That's My Boy (2012)
Deja vu, tylko że w krzywym zwierciadle. "Spadaj, tato" jest niczym brat bliźniak "Teda". W obu lata 80. to stracona dekada, której zdeformowane rezultaty w postaci chronicznego spowolnienia procesu dorastania i brak brania odpowiedzialności za swoje czyny prowadzą właśnie do poważnych komplikacji. W obu dziecię tamtych lat jest trzecim kołem u wozu. W obu też mamy symbol kiczu tamtej dekady. Ale wszystko w "Spadaj, tato" wypada blado. Humor nie ten, Vanilla Ice jest może i zabawny, ale Sam Jones rozkłada go na łopatki.
Chwilami jest ostro. Film naprawdę ma swoje momenty. Wielkim plusem jest Milo Ventimiglia, który mocno mnie zaskoczył będąc zabawniejszym zarówno od Sandlera (który zjada już własny koniec) jak Samberga (który gdzieś stracił trochę ikry, jaka miał w Saturday Night Live). Spodobała mi się też, i to bardzo, ścieżka dźwiękowa, niezwykle różnorodna, od Meat Loafa po NKOTB.
Moja ocena byłaby pewnie o oczko wyższa, gdyby nie "Ted". Niestety twórcy "Spadaj, tato" po prostu nie są równie zabawni.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz