Street Fighter: The Legend of Chun-Li (2009)
Gdyby wyciąć wszystkie sceny z Chrisem Kleinem i (piszę to z ciężkim sercem) Moon Bloodgood, to "Legenda Chun-Li" nie byłaby znów takim złym filmem. Owszem, Bartkowiak jest kiepskim reżyserem i straciłby życie, gdyby zależało ono od nakręcenia sceny, w której kobiety miałyby wyglądać naprawdę uwodzicielsko (koszmarna sekwencja z dyskoteki), ale mimo to widać, że czuje on sceny akcji.
"Legenda Chun-Li" idealnie sprawdziłaby się w epoce VHS-ów. Prosta fabuła, tępe dialogi i akcja, która z wiarygodnością czy logiką ma niewiele wspólnego, to podstawowe "zalety" tego obrazu. Na chwilę odmóżdżeni nadaje się w sam raz. A że nie jestem ogólnie fanem "StreetFightera", więc kompletnie zignorowałem porównania do gier.
Ocena: 5
"Legenda Chun-Li" idealnie sprawdziłaby się w epoce VHS-ów. Prosta fabuła, tępe dialogi i akcja, która z wiarygodnością czy logiką ma niewiele wspólnego, to podstawowe "zalety" tego obrazu. Na chwilę odmóżdżeni nadaje się w sam raz. A że nie jestem ogólnie fanem "StreetFightera", więc kompletnie zignorowałem porównania do gier.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz