Ce que le jour doit à la nuit (2012)
Kraje mogą powstawać i upadać. Można stracić ojcowiznę, rodziców, przyjaciół. Jednak w perspektywie całego życia liczy się tylko jedno: miłość. To ona jest punktem odniesienia, wyznaczając przełomowe chwile w życiu bohatera "Co dzień zawdzięcza nocy".
Film ten to niezwykły fresk opowiadający o Younesie, algierskim chłopcu, który większość swego życia spędził żyjąc wśród białych kolonistów. Zakochał się też w pięknej, Émilie o kaukaskich rysach. I podczas gdy on bije się z myślami, co zrobić z ukochaną, jego rodzinny kraj przepoczwarza się strącając z siebie jarzmo zniewolenia. To jednak nie ma dla niego znaczenia. Liczy się tylko jego duma i honor, które staną na przeszkodzie jedynego uczucia, jakiego nie powinno się tłumić.
Po film sięgnąłem wyłącznie przez wzgląd na występującego w nim Salima Kechiouche'a. Niestety aktor ma tu drugoplanową rolę do odegrania, więc za dużo go nie zobaczyłem. Miło jednak było obserwować, jak prezentuje się w innym wydaniu niż zazwyczaj. Sam film też jest ciekawy, ale nie zrobił na mnie aż tak imponującego wrażenia, jakie chciał wywrzeć reżyser kręcąc prawie trzygodzinne widowisko. Dużo opowiada o emocjach, ale chwilami wydaje mi się, że nie do końca przenikają one przez ekran, przez co całość wydaje się niepotrzebnie przytłumiona.
Ocena: 6
Film ten to niezwykły fresk opowiadający o Younesie, algierskim chłopcu, który większość swego życia spędził żyjąc wśród białych kolonistów. Zakochał się też w pięknej, Émilie o kaukaskich rysach. I podczas gdy on bije się z myślami, co zrobić z ukochaną, jego rodzinny kraj przepoczwarza się strącając z siebie jarzmo zniewolenia. To jednak nie ma dla niego znaczenia. Liczy się tylko jego duma i honor, które staną na przeszkodzie jedynego uczucia, jakiego nie powinno się tłumić.
Po film sięgnąłem wyłącznie przez wzgląd na występującego w nim Salima Kechiouche'a. Niestety aktor ma tu drugoplanową rolę do odegrania, więc za dużo go nie zobaczyłem. Miło jednak było obserwować, jak prezentuje się w innym wydaniu niż zazwyczaj. Sam film też jest ciekawy, ale nie zrobił na mnie aż tak imponującego wrażenia, jakie chciał wywrzeć reżyser kręcąc prawie trzygodzinne widowisko. Dużo opowiada o emocjach, ale chwilami wydaje mi się, że nie do końca przenikają one przez ekran, przez co całość wydaje się niepotrzebnie przytłumiona.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz