Kaffepausen (2007)


Kiedy wejdziesz między wrony, kracz jak i one. Tak głosi stare ludowe przysłowie. Warto się jednak nad nim chwilę zastanowić, ponieważ głosi ono pochwałę tchórzostwa i konformizmu. Jego konsekwencje mogą być okrutne.

Kaffepausen (UK Title: Coffe break) from Johannes Pico on Vimeo.

Jedna insynuacja nakręca spiralę. Dla ratowania skóry świeżo upieczony policjant gotów jest złamać prawo i podstawowe zasady moralne. Jednak jego czyn udowadnia tylko jego słabość. Może plotki (jeśli jakieś plotki w ogóle były) przygasną, ale raczej nie na długo, a kiedy wrócą, będzie jeszcze gorzej.

Ocena: 6

Ps. Czy zobaczę jeszcze kiedyś Sørena Mallinga w pozytywnej roli?

Komentarze

  1. Pooglądałam, z tekstu nie wszystko pewnie dokładnie zrozumiałam. Morał dla mnie jest jeden - jakie wielki dupki mają nad nami władzę tylko dlatego, że założyły jakiś mundurek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z perspektywy kobiety morał uzasadniony. Ale z perspektywy policjanta już nie, bo równie dobrze mogłaby ta historia rozgrywać się w jakimkolwiek innym otoczeniu, gdzie reputacja w grupie dyktuje zachowanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale musisz przyznać - jakie to jest niesamowicie żałosne, że faceci muszą się tak popisywać jeden przed drugim?

    Bo to oni najczęściej zakładają przeróżne grupy, ugrupowania, żeby mieć pole do wszelkich popisów. Choć dziewczynki ostatnio też w to wchodzą, ale myślę, że tylko dlatego, że chcą zaimponować chłopcom, bez których aprobaty (jakie to żałosne), nie wyobrażają sobie życia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Byłbym ostrożny przy wskazywaniu na płeć. Moim zdaniem na samo zjawisko nie ma wpływu. Tu chodzi o akceptację i pragnienie przynależności, które nie jest związane z płcią. Owszem, to jak owo zjawisko się objawia, to już jest sprawa płci. Choć mam wrażenie, że jeśli chodzi o bulling i peer pressure (czy to ma polskie odpowiednik?), to równouprawnienie nastąpiło tu znacznie szybciej niż w innych aspektach życia

    OdpowiedzUsuń
  5. Pragnienie akceptacji i przynależności do grupy i płeć. Nie wiem co wielka nauka na temat rzecze, ale patrząc na życie i oglądając się wstecz - widać wyraźnie, że jest ono silniejsze u mężczyzn, może to wynikać z patriarchatu, że facetom więcej wolno, a kobiety mają siedzieć w domu i wychowywać dzieci, co najwyżej gromadzić się po robocie w kółkach różańcowych, kołach gospodyń wiejskich, ale manifach na 8 marca. A może to jednak wynikać z tego że faceci mają większą potrzebą przywódczą, dominacji, rywalizacji, a gdzie o to wszystko lepiej zabiegać, i się w tym spełniać, jak nie w grupie. Niestety, dzięki takim skłonnościom, mieliśmy i ciągle mmay,do czynienia z wszelkimi odłamami religijnymi, frakcjami partyjnymi, itd, a chęc rywalizowania ich "wielkich" przywódców,i chęć akceptacji maluczkich prowadziła koniec końców do wojen , czy mniejszych zadymek.
    Niestety, mój angielski nie pozwala mi rozszyfrować zapodanych ang. zwrotów (naprawde język polski jest aż tak ubogi, nie można ich opisać choć w dwóch słowach?), tak więc nie ustosunkowuję się.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, tu się z Tobą zupełnie nie zgodzę.
    Moim zdaniem potrzeba przynależności, akceptacji, dominacji (lub uległości) nie jest zależna od płci, a pozostaje cechą ogólnoludzką. Kobiety równie ostro i brutalnie walczą między sobą, co faceci. Różnica polega w skali i przejawach tej rywalizacji. I tu patriarchat miał spory wpływ. Mężczyźni mieli większą swobodę walki, czynienia tego na większą skalę i publicznie, a kobiece rywalizacje były zamknięte w małych przestrzeniach i w niewielkich grupkach. Ale to wcale nie znaczny, że były mniej brutalne. Dziś to się już chyba wyrównuje

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Chętnie czytane

Whiplash (2014)

The Revenant (2015)

En kort en lang (2001)

Dheepan (2015)