Posty

Wyświetlam posty z etykietą Jessica Alba

El Camino Christmas (2017)

Obraz
Matko Jedyna, co ty był za szajs! David E. Talbert naoglądał się za dużo braci Coen i pomyślał, że kręcenie filmów, które będą poruszające, a zarazem przewrotne i absurdalne, to bułka z masłem. A skoro tak, to on sam jest w stanie taki film zrealizować. Do pewnego stopnia ma rację. Nie da się zaprzeczyć, że "El Camino Christmas" jest filmem. Ale nie nazwałbym go dobrym, zabawnym, przewrotnym, poruszającym, inteligentnym, ani żadnym innym epitetem, na jaki reżyser z całą pewnością liczył.

Mechanic: Resurrection (2016)

Obraz
Nie ma co owijać w bawełnę: "Mechanik: Konfrontacja" jest filmem idiotycznym. Nie wątpię, że dla wszystkich związanych z produkcją wyznacznikiem jakości musiały być filmy pornograficzne. Sceny bez akcji są kretyńskie, a gra aktorów równie wiarygodna i drętwa, co gra gwiazdek porno w scenach dialogowych. Na rozmowy pary głównych bohaterów na rajskiej plaży można reagować tylko w jeden sposób: facepalmem .

How to Make Love Like an Englishman (2014)

Obraz
Typowa komedia romantyczna. Produkt taśmowy. A to oznacza, że jest dobrze zrobiony, ale kompletnie nijaki. Ta nijakość na szczęście nie wpływa na same wrażenia podczas oglądania, ale za to sprawia, że nie mam ochoty ani go pamiętać ani do niego wracać.

Stretch (2014)

Obraz
Wyczucie czasu to połowa sukcesu w komedii. Tempo narracji, punktowanie kolejnych żartów – bez tego nawet najlepszy pomysł nie ma szans wybrzmieć. A kiedy komedia porusza dziwaczne, odjechane tematy, wtedy montaż staje się podstawą. Wydawało mi się, że Joe Carnahan zna te prawdy bardzo dobrze. W końcu nakręcił kiedyś "Asa w rękawie". Niestety było to prawie 10 lat temu, a od tamtej pory nie potrafi powtórzyć tego sukcesu.

Sin City: A Dame to Kill For (2014)

Obraz
Czy misją Evy Green jest przemiana wszystkich mężczyzn w gejów? Od czasu serialu "Camelot" gra głównie role kobiet silnych i niezależnych i gra je tak, by wzmacniać wszystkie najgorsze męskie lęki przed takimi właśnie kobietami. Nie inaczej jest i tutaj. Trzeba przyznać, że jest godną duchową spadkobierczynią Lilith. Koszmar rzadko kiedy wygląda równie pociągająco. Mimo to mam nadzieję, że już wkrótce Green zagra coś zupełnie innego.

A.C.O.D. (2013)

Obraz
Stuart Zicherman miał dobry pomysł. Niestety potem postanowił wkroczyć na drogę niezależnego komediodramatu i wszystko zepsuł. Pewnie dlatego najciekawsze jest to, co następuje po filmie, podczas napisów końcowych, czyli wyznania tych, którzy są DDR (dorosłymi dziećmi rozwodników) i tych, którzy nimi nie są.

Machete Kills (2013)

Obraz
"Maczeta zabija" powinna robić na mnie równie pozytywne wrażenie, co część pierwsza. W końcu, kiedy myślę o poszczególnych elementach, film wypada świetnie. Bichir jest świetny jako szaleniec. Gibson cudownie gra rolę proroka/zbawiciela/niszczyciela światów. Sofía Vergara jako Desdemona – absolutne cudo. I fajnie było zobaczyć w końcu Zarora w amerykańskiej produkcji. Mam nadzieję, że nie po raz ostatni. Do tego wszystkiego cała masa odniesień do kina i do osobistych biografii występujących w nim gwiazd. Wszyscy śmieją się z samych siebie bez żadnej krępacji. A jednak złączone w jedną całość te świetne elementy zamiast zyskać na wartości, mocno tracą. Film jest zbyt "czysty" wizualnie, przez co zamiast do produkcji z lat 70. z nurtu sexplotation, bliżej mu do idiotyzmów ze stajni Asylum. "Maczeta zabija" nie ma też właściwego tempa. Niby cały czas coś się dzieje, ale jednocześnie co chwilę łapałem się na tym, że się nudzę. W sumie film wydał mi się ra...

The Killer Inside Me (2010)

Obraz
Cała ta wściekłość! Ukryta, stłamszona, nienazwana. Jeśli ściśniesz ją w sobie, jeśli przywdziejesz maskę sympatycznego, cichego i uczynnego człowieka, masz nadzieję, że takim się w rzeczywistości staniesz. Jest jednak inaczej. Ta wściekłość ma nad tobą kontrolę, buzuje w twoim wnętrzu niczym lawa w wulkanie. I tak jak jest z wulkanem, czasem dochodzi do erupcji. Kontrolowane "upuszczanie pary" niewiele daje. Wręcz przeciwnie, karmi wewnętrzny ogień, aż w końcu następuje nieuniknione. Lou Ford nazwany byłby przez media potworem, zwierzęciem, które zasłużyło na śmierć. Jednak dzięki świetnej grze Caseya Afflecka, widz ma okazję przeniknąć tę fasadę i przynajmniej stanąć na progu zrozumienia. Winterbottom zaprasza nas do wyciągania własnych wniosków. Rozrzuca sporo dość ewidentnych tropów (jak wspominanie o śmierci matki, wspomnienia Lou z dzieciństwa i książka Freuda w biblioteczce), ale nie wciska ich nam łopatologiczną dydaktyką. Za to należą mu się brawa. Wielu widzów ni...

Machete (2010)

"Maczeta" jest jak trzecia część "GrindHouse", swego rodzaju post scriptum. I tak patrząc na film jest to rzecz naprawdę fajna. Spodobała mi się oferowana rozrywka. Wszystkie jatki, przejaskrawione, posunięte do ekstremum bawią i nie wiem co śmieszy bardziej, popisy a la Tarzan na jelicie, czy strzelanie z pistoletu trzymanego przez odciętą dłoń.  Śmieszyły mnie też wszystkie te teksty w stylu "Bóg jest litościwy. Ja nie" albo "Machete nie SMS-uje". Spodobała mi się Lindsay Lohan parodiująca samą siebie i Nimród Antal w roli ochroniarza. Takich smaczków jest zresztą znacznie więcej. Jednak nie mogę w pełni cieszyć się filmem. Przeszkadzała mi, zwłaszcza na początku, mocno wyczuwalna stylizacja na exploitation movies a la lata 70. Nie ma w tym tej swawoli, naturalności, która udało się chociażby zachować w "Piranii 3D". Tu od początku do końca jest jasne, że jest to tylko gra z konwencją, kalka a nie rzeczywisty exploitation. Trochę s...

The Love Guru (2008)

"Guru miłości" powinno być pokazywane na zajęciach z reżyserii. To znakomita lekcja poglądowa jak nie należy kręcić komedii. Popełniono przy realizacji filmu tyle błędów, że prawie nie widać, iż mógł to być całkiem udany film. Podstawowym błędem był zatrudnienie w roli reżysera debiutanta. Równie dobrze mogłoby go w ogóle nie być. Mike Myers potrzebuje silnej osoby, która pokieruje planem. Debiutant, a przynajmniej Marco Schnabel, nie miał szans ogarnąć żywioł, jakim jest Myers. W ten sposób aktor, i producent, i pomysłodawca fabuły w jednej osobie, robił co chciał. Rezultatem jest aktorski onanizm, który interesujący może być tylko i wyłącznie dla onanizującego się. Drugim błędem jest bogactwo komediowych gagów. Film jest krótki, a gagi gnają, jakby lemingi chcące zdążyć skoczyć z klifu przed wieczornym przypływem. Od przybytku głowa może rozboleć. Twórcy nie zostawiają widzom ani chwili na pośmianie się. Zanim widz załapie, że powinien się zaśmiać, przez ekran przewinie się...

Valentine's Day (2010)

Jeżeli miał to być film o miłości, to niestety twórcy polegli na całej linii. W "Walentynkach" nie ma w ogóle miłości (no, może przemyka gdzieś daleko na drugim planie, ale zdecydowanie brak jej na pierwszym). Jest to film przeraźliwie depresyjny, pokazujący ludzi jako desperatów, którzy nie potrafią żyć sami, którzy spędzają każdą wolną chwilę czepiając się innych w poszukiwaniu drugiej połówki. Zazwyczaj są jednak ślepi albo też wymyślają sobie różne przeszkody, które bycie we dwoje uniemożliwiają. To, co króluje w filmie to strach: wszechogarniający lęk przed byciem samemu. Tak naprawdę Walentynki to nie święto zakochanych, lecz święto desperatów, ale ponieważ nazwa ta jest za mało pozytywna, rozumiem dlaczego się nie przyjęła. Mimo gorzkiego i przygnębiającego portretu ludzkości, film bawi. Ku mojemu zaskoczeniu Garry Marshall dość sprawnie poradził sobie z całym tabunem równorzędnych bohaterów. Oczywiście pisząc to mam na myśli tylko to, że film trzyma się ku...

The Ten (2007)

Nie łapię poczucia humoru Davida Waina. Po "Wyrolowanych" myślałem, że tak, ale "The Ten" ponownie utwierdziło mnie w przekonaniu, że Waina śmieszą zupełnie inne rzeczy niż mnie. Z 10 opowieści składających się na ten film tylko te opowiadające o seksie wydały mi się zabawne: Winona Ryder zakochana w laleczce, animowana orgia czy więzienne love story. W miarę śmieszna była jeszcze opowieść o Jezusie Chrystusie i to wszystko. Reszta była naprawdę nędzna. Jedyne, co naprawdę mnie zaintrygowało, jakim cudem Wainowie udało się zgromadzić tak imponującą obsadę? I jeszcze bardziej to, jakim cudem nie wykorzystał tkwiącego w nich potencjału? Ocena: 5

Awake (2007)

Wiedziałem, że ten film to gniot. Miałem go w ogóle nie oglądać, ale stało się inaczej. I muszę powiedzieć, że cieszę się z tego. Nie, film wcale pozytywnie mnie nie rozczarował. Wręcz przeciwnie, jeśli to możliwe, okazał się jeszcze gorszy, a jednak "Przebudzenie" niesie za sobą dobrą lekcję tego, co dzieje się w Fabryce Marzeń. Jestem w stanie sobie wyobrazić, jak Joby Harold pitchował potencjalnych producentów: wyobraźcie sobie mężczyznę, który leży na stole operacyjnym, nie może się ruszyć, lecz pozostaje przytomny, czuje każde cięcie skalpela, lecz najgorsze dopiero przed nim – słyszy, że lekarze wcale nie zamierzają go uratować, a zamordować. Mężczyzna desperacko próbuje znaleźć sposób z sytuacji, która nie ma wyjścia... "Przebudzenie" ma naprawdę diabelnie dobry zarys fabularny. Mógł z tego wyjść mocny, trzymający w napięciu thriller z kilkoma twistami, które niejedną osobę całkowicie by zaskoczyły. Niestety w trakcie realizacji popełniono całą masę krytyczny...