Conan the Barbarian (2011)
Typowa wata cukrowa. Wielkie łubudu, dużo krwi, płascy bohaterowie i fabuła w agonalnym stanie anoreksji – oto, czego można spodziewać się po nowym "Conanie".
Niestety dla mnie nowy "Conan" wypadł słabo i to bez porównania do starego "Conana" (którego też uważam za przeciętne kino rozrywkowe, w sam raz na VHS-a). Wynudziłem się straszliwie. I nie pomogły masakry z hektolitrami komputerowo wygenerowanej krwi ani całkiem zgrabnie poprowadzony wątek relacji Conana z Tamarą. Na szczęście Momoa jako tytułowy bohater sprawuje się nieźle, choć w "Grze o tron" był ciekawszym barbarzyńcą.
Ocena: 5
Niestety dla mnie nowy "Conan" wypadł słabo i to bez porównania do starego "Conana" (którego też uważam za przeciętne kino rozrywkowe, w sam raz na VHS-a). Wynudziłem się straszliwie. I nie pomogły masakry z hektolitrami komputerowo wygenerowanej krwi ani całkiem zgrabnie poprowadzony wątek relacji Conana z Tamarą. Na szczęście Momoa jako tytułowy bohater sprawuje się nieźle, choć w "Grze o tron" był ciekawszym barbarzyńcą.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz