Posty

Wyświetlam posty z etykietą Derek Jacobi

Tolkien (2019)

Obraz
"Tolkien" jest kolejnym przykładem bezsilności twórców próbujących swych sił w kinie biograficznym. Pod wieloma względami jest to bowiem film naprawdę udany. Podobała mi się muzyka Thomasa Newmana. Obraz robi też bardzo dobre wrażenie od strony wizualnej. Ale te elementy są niczym bezcenne bombki zawieszone na uschniętej choince.

Tomb Raider (2018)

Obraz
Jest mi bardzo trudno uwierzyć w to, że ktokolwiek w Warner Bros. i MGM wierzył, że "Tomb Raider" mógł być dobrym filmem. Dla mnie było oczywiste (i to dość szybko), że już na etapie ogólnego zarysu popełniono poważne błędy, które dyskwalifikowały całość. I nie chodzi mi tu wcale o reżysera, choć jego "Fala" nie była obrazem szczególnie udanym. Jak jednak udowodnił mi ostatnio Brizé "Historią pewnego życia", słabe filmy w przeszłości nie oznaczają wcale, że i w przyszłości będzie reżyser kręcił równie nieudane działa. Nie chodzi mi też o Alicię Vikander, choć poza wyglądem, który mi akurat odpowiadał, niewiele wnosi ona do postaci Lary Croft takiej, jaką ją skonstruowano w scenariuszu (a jest to konstrukcja wielce chybotliwa, w jej inteligencję nie sposób uwierzyć, choćby nie wiem jak często inni bohaterowie to werbalizowali).

Murder on the Orient Express (2017)

Obraz
Nie mam nic przeciwko sięganiu przez twórców po znane tematy. Czasami to nawet dobrze. Uważam to bowiem za prawdziwe artystyczne wyzwanie. W takiej sytuacji nie można po prostu opowiedzieć historię, bo ta jest doskonale znana. Zamiast tego trzeba się wykazać, znaleźć jakiś klucz, nadać znanej całość nowy kontekst, pozmieniać akcenty. Takie działanie sprawia, że historia nabiera nowego kształtu, jest żywa, świeża, a czasem zaskakująca.

Cinderella (2015)

Obraz
Co się stało z Kennethem Branaghem. Jeśli ktoś mógł tchnąć nowego ducha w tak przebrzmiałą, wielokrotnie opowiadaną historię, to jest nim właśnie Branagh. W końcu przez lata to właśnie robił adaptując na sztuki Szekspira. Tymczasem "Kopciuszek" w jego wydaniu jest poprawną, mocno inspirowaną animacją Disneya produkcją, która ładnie wygląda, ale jest niemal kompletnie pozbawiona życia.

Grace of Monaco (2014)

Obraz
Cóż za zawód. Usłyszawszy o filmie tyle złego, przygotowałem się na to, że "Grace księżna Monako" będzie jednym z najgorszych doświadczeń kinowych tego roku. I co? Nico! Film Oliviera Dahana to rzecz do bólu schematyczna, rutynowa produkcja, która nie ma tak naprawdę nic do powiedzenia. Ale nie jest to wcale aż tak zły film. A już porównania do "Diany" są naprawdę mocno niesprawiedliwe.

There Be Dragons (2011)

Obraz
Choć od "Misji" minęło już sporo czasu, miałem nadzieję, że nowy "religijny" film Rolanda Joffé będzie równie dobry. Niestety tak się nie stało. Inspirowany prawdziwymi wydarzeniami, okraszony Wielką Rodzinną Tajemnicą, mimo to nie był w stanie mnie poruszyć. O wiele bardziej poruszający okazał się dodatek w postaci krótkiego klipu z Wesem Bentleyem, który mówi ile dla niego znaczyła praca nad tym filmem, kiedy to zdecydował się w końcu wziąć się w garść i skończyć z nałogiem. Nie przekonała mnie postać założyciela Opus Dei. Zabrakło mi tu też hiszpańskiej namiętności. Za to spodobał mi się pomysł spojrzenia na konflikt w Hiszpanii z punktu widzenia faszystów (choć i komunistom poświęcono sporo miejsca). Nie jest to w popularnej kulturze zbyt lubiany punkt widzenia, tym ciekawiej było zobaczyć komunistów nie jako romantycznych bohaterów przegranej sprawy, ale brutali, którzy krwawym terrorem próbowali wprowadzić laickie porządki. Żal mi trochę Geraldine Chap...

A Bunch of Amateurs (2008)

Obraz
Sympatyczna powiastka o podstarzałym gwiazdorze, który odnajduje siebie niespodziewanie doświadczając zwyczajnego życia. Przez swego nieudolnego (acz sympatycznego) agenta został wysłanym na totalne zadupie wierząc, że ma wystąpić w Royal Shakespear Company. Zamiast tego znajduje tytułową bandę amatorów i świat, o którego istnieniu zapomniał. Obraz Cadiffa to film niezobowiązujący, który ogląda się z przyjemnością, ale który wyparowuje z głowy wkrótce po obejrzeniu. Zapewne oceniałbym go niżej, gdyby nie obsada, która potrafiła nadać kolorytu płaskim i stereotypowym bohaterom. Humor jest tu bardzo lekki, zaskakująco słaby, jak na Brytyjczyków. Niemniej jednak, gdyby przypadkiem film wpadł wam w ręce, a akurat nie mielibyście nic lepszego do roboty, to można dać mu szansę. Ocena: 6

My Week with Marilyn (2011)

Obraz
Jest w tym filmie pewna scena, która jest kluczem dla całości. W niej to Arthur Miller zwierza się, dlaczego nie może być z Marilyn Monroe. Stwierdza między innymi, iż tłamsi go, że nie może przy niej tworzyć. Podsłuchujący to główny bohater reaguje niedowierzaniem. Jak ta krucha kobieta, którą widział na planie i poza nim, może być opisywana przy użyciu pojęć pasujących raczej do bezwzględnego drapieżcy. My, widzowie, jesteśmy mniej zaskoczeniu. Patrząc z boku mamy możliwość ujrzeć Marilyn Monroe w pełnej złożoności swej natury. Monroe przypomina jeden z tych egzotycznych roślin, które zachwycają nas pięknem barw swoich kwiatów, a właśnie tymi kwiatami wabią owady i inne drobne zwierzęta w pułapkę, z której nie wychodzi się żywym. Twórcy doskonale wyczuli dwulicową naturę artysty, którego cierpienie i szczęście jest nierozerwalnie związane ze sztuką, który jest zarazem więźniem i outsiderem, który niszczy bliskie sobie osoby, a jednocześnie desperacko pragnie zwyczajności. Pod t...

Anonymous (2011)

Obraz
Każdy, kto mnie zna, wie, że "Dzień Niepodległości" uważam za jeden z trzech najgorszych filmów zrealizowanych w latach 90-tych. Dlatego też nigdy, przenigdy nie spodziewałem się, że będę z zapartym tchem pochłaniał dramat kostiumowy w reżyserii Emmericha, film, w którym nie o efekty i totalną demolkę chodzi, a o intrygi, uczucia, władzę i sztukę. A tak się stało na seansie "Anonimusa". Emmerich udowodnił, że jak chce, to potrafi opowiedzieć fascynującą historię dworskich intryg prowadzonych między geniuszami w swoim fachu. Z jednej strony mamy fantastycznych strategów w osobach dwóch Cecilów. Z drugiej strony mamy mistrza pióra, który swoimi dziełami potrafił tak manipulować ludźmi, iż był w stanie kształtować przyszłość. Jednak "Anonimus" to także historia ambicji, władzy, rodowych zatargów, gdzie kalkulacje dziedziczności mają pierwszeństwo nad miłością, a których konsekwencją są najstraszliwsze z grzechów. To również przypowieść o talencie i roli...

Hereafter (2010)

Obraz
Oj pogubił się tym razem Clint Eastwood. Mam nadzieję, że to chwilowa zapaść, choć jest to już jego trzeci film z rzędu, który mi się średnio podobał. Szkoda byłoby, gdyby miało się okazać, że jego ewidentny i niezaprzeczalny talent zbladł. Gdyby "Medium" nakręcił ktoś inny, powiedziałbym, że jest to film OK. Jednak Eastwood dziełami takimi jak "Północ w ogrodzie dobra i zła" udowodnił, że potrafi dotknąć prawdziwej magii życia i przenieść ją na ekran. Dlatego też tak bardzo rozczarowało mnie "Medium", które jest filmem suchym, absolutnie wyprutym z tajemnicy jaką przecież jest życie po życiu. Film zaczyna się od mocnego uderzenia. Scena tsunami robi niezatarte wrażenie, przywodząc na myśl motto Hitchcocka. Niestety jest to najlepsza scena w całym filmie. Potem Eastwood próbuje opowiadać trzy historie na raz, co zupełnie mu nie wychodzi. Każda z fabuł ma swoje mocne momenty i aż szkoda, że Eastwood nie był bardziej konsekwentny. Trudno nawet zoriento...

Ironclad (2011)

Obraz
Kiedy film z gwiazdami pokroju Giamattiego, Jacobiego i Coxa tak szybko ląduje na rynku DVD, wtedy jest to niechybny znak, że mamy do czynienia z chłamem. Do tego zagraniczne recenzje nie były zbyt pochlebne. Na szczęście ani jedno ani drugie nie zniechęciło mnie do obejrzenia "Ironclada". Gdybym tego nie zrobił, ominąłby mnie jeden z najlepszych filmów osadzonych w realiach Średniowiecza ostatniej dekady. "Ironclad" zrealizowany został według najprostszego z możliwych schematów. Garstka dzielnych wojów kontra wielka armia, a wszystko w obronie ideałów. I tyle. Jak można się domyślić, z artystycznego punktu widzenia film nie reprezentuje sobą zbyt wysokiego poziomu. Ale ja nie dlatego go kupiłem. Chciałem dobrej rycerskiej rozrywki i dostałem ją. Połowa filmu to masakrycznie realistyczne sceny batalistyczne: miażdżone czaszki, odcinane kończyny i hektolitry sztucznej krwi. Do tego film prezentuje naprawdę solidny poziom aktorski. Ale przecież nie mogło być inacze...

The King's Speech (2010)

Obraz
Chciałbym móc powiedzieć, że nie rozumiem popularności "Jak zostać królem", ale niestety rozumiem ją aż za dobrze. Obraz Tom Hoopera to idealna propozycja dla widzów, którzy chcą zobaczyć lekki i przyjemny film, a jednocześnie poczuć się tak, jakby obcowali z prawdziwą Sztuką. To pierwsze zapewnia im mało skomplikowany scenariusz o dwóch mężczyznach pochodzących z różnych sfer. To drugie zapewniają aktorzy Colin Firth i Geoffrey Rush, którzy z wielkim przekonaniem prezentują nam baśń opartą na faktach. To perfekcyjna kombinacja, wobec której nie można przejść obojętnie... jeśli jest się niedzielnym konsumentem kina. "Jak zostać królem" to fantastyczna lekcja warsztatu filmowego. PISF powinien zmusić polskich twórców do jego obowiązkowego obejrzenia, a potem jeszcze zrobić egzamin. Kto go nie zda, ten nie ma prawa kręcić filmów na podstawie wydarzeń historycznych. Wystarczy porównać "Jak zostać królem" z "Czarnym Czwartkiem". Różnica jest niebo...

Arritmia (2007)

Zaczynam powoli mieć dosyć filmów o wojnie. Jeśli bowiem nie jest to kino akcji, a dramat, to już po samym haśle gatunkowym wiadomo, czego się spodziewać: bohaterów, których niszczy przemoc, którzy nie potrafią sobie z nią poradzić. I tak jest też w "Arytmii". Choć twórcy próbują zagmatwać sprawę, jest to ni mniej ni więcej, jak tylko opowiastka o młodym i przystojnym (oczywiście!) facecie, któremu więzienie Guantanamo wyszło bokiem doprowadzając go na skraj szaleństwa. A ja zamiast się wczuć w jego ból nie mogłem przestać się zastanawiać, co jest z ludźmi nie tak. Czy rozwój cywilizacyjny sprawia, że jesteśmy coraz słabsi psychicznie? A może w czasach starożytnych, czy średniowieczu ludzie też cierpieli na syndrom stresu pourazowego związanego z brutalną rzeczywistością wojny? Twórcy filmu mieli kilka fajnych pomysłów, ale też i kilka zupełnie nietrafionych. Zatarcie granicy pomiędzy rzeczywistością a fikcją zdecydowanie należy do tej pierwszej grupy. Niestety trochę nie wys...

Adam Resurrected (2008)

Kiedyś Paul Schrader był chodzącą legendą kina. Reżyser "Amerykańskiego żigolaka" i "Mishimy", scenarzysta "Wściekłego byka" i "Ostatniego kuszenia Chrystusa" zniknął jednak z radarów, choć przecież wciąż robi filmy (ostatni naprawdę dobry zrealizował 7 lat temu – "Auto Focus"). "Adam zmartwychwstały" niestety nie pomoże mu powrócić na szczyt. Film robi wrażenie, jakby była to sztuka wystawiana w jednym z bardziej eksperymentalnych teatrów off-broadwayu. I nie byłoby w tym nic złego (ba, wręcz przeciwnie!), gdyby zostało to zrobione dobrze. Historia 'najzabawniejszego człowieka w Niemczech' będącego Żydem i próbującego przetrwać nazizm jest naprawdę ciekawa. Adam ma niezwykłe zdolności, dzięki którym przetrwa obóz koncentracyjny kierowany przez faceta, którego kiedyś na oczach tłumu powstrzymał od samobójstwa. Wtedy ich życie się splotło i węzeł ten pozostał, nawet po zakończeniu wojny. Naście lat później Adam jest pac...