Amnistia (2011)
"Amnestia" zupełnie do mnie nie przemawia. Historia dwójki osób, kobiety i mężczyzny, którzy poznają się w więzieniu, gdzie odwiedzają swoich współmałżonków odsiadujących wyroki, jest tak grubymi nićmi szyta, że nie wiedziałem, czy mam płakać czy śmiać się.
Jestem może trochę niesprawiedliwy. W sumie do sceny finałowej mogłem potraktować film jako rzecz minimalistyczną, ot takie scenki rodzajowe związane z konsekwencjami wprowadzenia nowego prawa odwiedzin małżeńskich w więzieniach. Niestety reżyser postanawia wszystko zakończyć z impetem i jest to taktyczny błąd. Sprowadził bowiem całość do tak niskiego poziomu, że po prostu jęknąłem, że na coś takiego zmarnowałem półtorej godziny.
Ocena: 3
Jestem może trochę niesprawiedliwy. W sumie do sceny finałowej mogłem potraktować film jako rzecz minimalistyczną, ot takie scenki rodzajowe związane z konsekwencjami wprowadzenia nowego prawa odwiedzin małżeńskich w więzieniach. Niestety reżyser postanawia wszystko zakończyć z impetem i jest to taktyczny błąd. Sprowadził bowiem całość do tak niskiego poziomu, że po prostu jęknąłem, że na coś takiego zmarnowałem półtorej godziny.
Ocena: 3
Komentarze
Prześlij komentarz