Gdybym chciał wziąć fabułę filmu na poważnie, to musiałbym czwartą część "Step Up" uznać za jeden z najbardziej perwersyjnych i cynicznych filmów, jakie widziałem w ciągu ostatnich paru lat. Wątek córka-ojciec chyba zupełnie wbrew intencjom twórców przybiera tu monstrualne rozmiary kompleksu Elektry, który daleko za sobą pozostawia granicę normalności. Symbiotyczna więź przywoływana jest co pięć minut, ale to już przeszłość. Teraz więź ta się rozpada pod wpływem rozbudzonej seksualności córki. Ale ponieważ relacja jest wciąż patologiczna, o seksie nie ma mowy, więc jest on sublimowany w taniec. Niezaspokojona potrzeba seksualna pomiędzy ojcem i córką osiąga kulminacyjny poziom w scenie, gdy ojciec widzi córkę tańczącą erotycznie sugestywny taniec z młodym Latynosem. Łzy w oczach wynikają z uświadomienia sobie przez ojca, że już nigdy nie posiądzie córki, niezależnie od tego ile osiedli zabuduje fallicznymi wieżowcami. Jest też wątek wuj-siostrzenica. Ja rozumiem, że t...