Pamiętam czasy, kiedy podstawową zasadą Internetu była anonimowość. Oczywiście zrodziła ona plagę spamu (RIP Usenet), trolli i ludzi odważnych w gębie, bo czujących się bezpiecznie jako osoby bez imienia. Wtedy też twierdzono, że jeśli anonimowość zniknie, negatywne zachowania zostaną utemperowane. Całkiem rozsądne założenie. Okazało się jednak kompletnie błędne. Jak bowiem każdy użytkownik Internetu może zaświadczyć, fala hate'u , jaka wylewa się ze wszystkich portali społecznościowych i tematów na Reddicie, jest większa niż kiedykolwiek wcześniej. Ludzie nie tylko nie wstydzą się swojej ignorancji, ale uczynili z niej świętość, z którą dumnie się obnoszą. Radykalizacja poglądów jest codziennością, bo tylko wtedy można zaistnieć wśród milionów podobnych komentarzy. Żyjemy w czasach, kiedy nienawiść stała się cnotą. Choć, nie. Trudno mówić o cnocie tam, gdzie mamy do czynienia z zachowaniem bezrefleksyjnym, przejawem mentalności stada, gdzie wystarczy, że jedna osoba da krok, a res