Clandestinos (2007)
I znów muszę zacząć od zdania, które aż za często tutaj wypisuję: Pomysł fajny, ale wykonanie pozostawia wiele do życzenia.
Potencjał był spory. Xabi jako oś dramatu, w który wplątani są dwaj mężczyźni, to był strzał w dziesiątkę. Chłopak przygarnięty przez baskijskiego terrorystę ze źle pojętej lojalności sam zostaje terrorystą. A że jest zbyt naiwny, jego "zamach" przysporzy mu wielu problemów. Z drugiej strony jest współpracujący z policją miłośnik nastolatków. Niby jest wrogiem Xabiego, ale pod koniec będzie musiał zweryfikować swoje stanowisko, i on, i Xabi. Finałowa konfrontacja mogła być zwieńczeniem ciekawej historii. Ale nie była. Film jest bowiem mdły, pozbawiony dramaturgii. Wszystko jest tu jakieś takie niewyraźne, zrobione po łebkach. Do tego plączą się tu postaci drugiego planu, każda z nich ma jedną scenę, w której jest potrzebna, ale czasu antenowego zabierają znacznie więcej. I nic z tego nie wynika. Szkoda, że tak to zostało nakręcone.
Ocena: 4
Potencjał był spory. Xabi jako oś dramatu, w który wplątani są dwaj mężczyźni, to był strzał w dziesiątkę. Chłopak przygarnięty przez baskijskiego terrorystę ze źle pojętej lojalności sam zostaje terrorystą. A że jest zbyt naiwny, jego "zamach" przysporzy mu wielu problemów. Z drugiej strony jest współpracujący z policją miłośnik nastolatków. Niby jest wrogiem Xabiego, ale pod koniec będzie musiał zweryfikować swoje stanowisko, i on, i Xabi. Finałowa konfrontacja mogła być zwieńczeniem ciekawej historii. Ale nie była. Film jest bowiem mdły, pozbawiony dramaturgii. Wszystko jest tu jakieś takie niewyraźne, zrobione po łebkach. Do tego plączą się tu postaci drugiego planu, każda z nich ma jedną scenę, w której jest potrzebna, ale czasu antenowego zabierają znacznie więcej. I nic z tego nie wynika. Szkoda, że tak to zostało nakręcone.
Ocena: 4
Komentarze
Prześlij komentarz