There Be Dragons (2011)


Choć od "Misji" minęło już sporo czasu, miałem nadzieję, że nowy "religijny" film Rolanda Joffé będzie równie dobry. Niestety tak się nie stało. Inspirowany prawdziwymi wydarzeniami, okraszony Wielką Rodzinną Tajemnicą, mimo to nie był w stanie mnie poruszyć. O wiele bardziej poruszający okazał się dodatek w postaci krótkiego klipu z Wesem Bentleyem, który mówi ile dla niego znaczyła praca nad tym filmem, kiedy to zdecydował się w końcu wziąć się w garść i skończyć z nałogiem.


Nie przekonała mnie postać założyciela Opus Dei. Zabrakło mi tu też hiszpańskiej namiętności. Za to spodobał mi się pomysł spojrzenia na konflikt w Hiszpanii z punktu widzenia faszystów (choć i komunistom poświęcono sporo miejsca). Nie jest to w popularnej kulturze zbyt lubiany punkt widzenia, tym ciekawiej było zobaczyć komunistów nie jako romantycznych bohaterów przegranej sprawy, ale brutali, którzy krwawym terrorem próbowali wprowadzić laickie porządki.

Żal mi trochę Geraldine Chaplin, która prawie w całości znalazła się w sekcji scen usuniętych. Nie bardzo też rozumiem, dlaczego Joffé zdecydował się na usunięcie z filmu najlepszej moim zdaniem sceny, przemowy przełożonego seminarium. Owszem, bez niej film jest bardziej homogeniczny, ale zdanie o tym, że etykietowanie będzie przekleństwem nadchodzących dziesięcioleci jest po prostu świetne.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)