ドラゴンエイジ ブラッドメイジの聖戦 (2012)
Uwielbiam serię Dragon Age. Kocham zwłaszcza drugą grę, bo choć pierwsza oferowała sporą różnorodność zadań, to w drugą nie grałem, drugą przeżywałem (może miałem farta, że za pierwszym razem tak grałem, że fabuła wciągnęła mnie bez reszty i nie zadania, a losy bohatera były mi bliskie, zwłaszcza kiedy okazało się, jak wysoką cenę osobistą zapłacił(em) za to, by zostać wybawcą). Dlatego też sięgam nie tylko po gry ale i po inne materiały związane z Dragon Age, zwłaszcza że sprytne BioWare każdy nośnik wykorzystuje do rozbudowywania świata, a odniesienia do tego, co jest na przykład w książkach potem można znaleźć w grze i na odwrót.
Niestety anime ze świata Dragon Age to straszne filmowe rozczarowanie. Owszem, poznałem historię Cassandry, którą przecież spotkałem w drugim "Dragon Age", owszem poznałem też innych bohaterów, którzy prawie na pewno pojawią się w trzecim "Dragon Age", ale to tylko sprawia, że rzecz jest "do zaliczenia". Nie ma w tym jednak żadnej satysfakcji czysto filmowej. Fabularnie rzecz jest bardzo słabiutka. Intryga za mało skomplikowana, bohaterowie prawie w ogóle się nie rozwijają, poza tym Cassandra jest za dobra, nie wyobrażam sobie wykorzystanie jej w grze, skoro jednym ciosem pozbawia smoki życia. Finałowa batalia jest mało emocjonująca. Najbardziej jednak rozczarowuje muzyka, która jest o kilka poziomów niżej niż ta z gier, a wydawać by się mogło, że gdzie jak gdzie, ale to właśnie w filmie muzyka powinna być lepsza.
Jedynym plusem jest strona wizualna animacji. Przed obejrzeniem trochę trudno mi było sobie wyobrazić "Dragon Age" jako anime, a jednak wyglądało to bardzo dobrze i zaskakująco spójnie z wizualną stroną gier. Szkoda, że tylko tyle udało się zrobić.
Spośród wszystkich materiałów w uniwersum Dragon Age, anime uważam za najsłabsze.
Ocena: 3
Komentarze
Prześlij komentarz