Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2014

Mommy (2014)

Za każdym razem, kiedy oglądam filmy takie jak "Mama", nachodzi mnie myśl, że kaganek oświaty nie powinien był jednak trafiać pod strzechy. Dolan przekonuje mnie po raz kolejny o tym, ileż to zła wyrządziło ludziom przenikanie do języka codziennego terminów naukowych/medycznych. Nauka potrzebuje generalizowania, bo dzięki temu może uzyskać szerszą perspektywę. W tej perspektywie ginie jednak wyjątkowość jednostki. Kiedy więc dana etykieta wkracza do codziennego życia, za każdym razem prowadzi do redukcji wielowymiarowej postaci. Tak jest w przypadku Steve'a, głównego bohatera "Mamy".

Horns (2013)

Najlepszy w "Rogach" jest pomysł prezentacji diabła. Zarówno kultura masowa, jak też ludowe chrześcijaństwo czyni z niego postać demoniczną, wroga nie tyle człowieka co samego Boga. Ale u Ajy (i Joe Hilla, autora literackiego pierwowzoru), diabeł wcale nie jest zły. A w każdym nie w dualistycznym, manichejskim znaczeniu tego słowa. W "Rogach" diabeł jest wrogiem człowieka ale nie Boga. Przeciwnie, jest narzędziem w rękach Wszechmocnego, radykalnym, lecz niezbędnym, kiedy na Ziemi pleni się zło. Diabeł ujawnia mroczne oblicze człowieka, odsłania grzechy nie tylko przed samym człowiekiem ale przed całym światem. Ujawnione grzechy wymagają też kary. Są to dwie rzeczy, które człowiek najbardziej na świecie nie cierpi. Nic więc dziwnego, że "szkaluje" diabła. Ale "Rogów" nie można uznać za film satanistyczny, bo w gruncie rzeczy pokazuje on obraz diabła jako sługi Boga, podczas gdy większość kultów satanistycznych podąża drogą manichejską, czyniąc z s

Roxanne (2013)

Kto pyta, nie błądzi? Cóż, oglądając "Roxanne" łatwo można dojść do wniosku, że nie jest to prawda. Problem nie polega na odpowiedzi, ale na tym, co się z nią zrobi. A to prowadzić może do wielu błędów.

The Guest (2014)

Gdy tylko zobaczyłem pierwsze zapowiedzi "Gościa", wiedziałem, że muszę ten film zobaczyć. Dodatkową rekomendacją był duet Wingard-Barrett, który odpowiadał za zaskakująco dobry (i równie zaskakująco niedoceniony) "Następny jesteś ty" . Mimo to na seans wybrałem się ze sporymi obawami. W końcu wielokrotnie zdarzało się, że film nie spełniał pokładanych w nim nadziei. Tym razem jednak tak się nie stało. "Gość" jest dokładnie taki, jaki miał być... a chwilami jest nawet lepszy.

Love, Rosie (2014)

Miłość jest jak wino. Aby nabrać smaku, bogatego bukietu, musi swoje odleżeć. Oto morał tej pięknej, zabawnej i wzruszającej opowieści o uczuciu łączącym dwoje ludzi.

Kış uykusu (2014)

Wszystko związane z tym filmem to jakiś żart. Żarty stroiło sobie jury festiwalu w Cannes uznając go za najlepszy obraz w konkursie głównym (widziałem kilka filmów z tegorocznej edycji i nie postawiłby dzieła Ceylana na podium). Żart z widzów zrobił sobie też sam reżyser, który przez trzy godziny rozwlekle opowiada o tym, co później skwitował jednym cytatem z Szekspira i jednym zdaniem komentarza. Po co więc to wszystko było?

Jimmy's Hall (2016)

Ken Loach nie zmienia się. Kolejny raz opowiada o tym samym, o socjalistycznych ideałach, o klasowej krzywdzie. Tym razem wyraźniej dodał do tego zdradę kościoła katolickiego. To przecież ta organizacja ma w swoim statusie zapisane wszystkie hasła, które "pożyczyli" sobie komuniści. Gdyby więc wypełniali swoje obowiązki, komunizm nigdy nie stałby się problemem. A tak wyrosła im konkurencja. W efekcie zamiast na pomaganiu ludziom, kościół skupił się na zwalczaniu konkurentów o serca i umysły ludu.

Dracula Untold (2014)

Na film wybierałem się nie mając złudzeń, że obejrzę coś dobrego. Po zwiastunach spodziewałem się czegoś na poziomie "Ja, Frankenstein". Podobnie jak wtedy, tak i teraz do kina poszedłem skuszony wyłącznie obsadą. Po półtorej godzinie był zdumiony: "Dracula: historia nieznana" mogło być jednym z najlepszych filmów o tej postaci. Że tak się nie stało, jest zasługą wyłącznie jednej osoby: reżysera-debiutanta Gary'ego Shore'a. Bycie uznanym twórcą reklamówek nie zawsze oznacza, że potrafi się dobrze opowiadać historie.

Filth (2013)

Bycie zwyczajnym, przeciętnym człowiekiem wcale nie jest takie proste, jak się wydaje. Wystarczy o to spytać każdego, kto normalnym nie jest. Jeśli nie chce się on ujawnić, to musi włożyć sporo wysiłku, by zlać się z tłem. A i tak prędzej czy później jego prawdziwe "ja" zacznie się wybijać.

Плем'я (2014)

Lojalnie uprzedzam, że spoileruję, a ten film lepiej oglądać bez wiedzy, o czym on jest.

Параджанов (2013)

Obraz
Osobiście nie jestem wielkim fanem twórczości Paradżanowa. Znałem jednak jego biografię na tyle, bym był ciekawy, jaki film o nim został nakręcony. Paradżanow był barwną postacią i prowadził niebanalny żywot, na bazie którego można byłoby nakręcić kilka filmów. Dzieło Avedikiana i Fetisovej niestety rozczarowuje.

შემთხვევითი პაემნები (2013)

Kiedy masz 40 lat, wciąż mieszkasz z rodzicami i wszyscy wokół zadają ci jedno pytanie: "Kiedy w końcu się ożenisz?", to masz tylko jedno rozsądne rozwiązanie. Musisz znaleźć sobie kobietę niemożliwą. Będziesz mógł się w niej zakochać, udowadniając sobie i światu, że wszystko z tobą jest w porządku. A jednocześnie nic się nie zmieni, bo nie będziesz mógł z nią być.

Clouds of Sils Maria (2014)

Lubię filmy, które dekonstruują inne fabuły. Podoba mi się to, jak bohaterowie wgryzają się w materiał, jak żonglują interpretacjami, jak zmieniają dynamikę relacji pomiędzy postaciami, jak mieszają, przekształcają, odsłaniają coraz to nowe aspekty niezmiennego zdawało się dzieła. Podoba mi się też to, jak proces ten wpływa na samych bohaterów, na ich rozumienie świata, podejście do siebie i innych, jak sztuka i życie mieszają się w niekończącym się procesie końców i nowych początków. I pewnie dlatego "Sils Maria" mi się spodobało.

(2014) אפס ביחסי אנוש

Szczerze mówiąc nie miałem żadnych oczekiwań dotyczących tego filmu. Dlatego też "Zero Motivation" wzięło mnie z zaskoczenia. O kobietach w izraelskiej armii nie widziałem zbyt wiele filmów, a najbardziej w pamięci zapadł mi dokument, który nie był zbyt optymistyczny. Dlatego też to, co zobaczyłem tutaj, tak bardzo mnie zdumiało. "Zero Motivation" to bowiem komedia, chwilami czarna, ale jednak. I to nie byle jaka, ale naprawdę zabawna.

Razredni sovražnik (2013)

Liczą się intencje - nie mam pojęcia, ile razy słyszałem te słowa, ale sporo, naprawdę sporo. Zwłaszcza, kiedy działania rozczarowywały. Ale intencje wcale się nie liczą, o czym przekonuje "Klasowy wróg". Co komu z nich przyjdzie, skoro nie można się z nimi przebić, skoro giną lub - co gorsza! - są błędnie interpretowane?

სიმინდის კუნძული (2014)

Cóż za wielki brak zaskoczenia. Jedno zdanie o "Kukurydzianej wyspie" wystarczyło mi, żebym przewidział fabułę filmu. I wiele się nie pomyliłem. Gruziński kandydat do Oscara to kino tak oczywiste, jak to, że słońce wschodzi na wschodzie, a zachodzi na zachodzie.

Turist (2014)

Ruben Östlund nie zawodzi. "Turysta" jest trzecim jego filmem, jaki mam przyjemność obejrzeć i po raz trzeci wyszedłem z kina zachwycony. Wydaje mi się, że jest w tej chwili najlepszym szwedzkim reżyserem i być może jednym z najlepszych w ogóle na świecie. Nie potrafię wymieć nazwiska nikogo innego, kto tak jak on potrafiłby w prosty i przystępny sposób opowiadać o skomplikowanych ludzkich psychikach. Östlund, w przeciwieństwie do wielu twórców filmowych, nie próbuje upraszczać sprawy. On właśnie rozkwita w sytuacjach skomplikowanych, niejednoznacznych. Po mistrzowsku naświetla zakamarki ludzkiej psyche, skupia się na detalach, które sprawiają, że rzeczy oczywiste nabierają niejednoznacznej wielowymiarowości. Östlund jak mało kto potrafi korzystać z dużych kwantyfikatorów, udowadniać prawdziwość tez ogólnoludzkich i jednocześnie falsyfikować je na konkretnych przykładach.

Snow in Paradise (2015)

Debiut Andrew Hulme'a ma dla mnie w zasadzie wartość wyłącznie wizualną. "Snow in Paradise" ma ciekawe zdjęcia, które sugestywnie prezentują zmagania głównego bohatera ze Złem. I choć podobają mi się zdjęcia, montaż i muzyka, to jednak całość nie robi na mnie już tak imponującego wrażenia.

Kebab i horoskop (2014)

Film Grzegorza Jaroszuka jest próbą przeniesienia na polski grunt skandynawskiego stylu opowiadania tragikomicznych historii. Wszystko przypomina mi tu historie w stylu "Sztuki płakania" czy "Nie ma tego złego". Są więc bohaterowie prowadzący ponurą egzystencję, którzy jednak na swój sposób są wyjątkowymi ekscentrykami. Jest ironiczno-cyniczny humor. I przede wszystkim jest sporo depresji. Jednak zdobycie odpowiednich składników stanowi tylko pół sukcesu. Trzeba to jeszcze umiejętnie połączyć, a tego Jaroszuk już niestety nie potrafił.

Η έκρηξη (2014)

"A Blast" to próba zmierzenia się z problemem greckiego kryzysu ekonomicznego, który doprowadził miliony mieszkańców tego kraju do zapaści. Akcent należy położyć tu na słowo "próba", ponieważ reżyser nie potrafi wyjść poza banał i frazesy. Tak więc "A Blast" rozpoczyna od punktu całkowitej ignorancji, kiedy życie bohaterów wydaje się być niekończącym się pasmem sukcesów i nadziei na jeszcze lepsze jutro. Później są pierwsze sygnały kłopotów, które jednak z powodzeniem są ignorowane, bo żyje się dalej w pełnej fiksacji na własnym szczęściu. I w końcu prawda wali się na głowę, a wraz z nią świadomość, że to nie tak miało wyglądać życie.

The Boxtrolls (2014)

Studio LAIKA szybko staje się moją ulubioną wytwórnią animacji. Bo choć jeszcze do najlepszych jej brakuje, to przynajmniej jednego nie można jej odmówić: oryginalności. "Koralina", "ParaNorman" i teraz "Pudłaki" mocno odbiegają od komputerowo sterylnych animacji DWA, Disneya, Pixara, Blue Sky i Warnera. Odróżnia je nie tylko sama forma ale również świat przedstawiony. O ile Pixar za kolorystyczną różnorodnością skrywa idee uniformizacji, o tyle LAIKA rzeczywiście propaguje różnorodność i w swoich animacjach prezentuje bohaterów, których w produkcji żadnego innego studia nie moglibyśmy zobaczyć.

Nordvest (2013)

Jest siła i jest siła. O tym w telegraficznym skrócie opowiada "Nordvest".

Deux jours, une nuit (2014)

Bracia Dardenne tym razem postanowili pokazać, jak naprawdę wygląda świat indywidualizmu. "Bycie sobą" ma swoje niezaprzeczalne zalety. Wolność i możliwości wydają się nieograniczone. Ale indywidualizm niesie ze sobą koszmarną cenę. Jest nią egocentryzm. W tym świecie liczy się tylko "Ja" (rozszerzone ewentualnie o kilka najbliższych osób). Nie ma tu miejsca na troskę o drugiego człowieka. Każdy walczy o swoje. Altruizm jest anachronizmem, pozostałością po starych czasach, kiedy grupa ważniejsza była od jednostki, kiedy człowiek był w stanie poświęcić się dla kogoś innego, bo to poświęcenie pozwalało grupie przetrwać lub uzyskać korzyść. Dziś jest to oznaka słabości.

Difret (2014)

"Difret" skonstruowany jest jak typowy film o walce Dawida z Goliatem. Kino amerykańskie uwielbia tego typu historie (nie dziwi więc nazwisko Angeliny Jolie wśród producentów). Ale jeśli twórcy tego filmu myśleli, że ich obraz wywoła pozytywny oddźwięk, to się pomyli... przynajmniej, jeśli chodzi o mnie.

Поводир (2013)

"Przewodnik" to kino Ważne i jak to zwykle bywa, kompletnie niestrawne. Reżyser doskonale wyczuł moment. Jego opowieść nie mogła powstać na Ukrainie w lepszym czasie. Kiedy kraj ten właśnie rozpoczął walkę o ustanowienie własnej tożsamości, "Przewodnik" karmi patriotyczne pragnienia.

The Best of Me (2014)

"Dla Ciebie wszystko" to jeden z tych filmów, w których istnienie nie da się uwierzyć, póki się ich nie zobaczy. Nie jest to pierwsza ekranizacja prozy Sparksa, którą widziałem, więc wydawało mi się, że wiem, czego mogę się spodziewać. Jego historie miłosne prawie zawsze rozgrywają się na tle dramatycznych wydarzeń, tragicznych splotów okoliczności i losu zapisanego w gwiazdach. Ale tym razem autor przeszedł samego siebie. Gorzej niż bohaterowie "Dla Ciebie wszystko" nikt już nie może mieć. Nawet potępieńcy w piekle wiodą bardziej bezproblemowy żywot. Całość przypomina rzymską ucztę: najpierw widzowi wpychane są do gardła kolejne dramatyczne historie z życia bohaterów, by następnie seria ckliwych dialogów wywołała torsje... i tak w kółko aż do finału, którego gorzko-słodkiego wydźwięku nie da się już po prostu znieść.

Miraculum (2014)

Na tegorocznym Warszawskim Festiwalu Filmowym były w zasadzie tylko dwa filmy, które chciałem obejrzeć: "Metamorfozy" Honoré i "Cud" Grou. I oba okazały się rozczarowaniem. O ile jednak Honoré zawiódł mnie całkowicie, o tyle w przypadku Grou mogę mówić jedynie o niedosycie. "Cud" to wciąż bardzo dobre kino, ale kiedy ktoś ma na koncie tak fantastyczne dzieła jak "7 dni" i "L'Affaire Dumont", to bardzo dobry film musi być traktowany jako spadek formy.

さまよう小指 (2014)

"Paluszek" to kino dla fetyszystów. Tylko osoby, które tolerują japońskie poczucie humoru będą w stanie wytrzymać festiwal kretynizmów jaki przez godzinę króluje na ekranie. Jest tu wszystko, z czego Japończycy są "znani" na świecie: obsesja na punkcie białych damskich majtek, humor absurdalny oraz przemoc tak dziwaczna, że jedyną na nią reakcją jest śmiech.

Métamorphoses (2014)

Tym razem Christophe Honoré  popłyną na całego. Francuz miał już kilka ryzykownych projektów, ale koniec końców wszystkie jego filmy podobały mi się (choć w różnym stopniu). "Metamorfoz" niestety do tej grupy nie dopiszę. Jest to pierwsze dzieło reżysera, które kompletnie mnie rozczarowało.

Дурак (2014)

Obraz
Film rozpoczyna się od sceny domowej sprzeczki pijaka z żoną. Kiedy ją zobaczyłem westchnąłem rozczarowany. Wszystko wskazywało na to, że czeka mnie kolejna ponura opowieść o pijaństwie, patologii, bezrobociu, korupcji i wyzysku. I w sumie nie myliłem się. Jednak ku mojemu zdumieniu wraz z kolejnymi minutami seansu moje zainteresowanie filmem zamiast maleć rosło. Jurij Bykow udowodnił tym filmem, że w kinie wtórność myśli jest wadą tylko wtedy, kiedy reżyser nie potrafi tworzyć opowieści.

Parkoló (2014)

Obraz
"Gdzie pan chce". Trzy niewinne słowa. Tyle wystarczy, by wywołać wojnę. Nieprzemyślane zdanie, które prowadzi do pierwszego nieporozumienia, a to do następnego i tak następuje eskalacja, w której nie liczy się już powód, a jedynie zwycięstwo. Jednak wygrana okazuje się największą porażką. Bo też co zostaje osobie, która postawiła na swoim? Zwłaszcza jeśli zwycięstwo oznacza negację nadziei.

Itirazim var (2014)

Cóż za pstrokaty film. "Chodźmy pogrzeszyć" ma wszystko: detektywistyczną intrygę rozgrywaną w komediowym tonie, dramat społeczno-obyczajowy opowiedziany całkiem na serio, satyrę kulturowo-religijną, a nawet sekwencje rodem z filmu muzycznego. Wszystko to składa się na barwną, nieco chaotyczną lecz mimo wszystko urokliwą opowieść.

Nocturne (2014)

Można powiedzieć: "Z dużej chmury mały deszcz". Saul Pincus bardzo wiele obiecuje mocno mieszając na początku filmu i maksymalnie udziwniając relacje. Niestety, kiedy pojawiają się napisy końcowe, jedyną myślą było u mnie: "Jak to? To nie może być koniec?". Nocturne trailer from Winlea Pictures on Vimeo .

Félix et Meira (2014)

Po "Wypełnić pustkę" temat ortodoksyjnych Żydów wydawał mi się na tyle ciekawy, że kiedy usłyszałem o tym filmie, oczywiście zechciałem go zobaczyć. Niestety "Feliks i Meira" podąża utartą ścieżką stereotypów boleśnie mnie rozczarowując.

Before I Disappear (2014)

Hipsterzy to kryptooptymiści, którzy mają w życiu jeden cel: nie dać światu znać, że nie są pesymistami. Taki wniosek nasunął mi się po obejrzeniu "Zanim zniknę". Film Shawna Christensena to jeden z najbardziej hipsterskich filmów, jakie widziałem w życiu. To całe zblazowanie, pozorna konstatacja rzeczywistości, negacja i pławienie się w byciu niezrozumianym zostało tutaj podniesione do rangi hipersensorycznego widowiska z pogranicza pure nonsensu. Już samo to wystarczyłoby do zniechęcenia mnie do filmu. Ale Christensen poszedł dalej i nałożył na to nieznośnie słodką i ckliwą opowieść o wartościach rodzinnych i zbawieniu, którego kluczowym elementem jest rezolutna, może nawet zbyt inteligentna dziewczynka. Porządnie mnie to zemdliło.

Willkommen im Klub (2014)

Obraz
Samobójstwo. Temat wdzięczny dla filmowców, bo pozostający wielką zagadką. Jak bowiem normalny człowiek może zrozumieć coś, co jest sprzeczne z wszystkim w co wierzy, co czuje? Ten problem sprawia, że dla filmowców samobójstwo jest wielkim wyzwaniem. Większość z nich mierzy się z problemem w bardzo podobny twórczy sposób. Zazwyczaj reżyserzy posiłkują się absurdem. Tak też postąpił twórca "Witamy w klubie".

Andělé všedního dne (2014)

Co też Alice Nellis zrobiła najlepszego? Może nie uważałem jej za mistrzynię kina, ale wszystkie jej dotychczasowe filmy, które miałem okazję obejrzeć, w miarę mi się podobały. Tymczasem "Anioły dnia powszedniego" są tak niewiarygodną pomyłką, że naprawdę z trudem przychodzi mi uwierzenie, że Nellis mogła film nakręcić.

Ce lume minunată (2014)

Być może gdybym pochodził z Mołdawii, film ten zrobiłby na mnie większe wrażenie. Jest przecież komentarzem do wydarzeń, które miały tam miejsce stosunkowo niedawno. Ale wątpię, wolę oglądać filmy bez kontekstu zewnętrznego (chyba że to ja go nadam – ale to jest zupełnie inna kwestia). A "What a Wonderful World" w oderwaniu od wydarzeń historycznych  niczym specjalnym się nie wyróżnia. To produkcja znajdująca się ledwie o szczebel wyżej od filmów w pełni amatorskich.

Isänmaallinen mies (2013)

Racjonalizm jest największym wrogiem człowieka. Zawsze znajdą się jakieś argumenty, które brzmieć będą niezwykle rozsądnie, a które namawiać będą do czynienia zła. "Patriota" inspiruje się fińskim skandalem dopingowym w narciarstwie, by opowiedzieć o tym, czy istnieją granice wykorzystywania drugiego człowieka. Wniosek jest dość ponury i cyniczny.

El Patrón, radiografía de un crimen (2014)

"Szef, anatomia przestępstwa" to kolejny film o tym, że sprawiedliwość jest kwestią przypadku. Choć zmieniono imiona i niektóre sceny, jest to tak naprawdę prezentacja prawdziwej historii. I to jest tak przygnębiające. Główny bohater jest człowiekiem prostym, cichym i uległym. Łatwo jest go zmanipulować. Ale jego cierpliwość też ma granice, a za nimi czai się bezmyślna, czysto instynktowna przemoc. Film pokazuje, że żadna ze stron nie mogła liczyć na sprawiedliwy wyrok. To, że stało się inaczej, jest kwestią przypadku, splotu okoliczności, które sprawiły, że oskarżonym zajął się adwokat poważnie traktujący swoje obowiązki (nawet jeśli sprawa została mu wciśnięta).

Jogo de Xadrez (2014)

Zrobić dobry bardzo zły film nie jest wcale tak łatwo, jakby się mogło wydawać. A najlepszym tego dowodem jest właśnie brazylijska "Gra w szachy". Niby twórcy przygotowali wszystkie składniki, jakie znajdują się w przepisie na udany nieudany film. Mamy więc zerowe aktorstwo. Mamy fabułę rodem z podrzędnej telenoweli. Mamy kilka absurdalnych sekwencji i dziwacznie sztucznych dialogów. Mamy wreszcie epicka muzykę, która pasowałaby bardziej do widowiska SF z Tomem Cruise'em.

Silsile (2014)

To nie świat jest zły, lecz człowiek takim go czyni. Przez swoje pragnienia, marzenia, uczucia, potrzeby. Miłość, bezpieczeństwo, wygoda. Niby nic strasznego, a jednak sprawia, że człowiek zaczyna kręcić, oszukiwać, kłamać, naginać zasady lub wprost je łamać. Wszystko w celu osiągnięcia spełnienia. Same w sobie te kłamstewka nie są nawet groźne. Ale nie żyjemy w próżni i kiedy indywidualne machlojki zaczną się na siebie nakładać, sytuacja szybko wymyka się spod kontroli i tak trwa niekończący się cykl przemocy i zbrodni. SILSILE / THE CONSEQUENCES - TRAILER from PToT Films on Vimeo .

Deniz seviyesi (2014)

"Poziom morza" nie jest filmem w jakimkolwiek stopniu wyjątkowym. W gruncie rzeczy jest to dość typowa historia kobiety uciekającej przed swoją przeszłością, mężczyzny, który pod przykrywką troski o nią i pragnienia lepszego jej poznania w rzeczywistości (może nawet nieświadomie) zrobi wszystko, by tę przeszłość poznać i drugiego mężczyzny, który ową przeszłością jest.

Les combattants (2014)

"Miłość od pierwszego wejrzenia" to opowieść o uczuciu, pełna ciepła i humoru. To historia miłosna, której bohaterami jest dwójka bardzo różnych osób. Pierwsza jest osobą cichą, spokojną i łagodną. Nie walczy ze światem, lecz ślizga się po falach losu niczym zawodowy surfer. Druga jest osobą gwałtowną, wierzącą w siłę fizyczną  i surowy byt. Nie potrafi akceptować świata, lecz walczy z nim – a w każdym razie stara się do tej walki jak najlepiej przygotować. Twist polega tu na tym, że łagodnością i biernością nacechowany jest chłopak, podczas gdy dziewczyna bez problemów postawiłaby do pionu niejednego macho.

Halfweg (2014)

"W pół drogi" choć jest filmem belgijskim oglądało mi się tak, jakby to była typowa polska produkcja. Jak u nas, tak i u Geoffreya Enthovena pomysł jest całkiem niezły, szkoda więc, że wykonanie szwankuje.

The Equalizer (2014)

Jest mi trudno uwierzyć w to, że inspiracją dla filmu był serial telewizyjny a nie komiks. "Bez litości" bowiem nakręcone zostało w konwencji mrocznej komiksowej produkcji jak "Batmany" Nolana czy "Watchmeni" Snydera. Ale jak wiele innych rzeczy w tym filmie, tak i ta jest pozorem.

Happy Halloween (2014)

Całkiem sympatyczna krótkometrażówka halloweenowa. Choć niestety jest zbyt przewidywalna, by naprawdę robić wrażenie. "Happy Halloween" chce bazować na twiście, ale ten jest oczywisty od początku. Niestety nie ma tu nic więcej, choć podoba mi się, jak zagrał Shawn Ashmore. Ocena: 6

Gone Girl (2014)

"Zaginiona dziewczyna" to moje kino. David Fincher i Gillian Flynn stworzyli jedną z najbardziej cynicznych opowieści, jakie ostatnio dane było mi oglądać. I do tego okraszona tyloma atrakcjami, że przez pół filmu nic tylko się śmiałem.

Pusher (2012)

Zupełnie niepotrzebny film. Naprawdę. Co rzecz jasna nie jest żadnym zaskoczeniem. Dziwi mnie natomiast fakt, że w ogóle ktokolwiek chciał go zrobić. Nie chodzi mi tu o samą ideę remake'ów, te mi w ogóle nie przeszkadzają, przeciwnie, uważam, że pełnią ważną funkcję, bowiem pokazują na jednym i tym samym przykładzie, jak zmienia się kultura, jak zmieniają się zainteresowania, akcenty obyczajowe i estetyczne. Ale brytyjski "Pusher" pozbawiony jest jakiegokolwiek pomysłu na to, dlaczego powstał i co chce pokazać poprzez historię, która już została na świecie rozsławiona.

Frozen (2013)

Nie jestem przekonany do tego, że "Kraina lodu" jest najlepszą animacją w historii, a już jej status jako najbardziej kasowej, jest trochę przesadzony. Za to z całą pewnością mogę poprzeć stwierdzenie, że jest to najlepszy musical amerykański od lat. Dawno już żaden nie zrobił na mnie tak dużego wrażenia. Praktycznie wszystkie piosenki mi się podobały. Oczywiście "Let It Go" zasłużenie zdobywało wszystkie wyróżnienia, jednak mnie najbardziej podobały się wspólne śpiewanie Elsy i Anny.

Azul y no tan rosa (2012)

I znowu to samo, tyle że tym razem po hiszpańsku. Znów śmierć zostaje wykorzystana jako impuls do naprawy relacji. Może i jest niezbędna, by reszta bohaterów znalazła szczęście, ale dla pechowca, który musi zginąć, to chyba jest mała pociecha. Tego rodzaju filmy budzą mój dyskomfort, bo sprowadzają życie do formy nekrofagii.

A Walk Among the Tombstones (2014)

"Krocząc wśród cieni" stanie się chyba jedną z moich wstydliwych przyjemności. Rozum bowiem podpowiada, że powinienem jak najszybciej zapomnieć o tym filmie, ale serce było zachwycone tym, co zobaczyło.

Eastern Boys (2013)

"Eastern Boys" jest najlepszym dowodem na to, że Darwin się mylił. Gdyby dobór naturalny rzeczywiście istniał, wtedy dwójka bohaterów bardzo szybko zostałaby wyeliminowana z populacji. Decyzje, jakie podejmują są tak głupie, że aż przechodzą ludzkie pojęcie. Mają wielkiego farta, że los się z nimi obszedł tak łagodnie.

Annabelle (2014)

John R. Leonetti postanowił stworzyć horror maksymalnie oldschoolowy. Wszystko jest tu zgodne z tradycją: począwszy od czasu akcji, przez zbiór bohaterów, a na zwrotach akcji kończąc. "Annabelle" ma klimat klasycznych horrorów i mogłaby mi się bardziej podobać, gdybym uwierzył, że rzeczywiście jest to horror starej daty.

Joe (2013)

"Joe" to opowieść o świecie zmarłych, o tych, którzy nie żyją, ale jeszcze nie przeszli dalej, pozostając w naszym świecie. Ich egzystencja nie jest godna pozazdroszczenia. Są nie w pełni świadomi tego, z stanu, w jakim się znajdują. Mniej więcej zdają sobie sprawę z kierunku, w jakim pcha ich fatum, ale nie są w stanie nic z tym zrobić. Prąd zdarzeń zawsze ich porywa, a to kim są, czym stali się w wyniku doświadczeń i wychowania, zamyka im inne drogi postępowania. Błędne koło tragedii zawsze się domyka i przerwać je może jedynie akceptacja słabych promyków nadziei.

The F Word (2013)

O tym, jak ważne jest dobre obsadzenie aktorów pokazuje chociażby "Słowo na M". Nie wyobrażam sobie tego filmu z nikim innym. Daniel Radcliffe i Zoe Kazan tworzą przecudowną parę. Są słodcy, rozkosznie niezdarni, uparcie wypierający się własnych uczuć. To oni budują więź (między bohaterami i między filmem a widzem), to dzięki nim chciałem oglądać dalej i z zainteresowaniem oczekiwałem na oczywisty od samego początku finał.