Posty

Wyświetlam posty z etykietą Patrick Wilson

Moonfall (2022)

Obraz
W trakcie promowania "Moonfall" Ronald Emmerich narzekał m.in. na Marvela i DC, że niszczą kino rozrywkowe monopolizując je. I choć zgadzam się z diagnozą, to muszę zapytać: "I co z tego?". Taka diagnoza powinna zostać poparta czynami. "Moonfall" powinien być więc przykładem alternatywy, wskazaniem innej drogi, jaką mogą iść współczesne blockbustery.

The Conjuring: The Devil Made Me Do It (2021)

Obraz
Jestem przekonany, że osobom lubiącym poprzednie dwie części "Obecność 3" średnio się spodoba. Ponieważ ja za tym cyklem nie przepadam, więc to, co tym razem dostałem, było całkiem znośne. Jestem tym mocno zaskoczony. Poprzednie "dzieło" reżysera - "Topielisko. Klątwa La Llorony" - uważam za jedną z najsłabszych odsłon tego uniwersum (choć póki co nic nie przebije zła, jakim jest "Zakonnica").

The Assistant (2019)

Obraz
"Asystentka" to film z pozoru niepozorny i bardzo zwodniczy. W sumie niewiele się tu dzieje. Kamera cały czas obserwuje pracownicę biurową. Widzimy dzień z jej życia zawodowego od chwili przyjścia skoro świt, po opuszczenie budynku długo po zmroku. Tu zadzwoni, tam zrobi kawę, odbierze przesyłkę, napisze maila, dostanie opieprz od szefa i pozmywa. Cóż może być w tym ciekawego?

In the Tall Grass (2019)

Obraz
Dawno, dawno temu Vincenzo Natali wydawał mi się wielką nadzieją horroru i filmowej fantastyki. "Cube" było fenomenalne, a "Istota" nieźle pokręcona. Niestety po drodze zrobił też kilka słabych rzeczy i zatracił się w wyrobniczej robocie przy serialach. Dlatego też po "W wysokiej trawie" niewiele się spodziewałem i może dlatego nie czuję się rozczarowany.

Midway (2019)

Obraz
Po latach Roland Emmerich znów postanowił nakręcić historyczne widowisko batalistyczne. Patrząc na to, jak wygląda "Midway", trudno uwierzyć, że minęły dwie dekady od premiery "Patrioty". Sposób opowiada historii, zestaw bohaterów jest bowiem identyczny. Zmianie uległy tylko scenografie. Lasy dopiero co kolonizowanej Ameryki zastąpiły wody Pacyfiku, a żołnierze z koni przesiedli się do bombowców i myśliwców.

Annabelle Comes Home (2019)

Obraz
Jestem w stanie "kupić" ideę tych filmowców, którzy widzą podobieństwa między horrorami i seksem. Ich zdaniem i jedno i drugie wymaga gry wstępnej. Zanim się zacznie na dobre "dziać", trzeba przygotować "grunt", rozniecić zainteresowanie, zbudować oczekiwania i pragnienia, by odbiorca był gotowy przyjąć to, co go czeka. Jednak Gary Dauberman ma bardzo dziwne pojęcie na temat gry wstępnej, czego dowodów dawał już wcześniej jako scenarzysta (m.in. "Zakonnicy"), a teraz oddał jej się w pełni jako reżyser.

Aquaman (2018)

Obraz
No cóż. Dobra wiadomość jest taka, że "Aquaman" jest dużo lepszym, a przede wszystkim spójniejszym film, niż "Liga Sprawiedliwości". Zła wiadomość jest jednak taka, że to wciąż jest rzecz słaba. A w każdym razie na tyle słaba, że "Venom", co do którego mam dużo zarzutów, bawił mnie lepiej.

The Nun (2018)

Obraz
Rumuński klasztor staje się powoli synonimem horrorowego gniotu. Najpierw poziom żenady osiągnął "Krucyfiks", a teraz skutecznie go pobiła "Zakonnica". Oba filmy są zresztą bliźniaczo do siebie podobne. W obu Rumunia jest pokazana w sposób niemający nic wspólnego z rzeczywistością, choć w obu przypadkach jest sugerowane, że scenariusz inspirowany był faktami. W "Zakonnicy" akcja została osadzona w czasach stalinizmu, a jednak obcokrajowiec, do tego ze zgniłego Zachodu, nie ma żadnych problemów ze znalezieniem się w komunistycznej Rumunii.

Insidious: The Last Key (2018)

Obraz
Nie jestem fanem "Naznaczonego". Z całego cyklu podobał mi się (jako tako) jedynie "Rozdział 2". Dla mnie więc to, co robi Leigh Whannell, wygląda na świadome sabotowanie kolejnych części. Jakby testował, ile kitu może wcisnąć widzom. Nie inaczej jest z "Ostatnim kluczem", który ma kilka niezłych pomysłów ale też całą masę kretynizmów, których nie da się przełknąć. Jednak na tle pozostałych części i tak wygląda zaskakująco solidnie.

The Commuter (2018)

Obraz
Jaume Collet-Serra i Liam Neeson nakręcili nowy film. W zasadzie na tym mógłbym poprzestać mój komentarz, bo też zdanie to mówi wszystko o "Pasażerze". Panowie w zasadzie stworzyli nowy podgatunek kina akcji. I po prostu raz wychodzi im to lepiej, raz gorzej. Tym razem jest lepiej niż w "Non-Stop", ale gorzej niż w "Nocnym pościgu".

The Founder (2016)

Obraz
Czy wiecie kim byli ebionici? Przez kościół ostatecznie zostali uznani za heretyków, ale zaczynali jako żydowscy wyznawcy Chrystusa, a ich przywódcą był brat Jezusa – Jakub Sprawiedliwy (a jego następcą był Szymon z Jerozolimy, inny krewny Jezusa). Ich wizja jednak została zmarginalizowana, kiedy św. Paweł rozpoczął ekspansję nowej wiary na tereny Imperium Rzymskiego. Dlaczego o tym piszę przy okazji "McImperium", ponieważ odnoszę wrażenie, że reżyser John Lee Hancock i scenarzysta Robert D. Siegel mocno się ich historią inspirowali przy budowie narracyjnej konstrukcji swojego filmu.

The Conjuring 2 (2016)

Obraz
Cóż, zdążyłem się już przyzwyczaić do tego, że nie zrozumiem popularności horrorów Jamesa Wana. Moim skromnym zdaniem wszystko, co w tym gatunku zrobił oscyluje w okolicach przeciętności. Większość to są rzeczy bardzo poprawnie zrobione, z niezłym klimatem, ale zarazem charakteryzujące się sporą skłonnością do chodzenia na skróty. "Obecność 2" zrobiła wszystko, by utwierdzić mnie w tym przekonaniu.

Bone Tomahawk (2015)

Obraz
Muszę przyznać, że miałem wobec tego filmu bardzo duże oczekiwania. Wszystko przez to, co słyszałem na temat fabuły i za sprawą obsady. W końcu jest tu i Patrick Wilson ze "Stacji kosmicznej 76", i Kurt Russell z "Death Proof", i Richard Jenkins z "Domu w głębi lasu" i Sid Haig z "Domu 1000 trupów". Wszystkie te tytuły mają dwie cechy wspólne: po pierwsze w ciekawy sposób wywracają do góry nogami gatunkowe konwencje, po drugie bardzo mi się podobały. Tak więc zanim poszedłem do kina na "Bone Tomahawk", poprzeczkę zawiesiłem bardzo wysoko. Jak się okazało za wysoko.

Batman v Superman: Dawn of Justice (2016)

Obraz
Zack Snyder nie wyniósł żadnych wniosków z prac nad "Człowiekiem ze stali". "Batman v Superman: Świt sprawiedliwości" jest widowiskiem kalekim i to przede wszystkim z winy reżysera i jeszcze bardziej Goyera (i pozostałych scenarzystów). Panowie nie wiedzą co to umiar. Nie potrafią się powstrzymać i dlatego próbują na siłę wcisnąć wszystko, co tylko możliwe. Przez to film trwa dwie i pół godziny, choć spokojnie można byłoby go skrócić o godzinę i widowisko tylko by na tym zyskało.

Home Sweet Hell (2015)

Obraz
Wow! Anthony Burns zaskoczył mnie jak mało kto. "Nie ma jak w piekle" wydawało się samograjem. Wystarczyło ustawić aktorów przed kamerą i bam! komedia, na której będzie się pękać ze śmiechu, gotowa. Tymczasem film, który obejrzałem, okazał się zaledwie zabawny i to wyłącznie dzięki kilku scenom.

Stretch (2014)

Obraz
Wyczucie czasu to połowa sukcesu w komedii. Tempo narracji, punktowanie kolejnych żartów – bez tego nawet najlepszy pomysł nie ma szans wybrzmieć. A kiedy komedia porusza dziwaczne, odjechane tematy, wtedy montaż staje się podstawą. Wydawało mi się, że Joe Carnahan zna te prawdy bardzo dobrze. W końcu nakręcił kiedyś "Asa w rękawie". Niestety było to prawie 10 lat temu, a od tamtej pory nie potrafi powtórzyć tego sukcesu.

Space Station 76 (2014)

Obraz
Wyobraźcie sobie bohaterów filmów Solondza przeniesionych w kosmos. I to nie w jego współczesną wizję, lecz w kosmos rodem z seriali z lat 70. ubiegłego wieku. Jeśli potraficie sobie to wyobrazić, to macie minimalne pojęcie o tym, czym jest "Space Station 76". Minimalne, ponieważ naprawdę trudno sobie wyobrazić bardziej ponury i przygnębiający film, który zarazem byłby równie obłędnie zabawny. Ta mieszanka niestety wielu osobom nie przypadnie do gustu (pewnie stąd wszędzie film zbiera niskie oceny). Ja jednak oglądałem go zachwycony. To jest absolutnie moje kino!

Young Adult (2011)

Obraz
No tak, teraz już się nie dziwię, że Theron dostała rolę złej macochy w "Królewnie Śnieżce i Łowcy". "Kobietę na skraju dojrzałości" ogląda się prawie jak screen test tamtego filmu albo może prequel. Bohaterka Theron pozostaje wiecznie młoda, zawieszona w świecie nastolatków, podczas gdy wszyscy wokół niej się starzeją. Ta starość ją przeraża szczególnie wtedy, kiedy dotyczy jej byłego faceta, obecnie szczęśliwego męża i ojca dwójki dzieci. Postanawia go odbić. I robi to w stylu nastolatki, jaką była... i (pomijając wiek) wciąż jest. I podobnie jak w "Śnieżce" tak i tu, jej obsesja ma mroczne podstawy. W zasadzie można byłoby jej współczuć, gdyby nie ta usilna presja, by zniszczyć szczęście innych. Sam film stoi jednak wyłącznie za sprawą świetnej Theron. Reszta jest za bardzo rozwodniona, by odcisnąć prawdziwe piętno. Ma tylko jedną prawdziwie interesującą myśl, wypowiedzianą pod sam koniec przez Sandrę. Sprowadza się ona do tego, że ludzie dzielą si...

Insidious: Chapter 2 (2013)

Obraz
Tego się nie spodziewałem. Pierwszy "Naznaczony" mocno mnie zirytował i rozczarował. Tymczasem "Rozdział 2" naprawdę mnie zaciekawił. Nie jest to zasługa Jamesa Wana. Od strony realizacyjnej film nadal jest mało satysfakcjonujący. Wciąż klimat szwankuje, wciąż reżyser bardziej zainteresowany jest detalami niż całością, wciąż sięga po chwyty będące na granicy pastiszu. Dlaczego więc uważam "Naznaczonego 2" za dwa kroki w dobrym kierunku? Po pierwsze podoba mi się pomysł Whannella. Świat wzajemnego przenikania duchów i żywych, jest całkiem fascynujący, chciałbym móc go poznać bliżej. Póki co jest to bowiem świat potencjalny, niezrealizowany, ale może w trójce, która powstanie zapewne bez udziału Wana, to się w końcu uda. Po drugie Patrick Wilson. Pokazał, że mógłby być jednym z najciekawszych psychopatów kina. Jego kluczem do sukcesu jest sympatyczna powierzchowność, za którą jednak kryć się może prawdziwy demon (co nie jest niczym nowym, już w "...

The Conjuring (2013)

Obraz
James Wan musiał w dzieciństwie mieć bardzo traumatyczne przeżycie związane z lalkami. Tylko w ten sposób mogę sobie wytłumaczyć fakt, że praktycznie w każdym jego filmie pojawia się jakaś demoniczna lalka. Tu co prawda pełni rolę drugoplanową, ale jednak. Po słabym "Naznaczonym", gdzie wyraźnie zaznaczył się przerost formy nad treścią, tym razem Wan wraca na typowe dla siebie pole. "Obecność" to rzecz niezwykle klimatyczna, której bliżej jest do europejskich produkcji niż amerykańskich (gdybym nie widział, kto stoi za filmem, uznałbym ją za jedną z produkcji Guillermo Del Toro). Niestety problem "Obecności" polega na tym, że jest to 754 wariacja na ten sam temat rodziny przeprowadzającej się do nowego domu. I do tego wariacja zdecydowanie mniej oryginalna od chociażby "Kroniki opętania" (gdzie przeprowadzka dotyczyła tylko rozwiedzionego ojca). Trudno więc ekscytować się historią, którą zna się na pamięć. Pozostaje więc  - znów - podziwiani...