Faster (2010)
Zawsze niezwykle fascynuje mnie to, że w Hollywood ktoś daje pieniądze na rzeczy, które już na pierwszy rzut oka wyglądają na gniot. I jeszcze potrafią do tego przyciągnąć znane nazwiska! Kto przy zdrowych zmysłach sądził, że to się może sprzedać???
Jedyne co w tym wszystkim jest fajne to pomysł mściciela. Ale twórcy zrobili wszystko, by ten pomysł pogrzebać pod stertą idiotyzmów. Pierwszym i podstawowym błędem było zaangażowanie The Rocka. O ile na początku jeszcze trzyma poziom, o tyle im dalej w las, tym bardziej bliżej mu było do postaci z filmów familijnych, a nie z kina o twardych, bezkompromisowych facetach. Dodanie zboczeńca, policjanta-narkomana i nawróconego kaznodziei było już tylko gwoździem do trumny.
Z całego filmu najciekawsza okazała się postać Zabójcy. Jego historia, jego obsesja była o wiele bardziej intrygująca niż to, co działo się na głównym planie.
Ocena: 2
Komentarze
Prześlij komentarz