pozoru wygląda jak całkiem sympatyczna opowieść o nieco wyalienowanym i nadwrażliwym młodzieńcu, który musi poukładać sobie życie, by coś osiągnąć i zdobyć dziewczynę, na której mu zależy. Fajny i krzepiący film, prawda? Otóż nie! Dla mnie obraz Wiesena jest kinowym odpowiednikiem wspaniałego tortu zakrapianego cyjankiem. "Sztuka dorastania" przeraziła mnie swoim przesłaniem i łatwością, z jaką zostało ono zaakceptowane przez twórców i widzów. Głównym bohaterem filmu jest kończący liceum George. Chłopak różni się od swoich rówieśników. To, co dla reszty stanowi sens istnienia (nauka, balangi) jemu jest w zasadzie obojętne. Żyje w lęku przed życiem, jak sam to powiem. I ma w tym dużo racji. Wie, że staje przed wyborem. A wybór ten wydaje się zero-jedynkowy i ostateczny: albo weźmie się w garść i zacznie budować swoje miejsce w świecie albo czeka go trudne życie outsidera. W rzeczywistości chodzi tu o decyzję ostatecznego zaprzedania duszy i

Womb (2010)

Obraz
Benedek Fliegauf to jeden z ciekawszych węgierskich reżyserów młodszego pokolenia. Jego "Mleczna droga" choć do kin się nie nadawała, to jednak była ciekawym i na swój sposób fascynującym projektem. Tymczasem "Łono" jest obrazem o tradycyjnej konstrukcji, jedynie myśl jest nietypowa. Rzecz dotyka problemu klonowania. Reżyser jednak zmyślnie unika dyskutowania na temat samej idei klonowania. Nie staje po żadnej ze stron. Zamiast tego koncentrując się na osobie kobiety, która decyduje się na sklonowanie swojego chłopaka. To ona jest centralnym punktem, jej przemiana z przyjaciółki w kochankę, matkę i..., no właśnie, kogo?. "Łono" nie jest najlepszym filmem Fliegaufa. Poza punktem wyjścia, brakuje mu charakteru. Dwójka głównych aktorów gra dobrze, ale nie potrafią wynieść bohaterów poza morze przeciętności. Nic z tej opowieści nie wynika. A próba bycia niejednoznacznym kończy się niepowodzeniem. Trochę żal mi w tym wszystkim Evy Green, która z upore

Amador (2010)

Obraz
Wydawać by się mogło, że w śmierci najgorsze jest to, że odchodzi z tego świata człowiek, ktoś nam bliski, że nigdy już więcej nie będziemy mogli z nim porozmawiać, spotkać go. Jednak emocjonalne problemy blakną w obliczu kłopotów finansowych, które niespodziewana (a nawet spodziewana) śmierć wywołuje. Marcela jest młodą emigrantką, która wraz ze swoim chłopakiem pracuje na czarno w Hiszpanii. Nie tak wyobrażała sobie życie, choć jest kobietą prostą i jej myślowe horyzonty nigdy zbyt szerokie nie były. Ma już dość takiego życia i faceta u boku, którego bardziej interesują kwiaty niż ona. Ale niestety zaszła w ciążę. Ukrywa ją przed partnerem, jednocześnie zastanawiając się, co począć dalej. Wtedy nadarza się okazja zarobienia pieniędzy jako opiekunka starszego pana. Łatwa robota szybko jednak się kończy, bo staruszek wykitował. Marcela jednak nie zamierza rezygnować z pieniędzy, więc udaje, że tytułowy Amador żyje. Choć jest to film poważny, to jego siłą są elementy humorystycz

Belcanto (2010)

Obraz
Szczerze mówiąc nie bardzo wiem, co o tym filmie napisać. Z jednej strony prawdą jest, że oglądając go śmiałem się. Bo też reżyserowi udało się stworzyć kilka naprawdę zabawnych momentów. Z drugiej jednak strony całość niemiłosiernie mi się dłużyła i parokrotnie zerkałem na zegarek, a to zawsze jest wskaźnikiem tego, że coś z filmem jest nie tak. To, co mnie się najbardziej podobało to absurd niektórych scen. Niestety "Belcanto" nie jest komedią absurdu, a ma jedynie absurdalne momenty. To trochę mało i nie do końca wiem, dlaczego reżyser nie zdecydował się na więcej. Świat "Belcanto" przypomina rzeczywistość z filmów Barei odbitą w krzywym zwierciadle. Ma to swój urok, zwłaszcza, kiedy znakomicie na ekranie spisuje się Różczka. Jednak te wszystkie przerywniki, które spowalniały akcję, strasznie mnie irytowały. Większość z nich wydała mi się zbędna. No i Pazura. Jego osoba nigdy do mnie specjalnie nie przemawiała i choć doceniam jego transformacyjne umiejętnoś

Code Blue (2011)

Obraz
"Code Blue" to przewspaniała uczta dla zmysłów. Jasper Wolf stworzył znakomite zdjęcia, jedne z najlepszych, jakie widziałem w tym roku. To, z jakim perfekcyjnym znawstwem prowadzona jest kamera sprawiło, że chłonąłem obrazy z otwartymi ustami. W szczególności podobały mi się te fragmenty, gdzie mieliśmy do czynienia z podwójnym "przemieszczaniem się" przestrzeni (głównie w scenach w korytarzach szpitalu). Podobały mi się również te ujęcia, gdzie perspektywa odbiegała od standardu, gdy zdjęcia były kręcone pod nietypowymi kontami albo też z niższego (lub wyższego) niż zazwyczaj poziomu. Z obrazem idealnie współgrała cisza i dźwięk. Otacza to nieśpieszną narrację ochronnym kokonem, nadając opowiadanej historii niezwykłego klimatu. To, co próbował zrobić reżyser "Piękna" , Urszula Antoniak dokonała bez większego problemu. "Code Blue" miałoby znacznie wyższą ocenę, gdyby nie fabuła, która jest niestety zbyt naiwna. Historia zakompleksionej k

(2011) به امید دیدار

Obraz
"Pożegnanie" to portret kobiety żyjącej w totalitarnym społeczeństwie patriarchalnym. To film, jakich więcej spodziewałem się oglądać od irańskich twórców, bo dotykających gorących politycznych tematów. Tymczasem stosunkowo niewiele podobnych tytułów widziałem. Czego nie żałuję. Będę okrutny, ale artystyczna wartość ma u mnie pierwszeństwo niż ważność podejmowanego tematu. Dlatego zdecydowanie bardziej wolę "Rozstanie". Pod względem artystycznym "Pożegnanie" niczym szczególnym się nie wyróżnia. Powiedziałbym wręcz, że chwilami reżyser ociera się o kicz i to nie w dobrym znaczeniu tego słowa. Dodanie problemów z ciążą to chwyt rodem z telenoweli. Pokazanie wyobcowania kobiet jest strasznie łopatologiczne. Autorowi nie wystarczy jedynie obraz, powtórzy to jeszcze w dialogach, jakby miał widzów za idiotów. Ocena: 6

Skoonheid (2011)

Obraz
François wydaje się, że ma życie pod kontrolą, że oswoił bestię, a przynajmniej zamkną ją bezpiecznie w klatce. Jest więc przykładnym ojcem i mężem, a kiedy czuje potrzebę, spotyka się w męskim gronie, by pieprzyć się bez zobowiązań. Ale odżegnuje się od "pedalstwa". Demony mają jednak to do siebie, że choć potrafią długo być uśpione, ignorowanie nie jest metodą na pozbycie się ich. Jest jak wilkołak, jednak w jego przypadku bestię wywołuje nie pełnia Księżyca, a tytułowe piękno. Kiedy więc na ślubie córki spotka Christiana, wpadnie po uszy w kłopoty. Ale wyposzczony nie będzie potrafił się powstrzymać. Choć wie, do czego to doprowadzi. Brnie dalej w sytuację bez wyjścia. W końcu da ujście swoim pragnieniom, nie bacząc na konsekwencje. Uwolniony od ciężaru, odczuje ulgę i spokój. Krótkotrwałą, bo już wkrótce na nowo zacznie być przytłaczany konsekwencjami wybranej drogi życiowej. Nie dziwi mnie to, że "Piękno"  zbiera pozytywne opinie. Wpływa na to zarówno z

Machine Gun Preacher (2011)

Obraz
To powinien był być dobry film. Materiał wyjściowy, którego elementy trafiły do ostatecznej wersji, był mocny i dawał okazję do opowiedzenia zarówno historii konkretnego człowieka jak i o bardziej uniwersalnej przypadłości, jaką jest konieczność poradzenia sobie z pozycją bycia odpowiedzialnym za losy wielu ludzi. "Kaznodzieja z karabinem" mógł być fantastyczną przypowieścią o tym, jak pomoc dzieciom z południowego Sudanu staje się uzależnieniem identycznym jak narkomania, powoli zżerającym od środka, przekształcającym pierwotne uniesienie we wściekłość, która z kolei przeradza się w przemoc i autoagresję. W ten sposób mogła to być także opowieść o tym, jak bohater staje się potworem. "Kaznodzieja" mógł też być interesującym rozważaniem nad makiawelizmem w obliczu ludobójstwa. Niestety z nieznanych mi przyczyn twórcy bardzo pobieżnie potraktowali temat. Nawet kluczowe wydarzenia są pokazane w sposób łagodny, zdystansowany. Wszystkiemu brakuje emocjonalnej in

(2010) בוקר טוב, אדון פידלמן

Obraz
Film o tym, że od własnej przeszłości nie ma ucieczki. Jeśli bowiem zbyt długo będziemy się kryć, to staniemy się świadkiem tego, jak cała historia rozegra się raz jeszcze. Powyższą naukę otrzyma tytułowy bohater – Fidelman. Jego przeszłości my, widzowie, nigdy w całości nie poznamy. Z uwag pojawiających się tu i ówdzie, możemy jednak domyślić się, co się stało. Wystarczy wspomnieć, że historia dotyczy kobiety i ich wspólnego przyjaciela. Najlepszą jednak wskazówką jest to, co dzieje się obecnie, a dotyczy Antona, ukrywającego się przed rodziną, Noah – syna Fidelmana oraz jego ciężarnej żony. Obraz Yossiego Madmoniego to przypowieść o więzach krwi i tym, co dzieje się, kiedy zostaną one zaniedbane. To trudne, acz niezbędne rozliczenie z tym, kim byliśmy i kim chcemy być dla naszych bliskich. Nie wszystko układa się podług zasady happy-endu, co tylko się reżyserowi chwali. Ocena: 6

My Own Love Song (2010)

Obraz
Olivier Dahan przesadził. Miał może dobre intencje, chciał jakoś wyróżnić standardową niezależną historię o złamanych ludziach szukających wyjścia na prostą, jednak dodając animowane ptaszki i komputerowo wygenerowane aniołki tańczące do Księżyca zamienił film w bohomaz. Nie dodało to całości ani atrakcyjności ani wyjątkowości. "Piosenka o miłości" należy do tego nurtu kina niezależnego, które zaczyna mnie co raz bardziej drażnić, choć rozumiem konieczność jego istnienia. To film zrobiony dla wysokoformatowych gwiazd, które chcą pokazać, że mają aktorski talent. Mainstreamowe produkcje hollywoodzkie nie dają im takich możliwości. Niestety większość z tego rodzaju filmów jest zbyt przewidywalna, bym był w stanie się emocjonalnie zaangażować. I co z tego, że ciemnowłosa Zellweger wygląda tu naprawdę jak wrak człowieka? Jej poświęcenie jest puste, nic się za nim nie kryje. Ocena: 5

Sagat (2011)

Obraz
Ale się dałem wrobić. Myślałem, że "Sagat" będzie biograficznym dokumentem, z którego dowiem się czegoś więcej o François Sagacie, gwieździe porno, który trafił do mainstreamowego kina, a nawet poświęcono mu jeden z wieczorów w MoMA. Niestety "Sagat" to promocyjny śmieć. Choć pojawiają się różne osoby opowiadające o Sagacie, to poza frazesami jaki to on jest piękny, wspaniały, inteligentny nie mówią nic. Sagat zresztą także się nie otwiera, strojąc się i pozując. Jedyna wartość to kilka zdjęć z dzieciństwa i młodości Sagata, kiedy jeszcze miał włosy a nie tatuaż. Nie wiem, dla kogo jest przeznaczony ten film. Bowiem jedyne, co można robić oglądając go, to gapić się na ciało Sagata, które ten prezentuje w pełnej krasie pod każdym możliwym kątem. Tyle tylko, że ci, którym na tym zależy, będą już woleli zainwestować w któryś z pornoli z jego udziałem. Dostaną to samo, ale w znacznie większej dawce. Ocena: 2

Medianeras (2011)

Obraz
Nie całkiem przypadł mi do gustu debiut Gustavo Taretto. Z jednej strony widać, że ma on zadatki na niezłego reżysera i rwanie się do przodu poza standardową formę. Z drugiej jednak strony okazał się bardzo zachowawczy nie wykorzystując posiadanych atutów. Obusieczną bronią okazało się położenie akcentu na monologi z offu przy jednoczesnym powiązaniu obrazu z fabułą. Plusem tego są niektóre zabawne teksty wypowiadane przez bohaterów. Minusem monotonia i nuda, która wkrada się w całość. Najgorsze jest to, że Taretto ma świetne wyczucie humoru sytuacyjnego i potrafi dobrze manipulować i bohaterami i obrazem. Niestety zamiast wykorzystać to w całym filmie, on ma jedynie kilka "wyskoków", kiedy mocno mnie zaskoczył. Za mało tego było, bym bardziej łaskawym okiem spojrzał na całość. Ocena: 5

Abrir puertas y ventanas (2011)

Obraz
Bardzo pouczająca lektura, w szczególności jeśli chodzi o odbiór informacji i wyciąganie wniosków. "Powrót do domu" dobitnie pokazuje jak bardzo nasz osąd uzależniony jest od tego, co jest nam pokazane, a co też nie. W tej argentyńskiej produkcji kamera nie opuszcza domu, w którym mieszkają trzy młode kobiety. Dla nas, widzów, jest to cała rzeczywistość. I choć bohaterki prowadzą normalne życia, wychodzą z domu, z perspektywy kinowego obserwatora po prostu znikają, by ponownie objawić się w którymś z pomieszczeń. Dziewczyny robią w domu to, co wszyscy: siedzą, śpią, jedzą, sprzątają. I niema w tym nic dziwnego, ale ponieważ my nie mamy do niczego więcej dostępu, ich działania nabierają specjalnego znaczenia. A może po prostu, pozbawieni nadmiaru informacji, które zaciemniałyby obraz, wyraźniej widzimy podskórne prądy emocjonalnych powiązań: frustracje, lęki, seksualne pragnienia, kompleksy - wszystko to nabiera nagle gigantycznych rozmiarów. Trzy bohaterki wydają się wy

Trespass (2011)

Obraz
Film z serii "co oni tu do k... n... robią?". "Anatomia strachu" to rzecz, w której główne role powinny przypaść w udziale aktorom trzeciego sortu, wyrabiający dniówki w telewizji (a częściej jako kelnerzy w Hollywood). Najbardziej fascynujące jest więc tu to, jak Schumacherowi udało się skłonić tak znane nazwiska do wystąpienia w tym przeciętnym do bólu filmidle sensacyjnym. Nie przeczę, ma to swoje dobre strony. Kidman w okularach wygląda jak pierwszorzędnych MILF. A Gigandet jest uroczym psycholem, niczym kociak ze wścieklizną. Jednak, co z tego, kiedy twórcy nie mają pomysłu na fabułę. Jedyne, co zostało tutaj wymyślone to zwroty akcji. Zapomniano niestety o tym, że między zwrotami musi być jakaś akcja. A tego tutaj nie ma. "Anatomia strachu" przywodzi więc na myśl zachowanie katatonika, który stoi w miejscu, skoczy niespodziewanie do przodu i znów stoi. Na początku może i jest to fascynujące, ale po pewnym czasie ma się tego serdecznie dosyć.

Wrecked (2010)

Obraz
Biedny Brody. Stoczył się już do poziomu Vala Kilmera. Filmy, w jakich obecnie gra, to gnioty, które tylko z wielkim trudem daje się obejrzeć. "Reset" jest tego najlepszym przykładem. Film wpisuje się w modny ostatnio nurt kina jeden aktor i bohater będący więźniem ekstremalnych sytuacji. O ile jednak i "Pogrzebany" i "127 godzin" przypadły mi do gustu, o tyle "Reset" nadaje się do natychmiastowej utylizacji. Źle prowadzona fabuła. Tragicznie budowane (i utrzymywane) tempo. To tylko najbardziej rzucające się w oczy grzechy produkcji. W filmie ma jeden udany pomysł - na zabawę tożsamością głównego bohatera. Ale i tak nie ma ona większego sensu, skoro twórcy decydują się na takie a nie inne zakończenie. Ocena: 3

In Time (2011)

Obraz
I kolejny film, który odwołuje się do ruchu OWS, ale w sumie nie potrafi wykorzystać go na swoją korzyść. Pomysł był – jak to często bywa – znakomity. Czas jako waluta. System, który sprawia, że bogaci się bogacą, a biedni wypruwają flaki za garść miedziaków (a w tym wypadku raczej minut). Aż tu pojawi się hybryda Robin Hooda i Bonnie i Clyde'a i wywraca wszystko do góry nogami. Niestety ten pomysł w filmie sprowadzony został do tego, że przystojny facet i ładna kobieta nic tylko biegają i biegają i biegają. W ten sposób "Wyścig z czasem" wpisuje się w cały ciąg podobnych filmów, w których zmieniają się tylko scenografie i pretekst do biegania. We "Władcach umysłów" Damon i Blunt biegali zmieniając kapelusze. W "Kodzie nieśmiertelności" trochę mniej biegano, bo robił to za nich pociąg, ale za to wprowadzono koncepcję restartowania czasu. Z tej trójki filmów "Wyścig z czasem" wypada najsłabiej. Timberlake może i ma słodką buźkę, ale ak

Almanya - Willkommen in Deutschland (2011)

Obraz
"Almanya" to rzecz o tym jak godzić miejsce zamieszkania z tożsamością narodowo-kulturową. To także przypowieść o ksenofobii wynikającej z niewiedzy oraz idealizacji przeszłości, kiedy jesteśmy daleko od miejsc, których dotyczy. W zasadzie jest to komedia o Turkach żyjących w Niemczech. I jak to przystało na niemiecką komedię, humor jest dość przaśny i mało finezyjny. Jest jednak w tym filmie coś odświeżającego, ponieważ pokazano tu chyba zwyczajnych Turków, a nie żadnych ultraortodoksów, którzy wciąż stosują prawo o mordach rytualnych. Ale to nie humor sprawił, że film mi się spodobał, a sentymentalna końcówka. Niby trąci kiczem, ale jednak ujęła mnie i wzruszyła. Jest coś ciepłego w tym, jak twórcy spletli przeszłość z teraźniejszością. Ocena: 7

I Don't Know How She Does It (2011)

Obraz
W życiu jesteśmy zmuszeni do kompromisów. Jednak w sztuce nie można sobie na to pozwolić. Kompromis to pocałunek śmierć. Twórcy "Jak ona to robi?" najwyraźniej o tym nie wiedzą. Z jednej strony jest to okrutna rozprawienie się z ideą "amerykańskiego snu". Sukces (czyli trafienie do grona 1%, a przynajmniej do górnych 10%) zdemaskowany zostaje tu jako nierealny mit, który jednak prezentowany jest jako coś osiągalnego dla każdego, kto będzie ciężko i wytrwale pracował. Wyśrubowane wymagania sprawiają jednak, że człowiek albo się wykończy albo straci życie prywatne i rodzinne i zostanie robotem na usługach korporacji z dużą pensją, z którą nie ma co robić. Z drugiej strony twórcy postanowili odczarować wizerunek "złych" i "chciwych" bankierów, którzy po całych dniach myślą o tym, jakby tu wyssać z nas ostatni grosz. Dlatego jednym z finansistów uczynili przystojnie się starzejącego Pierce'a Brosnana (którego postaci dodatkowo dodano trag

Чёрная Молния (2009)

Obraz
Po "Czarną Błyskawicę" sięgnąłem spodziewając się totalnego kiczu i wręcz campowego silenia się na widowiskową produkcję. Po części me oczekiwania się spełniły, ale zostałem też mocno zaskoczony. Nie spodziewałem się, że typowa forma amerykańskiego komiksowego bohatera może tak łatwo zostać zaszczepiona na grunt słowiański. Kilka pomysłów twórcy mieli naprawdę mocnych, godnych najlepszych wzorów zza Oceanu. To, jak bohater przechodzi fazę zachłyśnięcia się bogactwem, a w szczególności scena tragedii, zrobiło na mnie duże wrażenie. Nie da się jednak ukryć, że reszta to już bajeczka, której wcale nie jest tak daleko do tego, co i nad Wisłą jeszcze naście lat temu powstawało. Efekt latania samochodu naprawdę mierny, jakby twórcy wzorowali się na filmach Eda Wooda. Ocena: 5

Bloodworth (2010)

Obraz
Przez to, że film zaczyna się od śpiewającego Krisa Kristoffersona, "Bloodworth" sprawia wrażenie słabszej wersji "Szalonego serca". W rzeczywistości jednak jest identyczny jak setki, jeśli nie tysiące, filmów opowiadających o tajemnicach z przeszłości, które rzutują na życia wielu pokoleń jednej rodziny. W tym przypadku wszystko związane jest z tajemnicą zniknięcia seniora rodu i niezłomnym wyczekiwaniem jego powrotu przez matkę. Nieobecność ojca dała się mocno we znaki trójce synów, z których każdy poszedł inną drugą, lecz wszystkie one są równie samotne i destrukcyjne. W ślad za ojcem i stryjami gotowy wyruszyć jest wnuk. Ale zanim ostatecznie stanie na drodze bez celu, jego dziadek nagle się pojawi. To, co mu się przydarzy, wyrwie wnuka z błędnego koła. "Bloodworth" to przypowieść grubymi nićmi szyta. Wszelkie zastosowane symbole są tak oczywiste, że nawet półanalfabecie załapią aluzje. Niektóre z fabularnych decyzji twórcy mogli sobie darować.

The Objective (2008)

Obraz
Fajnie, że ktoś pomyślał, by wykorzystać misję w Afganistanie do opowiedzenia historii SF. Podoba mi się stworzona mitologia, jak i makiaweliczna obsesja agenta-samobójcy. Dlatego żałuję, że twórcy nie wyszli poza szkic, nie dopracowali pomysłu, nie zastanowili się choćby przez chwilę, co chcą opowiedzieć. Bez celu (!) filmowi po prostu brakuje tempa. Choć całość nie jest zbyt długa, to i tak miejscami bardzo się wlecze. Niski też budżet mocno daje się we znaki, jako że twórcy pozostają niekonsekwentni w tym, na ile chcą, by ich film przypominał obraz z rodzaju "found footage" (choć tym razem nośnikiem jest pamięć głównego bohatera). Ocena: 5

The Change-Up (2011)

Obraz
Ugh, kolejna komedia o męskim kryzysie wieku średniego. Gdyby jeszcze temat poprowadzono oryginalnie, ale nie, już pierwsza scena rozwiewa złudzenia. Oczywiście na początku facet z rodziną musi uważać swój los za gówniany. A żeby żaden widz tego faktu nie przeoczył, gówno ląduje na twarzy bohatera. Potem jest także planowo. Stuprocentowe déjà vu. Pomysł z zamianą ciał też twórcom średnio wyszedł. Nie dość, że brakowało w tym wszystkim jakiegoś sposobu, by ruszyć temat, to jeszcze twórcy się tak zapędzili, że końcowy morał brzmi fałszywie. Z filmu wynika bowiem odwrotne zakończenie, niż to, które zostało pokazane. I jeszcze humor. Tu przeżyłem największe rozczarowanie. Są trzy sceny, na których śmiałem się do rozpuku. To: lorno, Tatiana i Jamie w toalecie. Niestety cała reszta była słabiuteńka. Ocena: 4

Arthur Christmas (2011)

Obraz
Strasznie żałuję, że nie obejrzałem tego filmu w oryginale. I to wcale nie dlatego, że polskie tłumaczenie było złe, ale właśnie dlatego, że było dobre. Tłumacze nie dość, że napisali kilka świetnych gagów, to jeszcze byli w stanie zachować typowo brytyjskie poczucie humoru. Bez filtra tłumaczeniowego "Artur ratuje Gwiazdkę" musi być jeszcze zabawniejszy. Oglądając film bawiłem się wyśmienicie co chwilę wybuchając śmiechem. A jednak nie jestem przekonany, czy jest to film dla dzieci. Tak dysfunkcjonalnych rodzin nie widuje się zazwyczaj w kinie czysto rozrywkowym. Dowcipy choć przezabawne jednocześnie są okrutne i drapieżne, bez pardonu demaskując małostkowość ludzkiej natury. Święty Mikołaj jest starym dziadem rozkochanym w miłości tłumów i do tego nieświadomym szowinistą (tekst z przemówienia o żonie – bezcenny). Jego starszy syn jest makiawelicznym materialistą, który w ten sposób rekompensuje sobie poczucie niższości. Młodszy syn jest skończonym naiwniakiem sprowadz

Restless (2011)

Obraz
Najgorszy film Gusa Van Santa od czasu "Szukając siebie". Żenująco infantylna i do tego w złym guście przypowieść o umieraniu. "Restless" obronić się może, jeśli Van Sant zrobił go z myślą o dzieciach, bowiem śmierć jest tu rozkosznie słodziutka niczym szczeniak spaniela. I tylko dziecko może to kupić. Dorosłego (czy raczej emocjonalnie dojrzałego) jedynie obrazi. Problemem filmu jest absolutna niezdolność Van Santa do połączenia przeciwieństw radości i śmierci, smutku i ekstrawersji. W efekcie całe "Restless" bazuje na mechanizmie wyparcia. Wszystko co złe zostało skrzętnie wymazane z ekranu. Umierająca Annabel przybiera porcelanowe kształty Mii Wasikowskiej. Jest to postać eteryczna, pozbawiona nawet cienia cierpienia czy bólu. Gdyby reżyser nie uciekł od ciemnej strony umierania i jednocześnie pokazał radość, jaką przynosi każdy kolejny dzień (zamiast gadać bzdety o porannych śpiewach ptaków), wtedy mógłby wyjść z tego dobry film. Podobny proble

Middle of Nowhere (2008)

Obraz
W zasadzie mógłbym tu skopiować początek mojego wpisu do "Najlepszego" . Ciąg dalszy byłby jednak inny. "Na rozstaju uczuć" reprezentuje normę w kinie niezależnym. Przy liczbie obejrzanych filmów tego rodzaju, rzecz Johna Stockwella nie robi już na mnie żadnego wrażenia. Efekciarska rola Yelchina jest widowiskowa, ale jego bohater, podobnie jak i cała reszta tkwią w bezruchu. Film nie ma bowiem głębszego sensu. Reżyser nie ma nic do powiedzenia. Przez to całość jest niczym więcej jak historią pewnego lata nastolatków, którzy muszą rozliczyć się z problemów, w jakie wpadli przez nieodpowiedzialnych rodziców. Ocena: 6

The Greatest (2009)

Obraz
Mam już powoli dość niezależnych amerykańskich produkcji. Wszystkie robione są podług tego samego wzorca. Zero niespodzianki. Zawsze ten sam nastrój, równie nienormalnie normalni bohaterowie i ich gorzko-słodkie perypetie. Morał też jest przewidywalny: trzeba pozwolić sobie na ból, ale nauczyć się też przebaczać i iść dalej, bo w życiu poza smutkami czekają nas też radosne chwile. Ale z drugiej strony, jak tu nie ulec magii świetnie zagranego kina z przemyślanym scenariuszem i dobrze poprowadzoną reżyserią? Dlatego też mimo całej mej rezerwy "Najlepszy" okazał się mocno wzruszającym obrazem rodziny pogrążonej w żałobie. Kilka scena pod koniec chwyta za serce i nie puszcza. Ocena: 8

One Day (2011)

Obraz
Uwaga spoilery! Po tym filmie najlepsze co można zrobić, to zostać ateistą. Bo też morał "Jednego dnia" jest taki, że porządni ludzie giną, by ci niepoprawni mogli się ustatkować. I to jest sprawiedliwe? Sorry, ale nie odpowiada mi ten obraz świata. Emma żyła statecznie, nie szalała, nie ryzykowała. I co jej z tego przyszło? Nawet w ciążę zajść nie mogła, ale to i tak nic w porównaniu z końcem, kiedy to padła trupem w głupi sposób. Tymczasem Dexter puszczał się na prawo i lewo, narkotyzował się, pił alkohol. I co mu z tego przyszło? Życie cały czas się do niego uśmiechało. Nie zachorował na żadne weneryczne badziewie, nie przedawkował, nie miał żadnego wypadku! Ceną jest "tylko" życie w żałobie, ale pamięć po ukochanej sprawi, że szaleństwa młodości porzuci za sobą i zostanie statecznym panem w średnim wieku. Ale nie to jest w "Jednym dniu" najgorsze. Reżyserce kompletnie nie udało się stworzyć wrażenia przemijania, wzrostu i umierania. Nie potra

Trust (2010)

Obraz
Z Davida Schwimmera może być naprawdę niezły reżyser. Co prawda "Pożegnanie z niewinnością" jest niewiele lepsze od typowej telewizyjnej produkcji kanału Lifetime, ale zrobiony został solidnie, z dbałością o strukturę opowieści. Historia jest banalnie prosta. 14-latka poznaje chłopaka na chacie i kiedy już włożyła mu serce na dłoń zgadza się na spotkanie, na którym okazuje się, że nie jest to chłopak tylko o 20 lat starszy mężczyzna. Dziewczyna zostaje przez niego zgwałcona. To, co najciekawsze dzieje się potem. Schwimmer pokazuje, jak zarówno dziewczyna jak i jej rodzice (z naciskiem na ojca) radzą sobie z całą sytuacją. Film robi co prawda wrażenie ilustracji podręcznika psychologicznego, ale jeśli ktoś nie jest w temacie, powinien zostać ujęty przez autentyzm sytuacji. Obiektywnie nie jest to żadna rewelacja, ale dzięki udziałowi dobrych aktorów, robi jak najbardziej pozytywne wrażenie, a scena przy basenie jest mocno wzruszająca. Ocena: 6

Shrink (2009)

Obraz
Jonas Pate to niezłe ziółko. Używa tyle celuloidowej wazeliny, że w ogóle nie orientujesz się, że cię rżnie bez gumy. Na pierwszy rzut oka "Całe życie z wariatami" wydaje się głębokim filmem o radzeniu sobie ze smutkiem i pustką. Gładka narracja, gwiazdy w obsadzie i bohaterowie wobec których nie sposób nie odczuwać empatii sprawia, że całość wygląda na dzieło mądre i przepełnione życiową wrażliwością. W rzeczywistości jest to rzecz bardzo powierzchowna. Nie oferuje żadnych realnych rozwiązań, lecz bajki i uproszczenia. Osoby w depresji, które liczyły, że odnajdą coś w tym filmie, mogą poczuć się mocno oszukane. Gdyby bowiem uwierzyć filmowi, to rozwiązań trzeba byłoby szukać w scenariuszach filmowych, zanieczyszczonych narkotykach i zaciąganiu terapeutów do łóżka. Do tego w scenariuszu jest zbyt wiele wątków, z których część jest potraktowana po macoszemu (kompletnie nieuzasadniona jest chociażby postać Jacka Holdena). Jednak filmu nie da się tak zupełnie skreślić.

Tower Heist (2011)

Obraz
Brett Ratner to cienias. Wstrzelił się idealnie ze swoim filmem, lepiej nie można. Historia zwyczajnych pracowników, która okrada członka grupy uprzywilejowanej znakomicie wpisuje się w obecne nastroje i Ruch 99%. "Tower Heist" powinno być zatem superprzebojem rozchodzącym się jak ciepłe bułeczki. Ratner jednak wszystko spieprzył i to na własne życzenie. "Tower Heist", mimo znakomitej obsady i bardzo na czasie fabuły, jest nudnym filmidłem, w którym są tylko dwa zabawne momenty i jeden trzymający w napięciu. Stiller i Murphy powinni szaleć na ekranie jak to w starych dobrych komediach akcji bywało, a tymczasem tu zabawniejsi są Peña, Sidibe i Broderick (który mimo że zbliża się do 50-tki wciąż wygląda jak dzieciak). Casey Affleck jest czarujący, ale to chyba jego naturalny urok nie mający nic wspólnego z rolą. O reszcie szkoda gadać. Wielkie rozczarowanie. Nie dziwię się, że Akademia postanowiła pozbyć się Ratnera jako producenta gali oscarowej. Ocena: 4

Immortals (2011)

Obraz
Nie jestem fanem twórczości Singha. Do tej pory niczym mnie nie zachwycił. Jednak jestem fanem filmów z gatunku peplum, więc "Immortals" było niejako lekturą obowiązkową. Po seansie mogę spokojnie stwierdzić, że jest to dla mnie najlepsze dzieło Singha, ale sam film mógł być lepszy. To, co najbardziej przypadło mi do gustu to fakt, że mimo olbrzymiego wysiłku włożonego w stworzenie wyjątkowej wizualnej stylizacji, reżyser nie zrezygnował z fabuły. Tu nie akcja, a bohaterowie napędzają historię. Tezeusz, choć nie jest tą postacią, którą znamy z mitów (co purystów pewnie przyprawi o pianę wściekłości), jest herosem interesującym, człowiekiem prostym, a jednocześnie charyzmatycznym. Ci, którzy znają mity greckie, będą mogli jednak mimo wszystko lepiej się bawić szukając smaczków w postaci elementów oryginalnych mitów, które w przekształconej formie znalazły swe miejsce w filmie. Oczywiście pierwsze skrzypce gra Mickey Rourke. Jego Hyperion to postać mocno skrzywdzona, kt

Hidden 3D (2011)

Obraz
Co za totalne rozczarowanie. Nastawiłem się na to, że zobaczę jakiś koszmarny gniot, film tak żenująco głupi, że może przez to będzie dobrym odmóżdżaczem. A tymczasem zobaczyłem jeden z najnudniejszych horrorów ostatnich lat. Pomysł, jak to zwykle bywa, nie był wcale taki najgorszy. Ale już decyzja, by nie pokazywać śmierci bohaterów była błędem. W ten sposób w filmie nie ma nic poza nudnymi wędrówkami po mało skomplikowanych scenografiach. Zero napięcia, zero przemocy, zero frajdy. A kiedy nie ma na czym skupić uwagi, wtedy jeszcze wyraźniejsze stają się absurdalne decyzje twórców w stylu otwierania kluczem drzwi otwartych. Jak już robić zły film to z rozmachem, niech to będzie kicz że hej. Ocena: 3

Anonymous (2011)

Obraz
Każdy, kto mnie zna, wie, że "Dzień Niepodległości" uważam za jeden z trzech najgorszych filmów zrealizowanych w latach 90-tych. Dlatego też nigdy, przenigdy nie spodziewałem się, że będę z zapartym tchem pochłaniał dramat kostiumowy w reżyserii Emmericha, film, w którym nie o efekty i totalną demolkę chodzi, a o intrygi, uczucia, władzę i sztukę. A tak się stało na seansie "Anonimusa". Emmerich udowodnił, że jak chce, to potrafi opowiedzieć fascynującą historię dworskich intryg prowadzonych między geniuszami w swoim fachu. Z jednej strony mamy fantastycznych strategów w osobach dwóch Cecilów. Z drugiej strony mamy mistrza pióra, który swoimi dziełami potrafił tak manipulować ludźmi, iż był w stanie kształtować przyszłość. Jednak "Anonimus" to także historia ambicji, władzy, rodowych zatargów, gdzie kalkulacje dziedziczności mają pierwszeństwo nad miłością, a których konsekwencją są najstraszliwsze z grzechów. To również przypowieść o talencie i roli

The Adventures of Tintin: The Secret of the Unicorn (2011)

Obraz
Steven Spielberg ten rok zaliczy do niezwykle barwnych. Ma na swoim koncie dno totalne ("Kowboje i obcy") i arcydzieło familijnej produkcji ("Giganci ze stali"). Oba zaliczone jako producent. Co ważniejsze ponownie na dobre rozkręcił produkcję w Amblin Entertaiment. To właśnie przez tę firmę zrealizował "Przygody Tintina". Choć film jest adaptacją komiksu, Spielberg odcisnął na całości swoje wyraźne piętno. Awanturniczo-slapstickowa przygoda przywodzi na myśl "Hooka", inną produkcję Amblin Entertaiment. I to zarówno jeśli chodzi o zalety jak i wady. Film jest niezaprzeczalnie świetną baśnią, pełną akcji i humoru. Z drugiej strony ma w sobie to pedantyczne zacięcie, by bawić za wszelką cenę, co niestety chwilami jest zbyt natarczywe, by rzeczywiście bawić. Na szczęście dla Spielberga, Serkis fantastycznie wyczuł postać kapitana Baryłki. Gdyby mu się to nie udało, całość spaliłaby na panewce. Z technicznego punktu widzenia, film jest perfek

A Dangerous Method (2011)

Obraz
W jednej ze scen filmu Jung mówi, że czasem trzeba zrobić coś niewybaczalnego, by można było dalej żyć. Jeśli w takich kategoriach spojrzeć na obraz Cronenberga, to jestem w stanie zrozumieć, dlaczego "Niebezpieczna metoda" w ogóle powstała. Nie da się bowiem ukryć, że jest to rzecz nudna, sztywna niczym XIX-wieczny gorset moralny i absolutnie wyzbyta głębszego zrozumienia ludzkiej natury, co przecież do tej pory było siłą kina Cronenberga. Rzadko kiedy jednak reżyser tak wprost próbował poruszyć temat natury ludzkiej. Jego poprzednim podobnym dziełem był "Pająk" i była to rzecz nie dla szerokiego grona odbiorców. Problem w tym, że "Niebezpieczna metoda" przeznaczona jest dla nikogo. Z jednej strony nie jestem w stanie nawet wyobrazić sobie, ile z tego filmu wyniosą osoby, który nie znają przynajmniej w zarysie podstaw teorii Freuda i Junga jak i ich biografii. Cronenberg bowiem większość kluczowych wydarzeń i koncepcji ledwie zarysowuje. Puste przes

What's Your Number? (2011)

Obraz
Oto coś, czego w kinie nie spotyka się już od co najmniej dekady: komedia, która powstała nie z myślą o fabule a o aktorach. To w złotych latach 90-tych do kina chodziło się nie na film a dla gwiazd. Teraz nazwisko nie jest już magnesem, o czym wszyscy doskonale wiedzą. Dlatego też takim zaskoczeniem jest dla mnie "Ilu miałaś facetów". Film został zrealizowany wyłącznie z myślą o fanach Anny Faris i gołego Chrisa Evansa. Jako że i jednych i drugich pewnie nie ma zbyt wielu (choć po sukcesie "Kapitana Ameryki", Evans pewnie zyskał parę punktów procentowych na swej popularności) zdumiewa mnie to, że ktoś dał pieniądze na tę produkcję. Sam film to góra odgrzebanych kotletów. Niektóre są wciąż smaczne, głównie za sprawą dobrze dobranej obsady. Czasem - niestety - twórcy nie potrafili wykorzystać bogactwa, jakim zostali obdarowani i choćby Andy Samberg został niemal w całości wycięty (choć scena z jego udziałem należy do najzabawniejszych). W sumie rzecz oglądało si

Hors-la-loi (2010)

Obraz
Rachid Bouchareb powraca do historii algierskich braci Saïda, Messaouda i Abdelkadera, których losy poznaliśmy w "Dniach chwały". Bouchareb wykorzystał ich, by opowiedzieć o kulisach walki o niepodległość Algierii. Podobnie jak "Dni chwały" tak i ten film jest gorzką i smutną opowieścią, w której nie ma miejsca na wzniosłość i bohaterstwo. Bracia mają do wyboru zło i większe zło. Demony przeszłości przed którymi uciekają sprawiają, że każdy z nich na swój sposób wciąż ucieka, zatracając się czy to w walce o niepodległość czy to w walce o materialny dobrobyt. Przemoc wydaje się wpisana w ich egzystencję. Ideologia zaś czasem zdaje się pustym frazesem. Sam film znów jednak wydaje się nie do końca udany. Próba stworzenia monumentalnej historii walki o niepodległą Algierię sprawiła, że bracia i ich perypetie potraktowani są w sposób przedmiotowy. Nie aż tak przedmiotowy, jakby to było w polskim kinie, a jednak miałem wrażenie, że czasem ich osobiste losy schodzą

Wedding Wars (2006)

Obraz
I zagadka się wyjaśniła. Po "Tricku" trochę dziwiłem się, dlaczego Jim Fall nie zrobił kariery w Hollywood. Po obejrzeniu "Wedding Wars" nie mam złudzeń, że jego debiut był ślepym trafem, jednym na milion. "Wedding Wars" nie spełnia nawet niższych norm produkcji telewizyjnej. Historia dwóch braci, których konflikt polityczny sabotuje ślub jednego z nich mógł się udać, gdyby Fall skupił się na komediowym aspekcie całej sytuacji. Zamiast tego przez pół filmu miałem do czynienia z naiwną agitką polityczną, która nawet jak na warunki bajeczki ku pokrzepieniu serc wyglądała głupio. Na szczęście Fall miał jeden dobry pomysł – zatrudnienie Lindy Kash. Jedyna zabawna postać i aż szkoda, że pojawiła się na ekranie tak późno. Była jak tornado, które przewietrzyło nadętą ramotkę. Dzięki ci Kash za uratowanie resztek tego filmu. Ocena: 4

The Tempest (2010)

Obraz
Mocne rozczarowanie, które potwierdziło mój negatywny stosunek do tej sztuki Szekspira. Miałem nadzieję, że kto jak kto ale Taymor będzie w stanie ją odczarować. Zawsze wysoko ceniłem jej sposoby czytania dzieł czy to teatralnych czy to malarskich czy też muzycznych. Niestety "Burza" w niczym nie przypomina nowatorstwa "Tytusa", wizualnej magii i zabawy formą jej innych dzieł. "Burza" okazała się nużącym doświadczeniem. Oparcie wszystkiego na efektach specjalnych było błędem, ponieważ jeszcze bardziej demaskowało pustkę samej sztuki. Nie ma tu życia, emocji, dramatu. Co zresztą wcale mnie nie dziwi, "Burza" bowiem zawsze robiła na mnie wrażenie graciarni, magazynu, w którym Szekspir zgromadził wszystkie swoje sztuczki fabularne, postaci i pomysły dramatyczne. Nie wiem czy takim był zamysł reżyserki, ale jej film jeszcze wzmocnił to poczucie. Prospera w interpretacji Mirren nie jest nikim więcej jak kustoszem oprowadzającym widza po przedziw

Holy Rollers (2010)

Obraz
Kolejny film, którego największą zaletą jest fakt, że powstał w oparciu o prawdziwą historię. Niestety przeniesiona na ekran straciła dużo ze swego czaru i uroku. Jest zbyt sztampowy, by zachwycić, ale na tyle dobrze wykonany, by oglądało się to bez znużenia. Obraz podejmuje bardzo ciekawe tematy pokusy szybkich pieniędzy oraz paradoksu świata przestępczego, który najwyżej ceni niewinność, a jednocześnie nie potrafi powstrzymać się przed jej zniszczeniem i demoralizacją. Dlatego też dla mnie najciekawszą postacią nie jest Sam grany przez Eisenberga a Yosef w interpretacji Barthy. Choć Sam na takiego nie wygląda, jest postacią bardzo silną, która z powodzeniem mogłaby sobie poradzić w przestępczym świecie jak i z powrotem do "normalnego" życia. Yosef z kolei sprawia wrażenie silnego, lecz w rzeczywistości bardzo źle znosi utratę własnych korzeni, przez co wpada w autodestrukcyjny wir. Niestety twórcy nie wygrywają wątków psychologicznych. Stanowią one jedynie tło i dram

Is Anybody There? (2008)

Obraz
Ciepła przypowieść o życiu i śmierci. Gdyby nakręcił to ktoś inny, byłbym zapewne bardziej szczodry w pochwałach, jednak od twórcy znakomitych "Intermission" i "Boy A" oczekiwałem znacznie więcej. Michael Caine jako cierpiący na demencję były magik jest oczywiście najjaśniejszym punktem filmu. Jego bohater jest zarazem kruchym, zniszczonym przez wspomnienia człowiekiem, jak i osobą kochającą życie i jego cuda i próbującą pchnąć młodego chłopaka w inną stronę, przerwać jego makabryczną fascynację umieraniem. Pomysł, by chłopak wychowywał się w prywatnym pensjonacie dla starszych osób, też był bardzo dobry. Podobnie jak i portret jego rodziców, którzy na swój sposób radzą sobie ze stresem, jakim jest ciągłe przebywanie wśród ludzi zniedołężniałych, starych, na progu śmierci. A jednak mimo świetnych pomysłów, całość nie złożyła się na interesującą fabułę. Jest w niej odrobina humoru i życiowych mądrości, dzięki czemu film koniec końców jest sympatyczną powiastk

7 mujeres, 1 homosexual y Carlos (2004)

Auć, coś dziś źle wybieram filmy. Miałem nadzieję, że "7 mujeres, 1 homosexual y Carlos" będzie niezobowiązującą komedyjką. Tyle obiecywał przynajmniej zwiastun. Niestety zamiast tego dostałem nudną historyjkę o młodym facecie, który ma problemy z przyzwyczajeniem się do tego, iż za sprawą pękniętej prezerwatywy jest teraz mężem. Pomysł nie był wcale taki zły. Wiadomo, że to, czego nie można mieć, kusi najbardziej, choć wcześniej, gdy było dostępne nie zwracało się na to uwagi. Jednak Carlos momentami zachowuje się tak, jakby z inkubatora wyszedł wprost przed ołtarz i dopiero po ślubie zaczął uczyć się tego, czym jest życie. Jego reakcje na "mądrości" szefa, kolegów a nawet recepcjonistki daleko wykraczają poza to, co można byłoby nazwać zdrowym poziomem naiwności. Na dodatek całość sprawia wrażenie, jakby był to skrót z jakiejś telenoweli. I to mało interesującej. Jedyna rzecz warta zapamiętania, to piersi Ninel Conde. A te oglądać można dowoli w o  wiele ciek

Un año sin amor (2005)

Obraz
Ten film przeleżał u mnie ładnych parę lat. Przypomniałem sobie o nim teraz, przy okazji "Nieobecnego", kiedy przeglądając filmografię twórców wpadł mi w oko tytuł. Postanowiłem wyszperać go i w końcu zobaczyć. Nie była to najlepsza decyzja. Film jest historią jednego roku z życia nosiciela wirusa HIV. Próbując poradzić sobie ze swoim stanem, pisze pamiętnik z myślą o jego publikacji oraz korzysta z dobrodziejstw anonimowego seksu i klubów S/M. Problemem tego filmu jest brak, w moich oczach, myśli przewodniej. Nie mam zielonego pojęcia po co powstał, co twórcy chcieli nim wyrazić. Dlaczego AIDS zestawiono tu z sadomasochistycznymi scenami fanów bondage, skóry, fistingu itp.? Wydaje się, jakby twórcy próbowali stawiać znak równości między stanem zdrowia bohatera i jego wyborami. Ale znak równości jest tu postawiony zdecydowanie na wyrost, a próba metafora zbyt ordynarna, by brać ją poważnie. W rezultacie nie dowiedziałem się niczego ciekawego ani odkrywczego. Z całeg

Punto y raya (2004)

Obraz
Kurcze, bardzo chciałem, żeby ten film mi się spodobał. "Punto y raya" to przecież rzecz o absurdalności ludzkiej egzystencji, w której zwyczajni ludzie są spisanymi na straty w idiotycznych politycznych i ekonomicznych rozgrywkach rządzących. Historia Kolumbijczyka i Wenezuelczyka, którzy stacjonują na posterunkach granicznych po dwóch stronach rzeki granicznej pokazuje wyraźnie dlaczego należy słuchać rozkazów i nigdy nie nawiązywać relacji z wrogiem. Któregoś dnia mogą się bowiem z rozkazu generałów stać wrogami naprawdę, a wtedy ciężko im będzie pociągnąć za spust. Zanim się jednak tego dowiedzą na własnej skórze, obaj bohaterowie pokażą nam czym jest nieufność, podejrzliwość, oszustwo, zdrada i przyjaźń. A pomogą im w tym partyzanci, handlarze narkotyków i niewierne kobiety. Niestety "Punto y raya" ma spore problemy techniczne, których nie udało mi się zignorować. Rzecz sprawia wrażenie, jakby została nakręcona przy zerowym budżecie. Do tego, choć scena

Trick (1999)

Obraz
Bardzo urocza komedyjka. Baśń o miłości, która rodzi się w ciągu jednej nocy. Muszę powiedzieć, że spodobała mi się ta historia. Jim Fall wiedział, co i jak poskładać, by powstał film lekki, przyjemny i cholernie romantyczny. Kiedy przyjrzeć się całości z boku, to tak naprawdę nie ma tu wiele. Jak w wacie cukrowej. A jednak nie sposób pod czasu seansu nie ulec urokowi Pitoca o oczach jak u błagającego o kość spaniela. I nawet Tori Spelling wypada nieźle, zwłaszcza w scenie w barze. Nie spodziewałem się, że będę ją kiedyś chwalił. Jak na debiut reżyserski film więcej niż udany. Dla Falla był przepustką do Hollywood. Przepustką, z której nie skorzystał (jego kolejny film był finansową klapą z Hillary Duff). Ocena: 6

Seul contre tous (1998)

Obraz
Hmm, teraz przynajmniej wiem, jak czują się kobiety niespełnione przez mężczyzn. "Seul contre tous" dużo zapowiada, ale kiedy przychodzi co do czego, ledwie mrugniesz, a już jest po wszystkim. Trudno nie czuć rozczarowania, czy wręcz irytacji, że zostało się wystrychniętym na dutka. Długo zbierałem się do obejrzenia "Seul contre tous". Po "Wkraczając w pustkę" entuzjazm jednak mocno zmalał. I miałem rację. "Seul contre tous" zresztą w wielu miejscach przypomina najnowszy film Noégo. Znów początek zapowiadał interesujący film, im jednak dłużej całość trwała, tym było gorzej. Nihilizm człowieka z nizin społecznych przygniecionego niekorzystnymi warunkami ekonomicznymi został przez reżysera bardzo wiarygodnie i sugestywnie pokazany. Obraz ten jest zresztą dziś bardzo aktualny i wiele osób na świecie, nie tylko w Grecji, z łatwością zrozumiałaby przez co przechodzi główny bohater. Niestety ostrzeganie przed przemocą jest zwyczajnym oszukiwani

악마를 보았다 (2010)

Obraz
Uwielbiam filmy o nietypowych zemstach. "I Saw the Devil" nie rozczarował. To mocne, brutalne kino z przemyślaną fabułą i ciekawymi zwrotami akcji. Oczywiście największym plusem jest postać mściciela, młodego oficera służb specjalnych, który wyrusza na łowy mordercy ukochanej. Fakt, że rezygnuje on z prostego zabicia złoczyńcy na rzecz nieco perwersyjnej gry, w której testuje nie tylko swoją pomysłowość i tolerancję na zło ale i wytrzymałość i upór swego przeciwnika, sprawił, że całość oglądałem z zapartym tchem. Jest to najlepszy film o zemście jaki widziałem od czasu "7 dni" . Niestety dwie rzeczy lekko mi przeszkadzały. Po pierwsze trochę żałuję, że reżyser nie popchnął bohatera bliżej granicy czystego zła. Jak na mój gust, mściciel pozostał zbyt krystaliczny. Wpływa na to końcówkę (moje drugie zastrzeżenie), która moim zdaniem jest nieco zbyt ckliwa. Zdecydowanie bardziej spodobał mi się niewykorzystany pomysł, który na DVD jest wśród scen usuniętych. Ni

Ausente (2011)

Obraz
To było bardzo sprytne posunięcie ze strony reżyser Marco Bergera. "Nieobecny" okazał się "Planem B" tyle że rozgrywającym się po drugiej stronie lustra. Efekt jest niezwykle intrygujący, choć ja mimo wszystko wyżej oceniać będę debiut niż film nr 2. Punkt wyjścia "Nieobecnego" jest identyczny jak w "Planie B": relacja pomiędzy dwójką bohaterów oparta jest na podstępie. Jednak w "Planie B" Berger postawił na harmonię i komplementarność. Zaś tym razem postanowił sprawdzić, jakie będą konsekwencje dysharmonii. Dotyczy to nie tylko relacji miedzy bohaterami ale i relacji między filmem a widzem. I tak w "Nieobecnym" brakuje wstępu, przez co Martin początkowo jawi się jako postać negatywna, typowy drapieżca wykorzystujący dobre serce drugiego człowieka. W "Planie B" mieliśmy okazję poznać Bruno i dlatego, choć jego postępek nie był zbyt szlachetny, widz nie był skłonny uznawać go za postać negatywna. W "Nieobe

Dans Paris (2006)

Obraz
To już czwarty film Christophe'a Honoré, który obejrzałem w tym roku. Tym razem znów reżyser postawił na formę ponad fabułę. Ponieważ jednak nie jestem wielkim fanem jazzu struktura całości średnio mi się podobała. Fabularnie jest to historia jednego dnia z życia pewnej rodziny. Zbliża się Boże Narodzenie, a Paul, jeden z braci, pogrążony jest w depresji. Jej powodem jest zerwanie związku z Anną. Związek rozpadł się nie przez brak miłości, ale przez lęk, że miłość nie wystarczy. Paul obsesyjnie wręcz kocha Annę, lecz im bardziej ją kocha, tym gorzej się wobec niej zachowuje. W ten sposób próbuje chronić miłość przed rozczarowaniem, przed wątpliwościami. Anna też kocha Paula, ale wie, że jej uczucie nic dla niego nie znaczy, tak bardzo zatopiony jest we własnych obsesjach i fobiach. W ciągu tego jednego dnia. Poznamy też lęki jego bliskich związane głównie z obawą przed popełnieniem przez Paula samobójstwa. Tę lęk nie wynika z rzeczywistego strachu o mężczyznę, lecz z doświa