Монтевидео, Бог те видео (2010)
Lubię sentymentalne kino, ale bez przesady. "Montevideo" to orgia ckliwego bezguścia. Wszystko jest tu nie tak, jak powinno być. Począwszy od zdjęć w kolorze sepii, przez wątki romantyczne, po mądrego ponad wiek dzieciaka.
Owszem, chwilami film jest wzruszający, ale jest to wyłącznie reakcja fizjologiczna na tej samej zasadzie, co łzy podczas krojenia cebuli. Nie ma w tym za grosz prawdy i autentyzmu, choć przecież całość inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami. Można było całość opowiedzieć na sto różnych sposobów. Wybrany przez reżysera może nie jest najgorszy, ale dobry też nie jest. Jeśli to był najlepszy serbski film roku, to współczuję tamtejszym widzom. Musiał być to rok jeszcze gorszy niż dla polskich produkcji.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz