The Divide (2011)


Gdy kończy się świat, każdy musi liczyć tylko na siebie. Niestety lojalność i stadne przyzwyczajenia umierają bardzo powoli. W rezultacie, zanim zginą, mutują w odrażające zachowania, odsłaniając płytkość ludzkiej natury, pod którą ukrywa się bród, smród strachu i rozpaczy przybierającej często formę agresji. A jednak tkwimy w patologicznych relacjach, które powoli wszystkich wykańczają. I tylko na końcu, jedno jest w stanie odciąć się od całego tego gówna. Ale czy nie jest to czasem pyrrusowe zwycięstwo?


Xavier Gens postanowił pokazać, że jest reżyserem niepozbawionym artystycznych ambicji. Postapokaliptyczna opowieść nabiera tu kształtu paraboli o ludzkiej naturze. Jednak Gens nie jest Henekem, a "The Divide" nie jest "Czasem wilka". Mimo to w dość standardowej formie znalazło się kilka ciekawych, niejednoznacznych scen, który udowadniają, że Gens jednak ma nam coś ciekawego do powiedzenia. Trochę więc szkoda, że są to ledwie przebłyski tego, czym mógł być "The Divide", ale dobrze, że są. Bez nich byłoby znacznie gorzej. Plus dla Michaela Eklunda, który stworzył chyba najbardziej złożoną postać w filmie.

Ocena: 6

Komentarze

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)