The Bad Lieutenant: Port of Call - New Orleans (2009)

Ten film to jakiś żart. I to żart, który najwyraźniej ludziom się podoba. Cóż, mnie nie. Stawiam go w jednym rzędzie z "Tetro" Coppoli i "Spotkaniem w Palermo" Wendersa, czyli mamrotanie staruszka, który kiedyś potrafił kręcić świetne filmy. Herzog zresztą jeszcze nie tak dawno trzymał wysoką formę, choć lepiej wypadał w dokumentach. Jednak "Zły porucznikiem" stoczył się o kilka klas.


Nie rozumiem po co ten film powstał. Jako kryminał jest bardzo słaby. W porównaniu do tego, co można obecnie obejrzeć na różnych stacjach telewizyjnych, zarówno postaci jak i intryga są dość prymitywnie skrojone i pozostawiają wiele do życzenia. Film nie sprawdza się też jako przypowieść. Historia z zamkniętym aresztantem jest śmieszna nie tylko przez fakt, że staje się przyczyną prawie 'house'owego' cierpienia ale i przez ostatnią scenę filmu. Cage jako staczający się glina wypada miernie. A całe to piekło wygląda raczej jak źle zbudowany domek dla lalek niż rzeczywiste miejsce tortur. Do tego osadzenie akcji w Nowym Orleanie po Katrinie, iguany i 'tańcząca dusza' to nędzne sztuczki, której ujść mogłyby w wędrownym wodewilu, ale nie u tak uznanego twórcy. Jednym słowem: rozczarowanie.

Ocena: 3

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)