Teknolust (2002)
Uwielbiam Tildę Swinton. To właśnie dla niej sięgnąłem po film "Teknolust". Powstały 7 lat temu obraz to historia samotnej kobiety, która wyhodowała sobie własne aneroidalne klony do przeżycia wymagające ludzkiej spermy. Pomysł całkiem fajny, ale niestety nawet Swinton nie potrafiła go ocalić, mimo że występuje tu w aż czterech różnych rolach.
Film jest za krótki, zbyt umowny, sztuczny. Również aktorsko mocno poniżej średniej. W zasadzie należało go skrócić i puścić jako odcinek "Strefy mroku" czy "Opowieści z krypty". Wtedy miałoby to więcej sensu, niż ta zabawa w pseudokino. Czasami lepiej jest zrobić krótko- lub średniometrażówkę niż obraz pełnometrażowy. Jedyne, co wciąż mnie intryguje w związku z tym filmem to postać reżyserki. Co jest takiego w Lynn Hershman-Leeson, że po raz kolejny zagrało u niej Swinton? Nie wiem czy kiedykolwiek znajdę odpowiedź na to pytanie.
Ocena: 4
Film jest za krótki, zbyt umowny, sztuczny. Również aktorsko mocno poniżej średniej. W zasadzie należało go skrócić i puścić jako odcinek "Strefy mroku" czy "Opowieści z krypty". Wtedy miałoby to więcej sensu, niż ta zabawa w pseudokino. Czasami lepiej jest zrobić krótko- lub średniometrażówkę niż obraz pełnometrażowy. Jedyne, co wciąż mnie intryguje w związku z tym filmem to postać reżyserki. Co jest takiego w Lynn Hershman-Leeson, że po raz kolejny zagrało u niej Swinton? Nie wiem czy kiedykolwiek znajdę odpowiedź na to pytanie.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz