Ten film całkiem spokojnie mógłby się nazywać "Incepcja 2". Niech nie zwiedzie was brak otoczki SF, w "Salt" dzieją się równie niewiarygodne rzeczy co u Nolana, a fabuła ma identycznie warstwową konstrukcję. Całość zaś toczy się wokół jednej osoby i jej życia emocjonalnego. Pierwszą warstwę stanowi Salt zwyczajna kobieta i żona, drugą jest Salt jako agent CIA, trzecią Salt jako uśpiona komórka, czwartą Salt jako... i tak dalej. A każda z nich zapętla fabułę, zakręca historię, która tak naprawdę jest bardzo prosta i dla wielu będzie to silne deja vu. Powyżej napisałem, że film mógłby się nazywać "Incepcja 2", jednak mógłby też nosić inną nazwę – zważywszy na autora scenariusza chyba jeszcze bardziej adekwatną: "Equilibrium 2". Wimmer w "Salt" powraca do swojego ulubionego tematu "jeden przeciw wszystkim" (pamiętany także z jego "Prawa zemsty"). I w zasadzie "Salt" jest tym do "Incepcji"...