Seriale 2016

Stranger Things (sezon 1)
Ocena: 7
Pierwsze odcinki kompletnie mnie nie porwały. Owszem, podobało mi się wykonanie, sposób wykorzystania klimatu 80s i gra aktorska. Mimo to nie potrafiłem się wciągnąć. Od czwartego odcinka było już lepiej, bo zamiast mnożyć podwątki, zaczęto w końcu splatać je w całość. Dodatkowym atutem było to, że więcej do zagrania miał David Harbour, który jak dla mnie był najlepszym członkiem obsady.

Brooklyn 9-9 (sezon 3)
Ocena: 6
Trzeci sezon "Brooklyn 9-9" rozczarował mnie. Owszem, znalazło się tu kilka fajnych odcinków. Ale jest to mniejszość. Przeważająca część była mieszanką trafionych i nietrafionych gagów. Trafiło się też parę odcinków, które były komediowymi katastrofami. To zły znak, bo zauważyłem, że w przypadku sitcomów amerykańskich zazwyczaj najbardziej przypadają mi do gustu sezony 3-5, więc po tej serii "Brooklyn 9-9" spodziewałem się, że będzie najlepsza.

Kingdom (sezon 2, część 2)
Ocena: 7
Pierwsza połowa drugiego sezonu trochę mnie rozczarowała. Ale w końcu przyzwyczaiłem się do tego, że twórcy zamiast przeć do przodu, obwarowali pozycje i zrobili wszystko, żeby nie stracić tego, co zdobyli pierwszym sezonem. Może dlatego druga połowa bardziej przypadła mi do gustu. A może po prostu są to lepsze odcinki. "Kingdom" przypomina mi trochę "Oz". Oba seriale spowija duszny fatalizm, który sprawia, że nawet kiedy bohaterowie wygrywają, kiedy coś dobrego im się przydarza, to de facto nic się nie zmienia na lepsze, bo zwycięstwem jest po prostu utrzymanie się na powierzchni oceanu życia i świadomość, że nie można sobie odpuścić, przestać płynąć, bo natychmiast zacznie się tonąć. Bohaterowie "Kingdom" opierają się entropii i chwilowo mogą mieć w tej walce przewagę, ale koniec końców muszą ulec, bo taka jest natura świata. Wielkie brawa należą się obsadzie. To naprawdę niesprawiedliwe, że "Kingdom" jest kompletnie pomijane w nagrodach Emmy (podobnie jak "Outlander").

Mr. Robot (sezon 1)
Ocena: 6
Mam mieszane uczucia co do tego serialu. Jako historia Elliota Aldersona i innych równie barwnych i życiowo poharatanych jednostek (Tyrell Wellick, Angela Moss) bardzo mi się podobał. Może pod koniec już mnie trochę męczyły monologi głównego bohatera i jego perma-wytrzeszcz, ale mimo wszystko jako dramat obyczajowy "Mr. Robot" się sprawdza. Natomiast jako opowieść o hakerach, jest dla mnie kompletnym fiaskiem. Twórcy korzystają ze współczesnego sztafażu, ale sama wizja hakerów wzięta została z filmu Iaina Softleya i pozostała praktycznie niezmieniona. Te anarchiczne naiwne stowarzyszenie rewolucjonistów walczących za dobrą sprawę jest dziś kompletnie nieaktualną wizją. Nie dlatego, że nie ma takich hakerów, ale dlatego, że środowisko to jest o wiele bardziej zróżnicowane i korzystanie ze stereotypu szalonych, niezrozumiałych, odrzuconych jest zwyczajnym twórczym lenistwem. Liczę, że w drugim sezonie twórcy postanowią porzucić ten wyświechtany wizerunek na rzecz czegoś świeższego, bliższego XXI wiekowi.

Archer (sezon 2)
Ocena: 8
Drugi sezon "Archera" trzyma poziom. Twórcy są mistrzami w korzystaniu z sarkazmu, co wcale nie jest łatwą rzeczą. Mają też świetne pomysły na poszczególne historie, nie mówiąc już o barwnych bohaterach, od których całość aż się mieni. "Archer" sprawia mi frajdę jak mało który serial.

Happy Valley (seria 2)
Ocena: 6
Zazwyczaj sześć odcinków wydaje się dość skromną liczbą dla serialu. Jednak w przypadku drugiej serii "Happy Valley" to zdecydowanie za dużo. Gdyby fabułę ściśnięto do 3-4 odcinków, rzecz bardzie by mi się spodobała, bo historia smutnych ludzi, którym przydarzają się złe rzeczy (lub którzy te złe rzeczy czynią innym), sama w sobie jest fajna. Po prostu całość jest tak rozwleczona, że miejscami nudzi.

Dom grozy (sezon 3)
Ocena: 7
Szkoda, że to już koniec. Po pierwsze dlatego, że to wciąż jest bardzo dobry serial, więc chętnie bym obejrzał kolejną część (tym bardziej, że nie wykorzystano przecież jeszcze wszystkich kultowych potworów, np. mumii). Po drugie dlatego, że ten sezon nie był aż tak dobry jak poprzedni. A skoro już twórcy chcieli odchodzić w chwale, to powinni byli się postarać, by był to sezon niezapomniany. Tymczasem większość wątków wydała mi się z czasem iść w stronę nadmiernego uproszczania. Choć sama postać Draculi mi się podobała, to jednak wątek jako całość był zbyt skrótowy, pozbawiony klimatu, rozczarowujący. Wątek Doriana i Lily słabiutki, tylko pointę ma świetną. Hyde ledwo się pojawił i niestety nie dane będzie mu rozwinąć się w postać, którą wszyscy znamy. Zdecydowanie najciekawiej wypadł wątek z ojcem Ethana (który niestety też przemknął zbyt szybko, ale przynajmniej tu udało się zachować intensywność).

Grace and Frankie (sezon 2)
Ocena: 6
Nierówny sezon. Miał kilka naprawdę świetnych odcinków (w tym mój ulubiony – ostatni), ale też i parę takich, na których się mocno wynudziłem. Ogólnie jednak wciąż oceniam na plus. Podoba mi się to, w jaki sposób pokazana jest starość, jak wszystkie perypetie typowe dla bohaterów seriali o nastolatkach zostały przetłumaczone na wiek dojrzały. Liczę na trzeci sezon i więcej ikry.

Dolina krzemowa (sezon 3)
Ocena: 6
"Dolina krzemowa" to wciąż dobra rzecz, choć trzeci sezon trochę mnie rozczarował. Mam wrażenie, że twórcy zaczynają zmieniać kierunek z serialu komediowego na obyczajowy. Owszem, wciąż było sporo zabawnych momentów, ale jednak poza zakończeniem dziewiątego odcinka nie było nic takiego, co naprawdę by wbiło się w pamięć. Pod tym względem poprzednie dwa sezony oferowały więcej.

Muszkieterowie (seria 2)
Ocena: 6
Lekkie rozczarowanie. Liczyłem, że po stworzeniu solidnych podwaliny twórcy spróbują rozbudować relacje pomiędzy bohaterami. Tymczasem postanowiono cofnąć się w rozwoju i stworzyć proste awanturnicze epizody z kilkoma dość słabo rozwiniętymi wątkami osobistymi. "Muszkieterowie" stali się przez to niczym więcej, jak przyjemną ale mało zajmującą zapchajdziurą. Szkoda.

Archer (sezon 1)
Ocena: 8
Na serial "Archer" trafiłem późno, więc do tej pory nie znałem pierwszych sezonów. Teraz postanowiłem to nadrobić. Pierwszy sezon nie rozczarował mnie. Ma wszystko to, co lubię w tym serialu: humor, absurd, ironię, wywracanie do góry nogami stereotypów, złośliwości. Uwielbiam nie tylko sytuacje, jakie tworzą twórcy serialu, ale też świetne dialogi. To jest moja rozrywka.

Arrow (sezon 4)
Ocena: 5
Nie jest dobrze. I raczej nic nie wskazuje na to, że coś się zmieni na lepsze. Ten sezon był straszliwie nudny, choć miał kilka fajnych punktów fabularnych. Niestety jest ich mniej niż rzeczy, które zostały zepsute. Symbolem tego, co złe stała się Felicity. Lubiłem tę postać. Niestety twórcy uznali, że jedynym sposobem na pogłębienie portretu polega na pozbawieniu jej lekkości, humoru i wypełnieniu jej mazgajstwem i melancholijną histerią. Wszyscy bohaterowie zostali sprowadzeniu do poziomu klonów jednego wzorca postępowania. Przez co sama Felicity stała się tak bezbarwna, że twórcy musieli stworzyć nową postać na jej wzór i podobieństwo. A przecież po prostu trzeba było nic w niej nie zmieniać. Co smutne, ten trend do odzierania postaci z lekkości, ekscentryczności nie ogranicza się wyłącznie do "Arrow". To samo (choć na razie na mniejszą skalę) dzieje się też we "Flashu". I to właśnie sprawiło, że nie sięgnąłem po "Legends of Tomorrow". I wcale nie jestem przekonany, że jesienią zacznę oglądać piąty sezon "Arrow".

Flash (sezon 2)
Ocena: 6
Miałem nadzieję, że w drugim sezonie twórcy "Flasha" spróbują bardziej odróżnić się od "Arrowa". Niestety tak nie uczynili, więc "Flash" nagle zrobił się bardziej ponury, z kilkoma głównymi wątkami, które nie pozostawiały miejsca na fajne epizody. Z czasem zrobiło się to zbyt monotonne. Jeśli w trzecim sezonie nie wymyślą czegoś nowego, to obawiam się, że na nim zakończę swoją przygodę z najszybszym człowiekiem na (tej) Ziemi.

Lucyfer (sezon 1)
Ocena: 7
Moja nowa wstydliwa przyjemność. "Lucyfer" z całą pewnością nie jest wielkim serialem. To typowa telewizyjna pulpa, ale od czasu do czasu lubię takie seriale oglądać. Bohater jest fajny (choć w swojej ocenie nie jestem obiektywny, kibicuję każdemu, kto grał w "Mirandzie", jednym z najlepszych brytyjskich sitcomów w historii), a całość jest przyjemnie głupkowata. Przywodzi mi to na myśl stare seriale z lat 90. jak "Kameleon", "Gliniarz z dżungli" czy "Nieśmiertelny".

Kornisz i Fistach (sezon 1)
Ocena: 8
Kto by się spodziewał, że jedna z najlepszych komedii absurdu będzie animacją dla dzieci? Choć z drugiej strony zastanawiam się, na ile jest to rzecz dla dzieci. Jak wiadomo, w rozwoju psychofizycznym myślenie abstrakcyjne rozwija się dość późno, tymczasem poziom abstrakcji "Kornisza i Fistacha" jest mocno wyśrubowany. Sprawia to wrażenie dzieła schizofrenika, któremu zamiast psychotropów podano LSD. Ja takie szaleństwo uwielbiam.

Pogadanki Blunta (sezon 1)
Ocena: 8
Twórcy "Pogadanek Blunta" wyszli z prostego założenia: życie pełne jest nieszczęść, a każdy z nas jest istotą skrzywioną, wadliwą, a skoro tak, to mamy dwa wyjścia. Pierwszym jest kisić się w sosie nieszczęść, poddać nihilizmowi i defetyzmowi. Drugim jest mieć to wszystko w nosie, szukać drobnych przyjemności, chwil szczęścia, uprzyjemniać sobie to, co i tak prędzej czy później pójdzie w diabły. Twórcy serialu poszli tą drugą drogą. "Pogadanki Blunta" to inteligentna i zabawna komedia. Ale nie jest to serial wesoły. A wszystko przez to, że jest to opowieść o pasażerach Titanica, tyle że tym razem Titanikiem jest życie, a z tego pokładu można zejść tylko w jeden sposób. Swoim podejściem do komedii, jak również zestawem tematów "Pogadanki Blunta" przypominają serial "Zwierzęta". Ale ten jest spójniejszy i odrobinę zabawniejszy.

Żona idealna (sezon 7)
Ocena: 6
Pierwsze 10 odcinków zachwyciło mnie. To była jedna z najlepszych rzeczy, jakie w serialach powstały w ostatnim roku. Ale kiedy serial powrócił po paru miesiącach, jego poziom znacznie spadł. Co gorsza rzecz zrobiła się strasznie chwiejna. Niektóre odcinki były niezłe. Niestety przeplatały się z odcinkami, które z trudem dało się obejrzeć. Uważam też, że finał serialu pozostawia wiele do życzenia. Zamiast zamknięcia albo nowego otwarcia połowa odcinka poświęcona jest patrzeniu w przeszłość. Nie tego się spodziewałem.

Piraci (sezon 3)
Ocena: 8
The Rise of Long John Silver. Wow! Ależ to był interesujący sezon. Zaczął rozczarowująco. Pierwsze odcinki wydały mi się sporym krokiem w tył w porównaniu z drugim sezonem. Ale z każdym kolejnym robiło się coraz ciekawiej. A wszystko to za sprawą postaci Johna Silvera, która dotąd trochę mnie irytowała, zaś tu stała się jądrem opowieści. Jego relacja z Flintem, jego relacja z królewną niewolników, jego relacja z załogą – wszystko to zostało świetnie wygrane. Również inne męskie postaci zostały doskonale zaprezentowane i Vane i Jack przeszli interesującą przemianę. Szkoda, że kobiece role tym razem nie zostały równie dobrze poprowadzone (wyjątkiem jest nowe postaci, czyli królowa niewolników i jej córka).

Zwierzęta (sezon 1)
Ocena: 7
Bardzo fajny serial. Nie do końca komediowy. Ale nie wynika to z braku scen humorystycznych, tych jest bowiem całkiem sporo. Chodzi raczej o wymowę. Twórcy serialu skupiają się na paradoksach życia, a na bohaterów wybierają głównie osoby, które albo są niezadowolone z własnej egzystencji i pragną czegoś lepsze albo też ich wygodna ignorancja zostanie strzaskana przez zewnętrzne okoliczności. W wielu odcinkach bohaterowie coś tracą, raz jest to życie (kiedy próbują wykroczyć poza swoją strefę komfortu), innym razem marzenia (kiedy nonkonformizm da im się we znaki). Ta mieszanka goryczy i humoru bardzo mi się spodobała. Podobnie jak i nieźle napisane dialogi. Mam nadzieję, że HBO nie wycofa się z planów kontynuacji serialu.

Sposób na morderstwo (sezon 2)
Ocena: 5
Spore rozczarowanie. Przede wszystkim nie podobało mi się to, co zrobili z Annalise Keating. Odarli ją z całej jej siły, mocy. I choć aktorsko Viola Davis jest wciąż doskonała, to jednak jej postać już nie. Nie rozumiem tej potrzeby dekonstrukcji. Znakiem rozpoznawczym pierwszego sezonu były też świetnie dobrane piosenki. W dwójce niestety jest z tym już różnie. Co najmniej połowa odcinków nie miała się czym pochwalić. Nie jestem też usatysfakcjonowany niektórymi wątkami. A wątek "morderczego" rodzeństwa to już jest naprawdę jakaś kpina. 

Wikingowie (sezon 3)
Ocena: 7
Sezon stworzony do oglądania go ciągiem. Idealny na przykład podczas długich podróży pociągiem. I to pomimo faktu, że pierwsze odcinki trochę rozczarowywały. Akcja rozwijała się powoli, utworów Wardruny było mało, a zastąpiły je typowe orkiestralne dźwięki. Potem jednak było już zdecydowanie lepiej. A Ragnar Lothbrok okazał się stuprocentowym psychopatą. Paryskie odcinki zrekompensowały z nawiązką słabość obu scen ważnych śmierci, które w moich oczach nie zostały do końca "wyciśnięte".

Pod kopułą (sezon 3)
Ocena: 5
Jeśli chodzi o fabułę, to trzeci sezon stanowił krok w dobrym kierunki. Historia jest spójna i prowadzona w konkretnym celu. Ale z jakiegoś powodu cała realizacja jest mocno niechlujna. Miejscami trudno się to ogląda, a przecież "Pod kopułą" nigdy nie należało do serialu nadmiernie udanych. Bohaterowie są nudni, a ich dylematy rzadko kiedy budzą zaciekawienie.

Wieża
Ocena: 6
Dwuczęściowa opowieść o ostatniej dekadzie socjalizmu w NRD. Pokazuje, że system totalitarny upada zżerany przez erozję relacji międzyludzkich. Totalitaryzm i inwigilacja nadwątlają więzi pomiędzy najbliższymi. Kwestionowana jest rodzina, przyjaźń, miłość. A jeśli na to nałożą się typowo ludzkie przywary występujące niezależnie od systemu politycznego, otrzymujemy mieszankę, nad którą można panować tylko przez pewien czas. Jak bowiem każdy proces erozji, postępuje on powoli, lecz w pewnym momencie staje się niemożliwy do zignorowania. Wtedy też koniec jest pewny. I tak koniec NRD został zapisany już w chwili narodzin państwa. Być może dlatego Stasi było tak wszechobecne. Być może świadomość końca dodawała zdesperowanej władzy siły i wiary w to, że totalna inwigilacja może stanowić wystarczającą obronę przed korozją. Zamiast tego tylko proces wzmacniała.

Galavant (sezon 2)
Ocena: 8
Brak sukcesu okazał się najlepszą rzeczą, jaka mogła spotkać "Galavanta". Przy pierwszym sezonie kręciłem trochę nosem, że nie do końca twórcy puścili wodze szaleństwa. Nie chcieli alienować potencjalnych widzów. Ale ich starania na nic się zdały. Teraz więc niczym się nie przejmowali i stworzyli rzecz świetną. Wspaniała rozrywka, pełna absurdalnych acz doskonale pomyślanych wątków. A do tego wszystkiego kilka miłych niespodzianek, z których najbardziej spodobało mi się pojawienie Roberta Lindsaya oraz Śmierć, czyli Eddie Marsan.

Incydent
Ocena: 7
Kawał solidnej opowieści obyczajowej. Tytułowy incydent jest jedynie pretekstem, by przyjrzeć się losom ludzkim, perypetiom osób znajdujących się w różnych nieprzyjemnych punktach swojego życia. Kompleksy, niespełnione marzenia, poczucie winy, strach - wszystko to zostało ciekawie zaprezentowane. Co prawda nie każdy odcinek do końca spełnił moje oczekiwania. Jednak jako całość "Incydent" wypada dobrze.

Sherlock i upiorna panna młoda
Ocena: 6
Muszę powiedzieć, że jestem lekko rozczarowany tym odcinkiem specjalnym. Przeniesienie do czasów wiktoriańskich nie przebiegło bezboleśnie. Mam wrażenie, że za wiele uwagi poświęcono na zabawy postmodernistyczne, na puszczanie oka do widza. Zachowanie Holmesa i Watsona jest czasami bardzo sztuczne. Ale kilka tekstów jest fajnych, pomysł zakładu braci Holmes został nieźle wygrany. Spodobało mi się też podwójne sprzężenie planów czasowych tak, że nie ma znaczenia, który z Holmesów jest tym prawdziwym.

Kingdom (sezon 2)
Ocena: 6
Ta seria cierpi na częstą przypadłość drugich sezonów seriali, które odniosły jako taki sukces. Zamiast iść do przodu, twórcy grają bezpiecznie, nie tracąc tego, co zyskali w debiucie. I "Kingdom" pozostaje niezłym tytułem, ale jeśli chodzi o historie bohaterów, to niestety panuje marazm. Nowości wprowadzane zostały niepewnie i większość niestety na dłuższą metę nie wypaliła. Dlatego też to, co udało się dodać, to nowe postaci. Mimo to serial ma kilka naprawdę niezłych ról. A Jonathan Tucker to bestia, który powinien być nominowany do aktorskich nagród, ale nie jest, bo "Kingdom" przeleciało niezauważone.

OCENA SERIALI OBEJRZANYCH W 2015 ROKU - TUTAJ

Komentarze

Chętnie czytane

One Last Thing (2018)

After Earth (2013)

The Sun Is Also a Star (2019)

Nurse 3-D (2013)

Les dues vides d'Andrés Rabadán (2008)