Natural Selection (2011)
Tak jak Brytyjczyków uważam za niedoścignionych mistrzów komedii obyczajowej, tak nikt w mojej opinii nie kręci lepszych filmów drogi od Amerykanów, zwłaszcza tych robionych w kinie niezależnym. Mają niezwykłą smykałkę w tworzeniu bardzo nietypowych par, złożonych z pozoru kompletnie nie pasujących do siebie ludzi, którzy jednak doskonale się uzupełniają.
W przypadku "Natural Selection" tę parę tworzą wierząca chrześcijanka, wierna żona zamężna od prawie ćwierćwiecza i młody chłopak, typowy społeczny śmieć, bezrobotny narkoman, który większość życia spędził w więzieniu. Podróż, którą wspólnie odbędą, odmieni ich życie na zawsze. W sobie nawzajem ujrzą kogoś, kto żył przygnieciony bagażem dawnych grzechów, grzechów, za które już z nawiązką zapłacili. Jednak dopiero konfrontacja z tak drastycznie odmienną osobą wyrzuci ich z kolei rutyny, powoli uwolnić się i zaczerpnąć na nowo powietrze pełną piersią.
"Natural Selection" to film zabawny i smutny zarazem. Sceny komediowe sąsiadują z tragicznymi i wcale się nie gryzą. Całość robi bardzo żywe i prawdziwe wrażenie, a zakończenie, choć ckliwe nie jest aż tak głupim happy-endem, jakim raczy nas zazwyczaj Hollywood. Plus należy się także odtwórcom głównych ról Rachel Harris i Mattowi O'Leary'emu. Panuje między nimi świetna chemia, ma czym ich postaci mocno zyskały.
Ocena: 7
W przypadku "Natural Selection" tę parę tworzą wierząca chrześcijanka, wierna żona zamężna od prawie ćwierćwiecza i młody chłopak, typowy społeczny śmieć, bezrobotny narkoman, który większość życia spędził w więzieniu. Podróż, którą wspólnie odbędą, odmieni ich życie na zawsze. W sobie nawzajem ujrzą kogoś, kto żył przygnieciony bagażem dawnych grzechów, grzechów, za które już z nawiązką zapłacili. Jednak dopiero konfrontacja z tak drastycznie odmienną osobą wyrzuci ich z kolei rutyny, powoli uwolnić się i zaczerpnąć na nowo powietrze pełną piersią.
"Natural Selection" to film zabawny i smutny zarazem. Sceny komediowe sąsiadują z tragicznymi i wcale się nie gryzą. Całość robi bardzo żywe i prawdziwe wrażenie, a zakończenie, choć ckliwe nie jest aż tak głupim happy-endem, jakim raczy nas zazwyczaj Hollywood. Plus należy się także odtwórcom głównych ról Rachel Harris i Mattowi O'Leary'emu. Panuje między nimi świetna chemia, ma czym ich postaci mocno zyskały.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz