The Ledge (2011)


Dwa ciekawe pomysły. Dobrze wybrana obsada. A jednak rezultat końcowy pozostawia sporo do życzenia. I wszystko to wina reżysera i scenarzysty w jednej osobie, Matthew Chapmana.


Kiedy film powstaje kilka lat, można wymagać przynajmniej dopracowanej fabuły. A tymczasem to właśnie ona jest piętą achillesową "The Ledge". Film składa się z dwóch historii, z których pierwsza jest jedynie początkiem i końcem, a druga stanowi klamrę spinającą krańce tej pierwszej.

Jest więc policjant, który dowiaduje się, że całe życie był bezpłodny. Problem w tym, że ma dwójkę dzieci. Jest też mężczyzna, który uwiódł swoją sąsiadkę i zarazem podwładną, a teraz stoi na dachu wieżowca, by w samo południe z niego skoczyć. Większość filmu stanowi właśnie jego opowieść, relacjonując policjantowi z masą własnych problemów koleje romansu. I ok. To mogę zrozumieć. Jednak w jego opowieść wkradają się sceny z perspektywy kobiety i  jej męża, w których nie uczestniczył, a zatem nie może ich znać. Dodanie ich do narracji stanowi poważny błąd konstrukcyjny. Z drugiej strony historia policjanta i jego żony jest potraktowana po macoszemu, a dla mnie jest ona równie ciekawa, jeśli nie ciekawsza od wątku romansowego i z powodzeniem mogłaby posłużyć za fabułę całego filmu.

Za to obsadowo rzecz jest bardzo udana. Aż trudno uwierzyć, że to ten sam Charlie Hunnam, którego przed laty oglądałem w "Queer as Folk". Bardzo spodobał mi się jego Gavin, człowiek o pogodnym obliczu i mrocznym, skrywającym osobistą tragedię, wnętrzu. Uwielbiam też Patricka Wilsona w rolach mrocznych, psychopatycznych i kontrowersyjnych, dlatego też jego konwertyta, który z wiary uczynił więzienie dla siebie i żony tak przykuwał uwagę. Szkoda więc, że potencjał filmu nie został w pełni zrealizowany.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)