Posty

Wyświetlam posty z etykietą Christopher Lambert

Bel Canto (2018)

Obraz
Nie jestem szczególnie wielkim fanem Paula Weitza. Poza "Był sobie chłopiec" żaden z jego filmów szczególnie pozytywnie nie zapisał się w mojej pamięci. Miałem go jednak zawsze za solidnego rzemieślnika, a jego obrazy nigdy nie schodziły poniżej podstawowego poziomu przyzwoitości. Do teraz.

Hail, Caesar! (2016)

Obraz
Stało się! Trzy dekady bracia Coen byli w stanie tworzyć filmy, które mnie zachwycały. Jedne bardziej, inne mniej, jednak ZAWSZE wychodziłem z kina usatysfakcjonowany. Nie tym razem. "Ave, Cezar!" to koszmar, którego miałem nadzieję nigdy nie przeżyć na jawie.

Ghost Rider: Spirit of Vengeance (2011)

Obraz
Jeśli ktoś mógł uczynić z "Ghost Ridera" fajne kino rozrywkowe to tylko Neveldine/Taylor. Widać to wyraźnie w najbardziej komiksowych, a zarazem campowych scenach. Zastanawiam się więc, dlaczego nie wykorzystali szansy. Dlaczego zabrakło w tym filmie adrenaliny. Miejsca, w których czuć styl twórców "Adrenaliny" można policzyć na placach jednej ręki. Podobały mi się wstawki animowane, przywodzące na myśl ruchome scenki komiksowe. Ale pomiędzy nimi są całe pokłady nudy. Kompletnie nie rozumiem doboru muzyki, która była tak anemiczna, że lepiej nadawałaby się do programu przyrodniczego pokazującego powolny wzrost drzew. W filmie, gdzie ponoć każda sekunda się liczy, należało wybrać coś zupełnie innego. Nie pojmuję także, dlaczego większość filmu jest "po szkolnemu" montowana. Przecież w ten sposób z całość ulatuje wszelkie napięcie i klimat. Na szczęście film nie okazał się tak zły, jak to po cichu przeczuwałem. Niewielka to jednak pociecha. Ocena: ...

Southland Tales (2006)

Oglądałem "Donnie Darko", więc wiem, skąd Kelly czerpał inspirację do filmu. Widać to jak na dłoni. Niestety dał się ponieść ambicji i przeliczył się z siłami. Kelly w ogóle nie poradził sobie z materiałem, który zatopił go i zdrowy rozsądek, przede wszystkim jednak powstrzymał jego odwagę. Ten film przy tym scenariuszu mógł się udać tylko w przypadku pójścia na całość, gdyby Kelly świadomie postanowił zostać drugim Jamesem Whale'em i doprowadził do ostatecznych granic campowo-komiksową pulpę. Niestety wersja, którą otrzymaliśmy wygląda jakby Kelly przeleciał przez magazyn rekwizytów, na ślepo powybierał kostiumy, bohaterów, a nawet wątki fabularne, wrzucił to wszystko do blendera i nacisną guzik. Końcowy rezultat to nuda, nuda, nuda. Szkoda mi zwłaszcza aktorów, bo nie zasłużyli na taki gniot. Zwłaszcza Dwayne Johnson, który gra całkiem dobrze, ale wyraźnie widać, że miał chyba inne wyobrażenie o tym, w czym gra. Żal mi też Mirandy Richardson, bo jej rola ograniczyła się...

La disparue de Deauville (2007)

Sophie Marceau i Christopher Lambert – kolejna para aktorów, których z chęcią częściej oglądałbym na ekranie. Niestety oboje dość krótko filtrowali z Wielkim Kinem i teraz grają w filmach raczej miernych. Mając nadzieję, że tym razem będzie inaczej (plus film wyreżyserowała Marceau), sięgnąłem jednak po "Kobietę z Deauville". Marceau w swoim drugim pełnym metrażu skoczyła na naprawdę głęboką wodę, wybierając historię zagmatwaną, pełną tajemnic i fabularnych zawijasów. Oglądając film miałem wrażenie, że za długo przebywała w towarzystwie Żuławskiego. Skonstruowała tak skomplikowany labirynt, że w rezultacie okazał się on banalnie prosty. Wrzuciła za wiele wątków, za dużo kart odkrywa zbyt szybko i w rezultacie historia policjanta podejrzanego o całkowite ześwirowanie, stała się mało angażująca i nudną. A szkoda bo i potencjał był i Lambert pokazał się z lepszej strony niż w kilku ostatnich filmach. Ocena: 5