Posty

Wyświetlam posty z etykietą Catherine O'Hara

Temple Grandin (2010)

Obraz
Kiedy doświadczasz świata inaczej niż większość ludzi, masz przechlapane. Stajesz się istotą chorą, nienormalną, którą należy izolować lub leczyć. Przed terrorem zwyczajności nie ma ucieczki. Nawet osoby otwarte i akceptujące będą próbować (mniej lub bardziej świadomie) wymusić na Innych zachowania zgodne ze standardami, nawet jeśli są one danej jednostce obce. Inny ma tylko jedno wyjście: adaptację. Jeśli nie może być normalnym, to musi się nauczyć to imitować. Zdolność do udawania staje się wyznacznikiem "zdrowia". Im lepiej to jednostce wychodzi, im "naturalniej" wypada w relacjach z otoczeniem, tym bardziej przystosowana, akceptowana się staje. A jej strategia staje się pożądanym przez innych rodziców dzieci "specjalnej troski" systemem do ich naprowadzenia na drogę normalności.

A.C.O.D. (2013)

Obraz
Stuart Zicherman miał dobry pomysł. Niestety potem postanowił wkroczyć na drogę niezależnego komediodramatu i wszystko zepsuł. Pewnie dlatego najciekawsze jest to, co następuje po filmie, podczas napisów końcowych, czyli wyznania tych, którzy są DDR (dorosłymi dziećmi rozwodników) i tych, którzy nimi nie są.

The Right Kind of Wrong (2013)

Obraz
"Nie ma tego złego..." to film w sam raz na duszny, letni wieczór. Jego twórcy niczego od widza nie wymagają, do niczego nie zmuszają. Po prostu dają okazję, by usiąść, zrelaksować się nie myśląc o bolączkach dnia codziennego.

Where the Wild Things Are (2009)

Normalność jest zdecydowanie przeceniania. Max może i ma emocjonalne problemy, może odbiega od normy. Jednak czym jest norma jeśli nie brakiem indywidualizmu? A Max tę cechę posiada, a dzięki niej posiada też i wspaniałą wyobraźnię. To dzięki niej zrozumie, kim jest, wkroczy na ścieżkę dorosłości. To przez nią płacił cenę samotności. Jednak ten film pokazuje też niebezpieczeństwo dorastania. To wtedy większość z nas traci ów dar przekraczania granicy "tu i teraz". Większość traci ją całkowicie, u niektórych odrobina pozostaje na zawsze. Ci zaś, u których pozostaje w znacznym stopniu, przez ogół zostają uznani wariatami i zabijani powoli psychotropami. Max wariatem nie będzie. Jest jednak nadzieja, że gdzieś na obrzeżach jego jestestwa pozostanie miejsce dla dzikich stworów. Lubię tego rodzaju kino. Z jednej strony jest to wspaniała pieśń na cześć indywidualizmu. Jest w tym namacalna magia i piękno surowej, nieokiełznanej energii. Jednocześnie jednak nie wybiela ona charakteru...

Killers (2010)

To mogło się udać, naprawdę. Niestety scenarzyści utknęli w połowie drogi i już się na prostą nie wydostali. To, co w filmie funkcjonuje, to wątek sensacyjny: początek, a przede wszystkim koniec. Wtedy "Pan i Pani Kiler" zmienia się w przedziwny koktajl z "Matrixa" i "Postala" i o dziwo to działa. Kiedy zwyczajni ludzie nagle stają się profesjonalnymi zabójcami, a główna para musi sobie z tym poradzić, przy okazji rozwiązując kilk osobistych spraw, twórcy wykazali się pomysłowością, wyczuciem komediowego tempa i humoru. Kiedy jednak trzeba było pokazać szarą rzeczywistość normalności, twórcy wzięli sobie to za bardzo do serca i stworzyli jeden z najnudniejszych wątków jaki ostatnimi czasy miałem okazję oglądać w komedii. Na szczęście jest Catherine O'Hara! Co prawda jest jej za mało (o wiele za mało!), ale jako ciągle pijana matka jest po prostu boska. Ta lekkość z jaką wlewa w siebie alkoholową zawartość dzbanka – priceless! Z całego filmu najbardziej...